Minęły właśnie dwa miesiące od katastrofy smoleńskiej, która swoim piętnem nadal określa sytuację w Polsce. Mimo kolejnych fal powodziowych, nie można polskiej opinii publicznej oderwać od tego, co wydarzyło się 10 kwietnia w pobliżu lotniska Siewiernyj.
Komentarze
Podróże kształcą - do takiego wniosku doszedł przed kilkoma dniami pewien kierowca, który wiózł mnie wraz z koleżanką z miejsca A do miejsca B, co raczej zdawałoby się rutynową procedurą przy korzystaniu z taksówki. Z tym, że lokalizacja miejsca B była wielką niewiadomą dla wszystkich zasiadających w aucie.
W zamierzchłej przeszłości, gdy jeszcze nie było w Polsce ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, opowiadano dowcip o powracającym z pracy mężu, który nie mogąc znaleźć żadnej zaczepki w domu, gdyż żona wykonywała każde jego polecenie, w końcu nakazuje jej wejść pod stół i zacząć szczekać.
Nieczęsto świadkom wydarzeń dany jest udział w beatyfikacji ich bohatera. Przy czym słowo bohater w przypadku sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszko nie wydaje się najodpowiedniejszym, lecz brak mi lepszego.
Nie trzeba być dzisiaj szczególnie wrażliwym człowiekiem, aby nie dostrzec dramatu, dziejącego się na terenach dotkniętych kataklizmem powodzi. Dramatu ludzi, którzy tracą nierzadko cały dorobek życia, a wraz z nim nadzieję, że ich własna egzystencja będzie udana.
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej - mawiał Albert Einstein. Z częstotliwością podobną do nękających nas w ostatnim czasie opadów, kroniki policyjne, a za nimi serwisy informacyjne, donoszą o łudząco do siebie podobnych zdarzeniach.
Zaiste, niezbyt długo przyszło nam czekać, by ktoś w kampanijnej gorączce rzucił hasło: „Wojna!”. Najciekawsze jest jednak to, że padło ono nie z tej strony, o której od dawna nas zapewniano, że opiera się li tylko na gwałcie i destrukcji.
Kiedy najlepszy z mężów tonem nieznoszącym sprzeciwu nakazał mi usiąść przed swoim okienkiem na świat, pobiegłam, ile tchu w piersiach.
Sam się sobie dziwię, że wybrałem za tytuł tego felietonu słowa prezydenta Federacji Rosyjskiej, Dymitrija Miedwiediewa.
Moda na singli to wynalazek ostatnich lat. Tak na dobrą sprawę trudno powiedzieć, ilu z nich wybrało ten stan świadomie, a ilu się on po prostu niechcący przydarzył.
- « Następne
- 1
- …
- 155
- 156
- 157
- 158
- 159
- …
- 182
- Poprzednie »