Miniony rok - chciałoby się powtórzyć za noblistą rodem z Woli Okrzejskiej - to był „dziwny rok”. Obfitował w „rozmaite znaki na niebie i ziemi, zwiastujące jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”.
Było ich tyle, że - jak mówi autor „Trylogii” - nawet gdyby ktoś chciał je wszystkie wymienić, „brakłoby mu wołowej skóry do ich spisania”. Rok, w który dopiero co wkroczyliśmy, zapowiada się na równie osobliwy, tym bardziej że jest to rok wyborczy. A skoro jesienią wszyscy w podskokach mamy biec do urn, to - zgodnie z mottem Alfreda Hitchcocka: „Każdy film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie wzrastać” - od swoistego trzęsienia ziemi rok tenże się rozpoczął.
Było ich tyle, że - jak mówi autor „Trylogii” - nawet gdyby ktoś chciał je wszystkie wymienić, „brakłoby mu wołowej skóry do ich spisania”. Rok, w który dopiero co wkroczyliśmy, zapowiada się na równie osobliwy, tym bardziej że jest to rok wyborczy. A skoro jesienią wszyscy w podskokach mamy biec do urn, to - zgodnie z mottem Alfreda Hitchcocka: „Każdy film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie wzrastać” - od swoistego trzęsienia ziemi rok tenże się rozpoczął.