To był pierwszy wspólny wypad w góry. Wyczekany, wymarzony. Z
plecakami, suchym prowiantem, spaniem w schronisku. Bez mamy i jej
„ochów” i „achów”. Męski wypad! Któregoś dnia wybrali się w na
stromy szlak.
- Bądź ostrożny i uważaj, gdzie stawiasz swoje kroki - powiedział w pewnym momencie ojciec do dziecka, gdy nagle zrobiło się niebezpiecznie. - Dobrze tato - odpowiedział dziewięcioletni syn. I dodał ciszej: - Ty, tatusiu, też uważaj. Bo ja idę po twoich śladach… Urzekł mnie ten dialog. Czasem patrzę z konfesjonału, ołtarza na rodzinę, która przyszła na niedzielną Mszę świętą. Albo spoglądam z perspektywy zupełnie „świeckiej” - plaży, deptaka, galerii handlowej, parku, wejścia do lodziarni. I zastanawiam się, czy rodzice w pełni zdają sobie sprawę, jak bardzo ich dzieci - zapewne w zdecydowanej większości przypadków nieświadomie - naśladują ich?
- Bądź ostrożny i uważaj, gdzie stawiasz swoje kroki - powiedział w pewnym momencie ojciec do dziecka, gdy nagle zrobiło się niebezpiecznie. - Dobrze tato - odpowiedział dziewięcioletni syn. I dodał ciszej: - Ty, tatusiu, też uważaj. Bo ja idę po twoich śladach… Urzekł mnie ten dialog. Czasem patrzę z konfesjonału, ołtarza na rodzinę, która przyszła na niedzielną Mszę świętą. Albo spoglądam z perspektywy zupełnie „świeckiej” - plaży, deptaka, galerii handlowej, parku, wejścia do lodziarni. I zastanawiam się, czy rodzice w pełni zdają sobie sprawę, jak bardzo ich dzieci - zapewne w zdecydowanej większości przypadków nieświadomie - naśladują ich?