Komentarze
17/2019 (1240) 2019-04-24
Dopóki nie zaistnieją, pewne rzeczy wydają się niemożliwe. Zwłaszcza mojej głowie, w której raczej nie powstałaby myśl, że Judasz stanie się powodem posądzenia Polaków o antysemityzm. Może to jednak nie sama sprawa Judasza, tylko sposób nagłośnienia jej.

W położonym gdzieś pomiędzy Rzeszowem i Przemyślem kilkutysięcznym Pruchniku reaktywowano (po kilku latach nieobecności) datowany na XVII w. „sąd nad Judaszem”. W tym celu w Wielki Piątek powieszono na słupie wypchaną słomą kukłę symbolizującą tego zdrajcę. Potem ciągnięto ją do rzeki, a po drodze „mistrz ceremonii” okłada kukłę kijem. 30 razy, tyle, za ile srebrników wydał Judasz Pana Jezusa. Do „wymierzana kary” włączają się dzieci. Na moście kukle obcięto głowę, a korpus spalono. Płonący Judasz został wrzucony do rzeki. Od wydarzenia odciął się zarówno Kościół, jak i burmistrz Pruchnika. Ale wywołało ono kolejne ataki na Polaków jako antysemitów. Poruszyło zwłaszcza środowiska żydowskie, które zdecydowanie potępiły wydarzenie. Ale też rozpętało dyskusję w Polsce. Czy „sąd nad Judaszem” to tylko miejscowy zwyczaj? A może lekcja nietolerancji i przemocy albo skrajny antysemityzm? Wygląda na to, że póki co pole dyskusji zawłaszczyli zwolennicy tej ostatniej teorii.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Co jest fascynującego w rozprzestrzeniającym się blasku? Nie uderzenie światła w oczy przyzwyczajonych do ciemności ani też nagłe ujrzenie szerszej perspektywy.

Tych zazwyczaj możemy się domyślać lub je sobie wyobrażać. Fascynująca jest uciekająca granica pomiędzy tym, co z ciemności, a tym, co ze światła. Blask nagłego światła przesuwa ją coraz bardziej i bardziej do tego stopnia, że w ogóle nie dostrzegamy jej istnienia. A to błąd. Bo nikt nie umie ocenić ani docenić światła, jeśli nie widzi jego antytezy. Nie oznacza to jednak, że ciemność jako antyteza światła jest konieczna do jego zrozumienia, lecz tylko tyle, że istotę blasku można lepiej i dokładniej zrozumieć, gdy widzi się jego granicę. Dlaczego jednak taka refleksja powstaje we mnie, gdy noc rozpalona zostaje światłem paschalnej świecy, a radosne Alleluja bieży od głębi ludzkiego serca aż po wyżyny niebios? Otóż dlatego, że nasza radość wielkanocna jest zbyt łatwa i prosta. Drży w niej nie wizja galilejskich powrotów, ile raczej pragnienie pozostania na łatwych brzegach teologicznych określeń, moralizatorskich kazusów, ornamentów felietonistyczno-homiletycznych czy też ciosania postumentu pod własny posąg (jak zawsze cielca z metalu). A światło domaga się ciemności.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Wygląda na to, że nagły wysyp twórczości strajkujących pedagogów mocno poruszył współobywateli. Niektórych rozśmieszył, u innych uruchomił gen niedowierzania, jeszcze innych przeraził.

Obrońcy twórczości wszelakiej argumentują starym szlagierem, że „śpiewać każdy może”. To uzasadnienie malkontenci zbijają kontrargumentem, że jeśli nawet może, to niekoniecznie musi wrzucać to do internetu. Obywatele środka stoją z kolei na stanowisku, że skoro już musi, no to niech i może. Albo odwrotnie. W każdym razie właśnie jakoś tak. Rzecz w tym, że wszystko ma swoje konsekwencje. I granice. Podrygujący w rytm znanych hitów strajkowicze i teksty licytujące krowy, świnie i nauczycieli zdecydowanie psują obraz słusznego skądinąd protestu. Poczesne miejsce w strajkowej twórczości zajmują też słowa „godność” i „pogarda”. Te w kontekście domagania się godności i doświadczania pogardy. Nieustająco obecna w naszym życiu zasada Kalego nakazuje protestującym domagać się godności dla siebie i jednocześnie pozwala mieszać z błotem tych, którzy z różnych powodów zdecydowali się nie strajkować, a nawet tych, którzy zawiesili strajk tylko na czas uczniowskich egzaminów.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Jak co roku w poszczególnych diecezjach świata w Niedzielę Palmową odbywają się spotkania młodzieży stanowiące element całego światowego ruchu związanego ze Światowymi Dniami Młodzieży.

Odniesienia więc do ostatniego spotkania młodych z papieżem Franciszkiem na panamskiej ziemi są i zapewne będą nieodłącznym elementem najbliższej Niedzieli Palmowej. Przypomnienie bowiem kształci pamięć, a ta jest zasadniczym elementem zachowania tożsamości. Warto więc przypomnieć, co młodym mówił Ojciec św. I chociaż trudno jest w kilku słowach ogarnąć bogactwo treści, jakie przekazał papież Franciszek młodym w czasie Światowych Dni Młodzieży w Panamie, to nie można jednak przejść obojętnie obok tego, co głosił na styku Ameryki Północnej i Południowej. Jego słowa dla przyzwyczajonych do teologicznego żargonu wydawać mogły się lekko toporne, ale na pewno nie były „jak sztuczny miód”. Dotykały wszak tego, co dla każdego z nas jest najważniejsze - życia. To właśnie życie, zwłaszcza projektowane przez młodych ludzi, stanowiło klucz do zrozumienia przesłania Następcy św. Piotra.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Przysłowiowe pięć minut mają nauczyciele zazwyczaj przy okazji swojego święta. I jest to raczej smętne pięć minut. Pełne wypominania niewielkiego etatu, wolnych miesięcy w każdym szkolnym roku i dużych za to wszystko (a może mimo to) pieniędzy.

Teraz te minuty można by co najmniej w dziesiątkach im zliczać, a wszystko za sprawą zorganizowanego przez nauczycieli strajku. A może nie tyle strajku, co podjętego przez światłą celebrycką elitę totalnego poparcia nauczycielskich żądań. Na dowód głębokiego szacunku i równie głębokiej przyjaźni dla nauczycieli portal Wirtualna Polska ogłosił nawet specjalną akcję #GdybyNieNauczyciel. Popłynęły szerokim strumieniem słowa wdzięczności od powszechnie znanych (albo do tego mocno inspirujących) wychowanków, którzy przekonują, że gdyby nie nauczyciel, to nie byłoby paczkomatów, dobrze wychowanych dzieci, dorosłych pełnych bezinteresownej wiary w ludzi, „robiących w słowie”, kochających łacinę. Może nawet nie byłoby dobrych pączków, a przede wszystkim znanych powszechnie z różnych scen artystów.
14/2019 (1237) 2019-04-03
Atak na byłego prezydenta Siedlec stanowił zasadniczy temat nie tylko w naszej społeczności lokalnej, lecz odbił się echem nawet poza granicami naszego kraju.

Zapewne dlatego, iż wszystko, co dzieje się w Polsce, stanowić może dobrą kanwę do dywagacji o praworządności i innych sprawach w naszym kraju, które od kilku już lat stanowią paliwo napędowe do karcenia i walki politycznej z Polską przynajmniej na arenie unijnej. Z drugiej jednak strony, zaatakowanie człowieka w progu jego własnego domu w prowincjonalnym miasteczku jest powodem lęku czy strachu o własne bezpieczeństwo. Sytuacja po próbie zabójstwa Wojciecha Kudelskiego dla zwykłego szarego człowieka jest sygnałem alarmowym, że spotkać to może każdego, bez względu na pozycję społeczną czy też status majątkowy. Ocenę jednak samego zdarzenia i jego społeczno- politycznych konsekwencji pozostawię innym publicystom, którzy jako znawcy tematów wszelakich (jak pisał G. Berkeley - od leczenia dziegciem po zagadnienia metafizyczne) już ruszyli do akcji, motywowani nie tyle tym, co się stało, ile bardziej wykorzystaniem własnych pięciu minut błysku gwiazdeczki na firmamencie niebieskim.
14/2019 (1237) 2019-04-03
Od momentu objęcia władzy przez PiS niezwykle aktywną społecznie i politycznie grupą stali się aktorzy. Zwłaszcza ci przekonani o swojej przynależności do młodego pokolenia.

No i chyba w ramach tego patentu uznali ostatnio, że kandydująca w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego minister edukacji Anna Zalewska jest w Brukseli persona non grata i postanowili jej tam nie wpuścić. W ramach koalicji (tegoroczny przednówek w koalicje obfituje) „Nie dla chaosu w szkole” przekonują w dramatycznym wystąpieniu, że szefowa MEN „nie może uciec przed odpowiedzialnością za negatywne skutki fatalnej reformy edukacji, która skrzywdziła tysiące dzieci i nauczycieli”. Zarzutów pod adresem Zalewskiej mają sporo: „działanie wbrew dobru dzieci; kłamstwa i manipulacje; ignorowanie prawdziwych problemów polskiej szkoły; przepełnione szkoły i dwuzmianowość; przeładowana podstawa programowa niedostosowana do potrzeb I możliwości uczniów; zrujnowanie przyszłości uczniów ze skumulowanego rocznika; utrudnienie dostępu do edukacji integracyjnej dzieciom ze specjalnymi potrzebami edukacyjnym; degradacja zawodu nauczyciela”.
13/2019 (1236) 2019-03-27
Zanim przejdę do zasadniczego tekstu dzisiejszego felietonu, pozwolę sobie na drobne spostrzeżenie, pozornie niezwiązane z tym, o czym będę pisał.

Z rzadka i niezbyt chętnie zaglądam na portale trudniące się podglądaniem i opisywaniem życia celebrytów. Jednak nie sposób nie zauważyć czegoś, jeśli jest to prezentowane jako news na pierwszej stronie prawie każdego portalu informacyjnego. Ostatnio przeczytałem wyznania Edyty Górniak na temat jej syna Allana. Moją uwagę jednak przykuły liczne komentarze znajdujące się pod zasadniczym tekstem. Internauci w swoich postach najczęściej odnosili się krytycznie do potomka piosenkarki, lecz nie z powodu jego poglądów, ile raczej etnicznego pochodzenia. Wyzywanie kogoś od Cyganów tylko dlatego, że może mieć takie korzenie, jest dla mnie cokolwiek ohydne. Zareagowałem więc, przesyłając do moderatorów owego portalu informację, że działania internautów są raczej na bakier z prawem. Początkowo nie otrzymywałem żądnej odpowiedzi, a po kolejnym monicie skrobnięto do mnie dwa zdania, z których wywnioskowałem, iż nie będą podejmowane żadne działania, bo mamy… wolność słowa w internecie.
13/2019 (1236) 2019-03-27
Ktokolwiek by narzekał, że śnieg, że wiatr, że plucha i że zimno, niech natychmiast przestanie. Żadnych takich tam... Idzie Wiosna! Radosna! I zapowiada koniec... PiS.

Nie tylko zapowiada. Wiośnianie na duch się do przejęcia władzy szykują i już zadysponowali raj na całym polskim obszarze. Będzie wszędzie bliżej, wszystko lepiej i taniej. No i, oczywiście, weselej. Albowiem i prezes partii Biedroń Robert, i partner jego Śmiszek Krzysztof to chłopaki okrutnieńko wesołe. A jak powszechnie wiadomo - radość życia motorem. Nie tylko o poranku. Wspomniany wyżej nomen omen Śmiszek na skutek nieuchronnie następującej Wiosny mocno się był uaktywizował politycznie i m.in. udzielił wywiadu. Nie byle komu, tylko samej „Gazecie Wyborczej”. I nie byle co powiedział. Z wiarą w zwycięstwo wiośnianych ideałów zadeklarował, że jak tylko się ten pisowski przednówek zakończy i wytęskniony przez wszystkich - nie tylko Polaków - przełom wiośniany nastanie, to się dopiero będzie działo. Najważniejsze, ma się rozumieć, będą prawa elgebetczyków. I w tej właśnie materii K. Śmiszkowi marzy się np. - tak na wzór europejski - powołanie koła posłów LGBT i ich przyjaciół.
12/2019 (1235) 2019-03-20
To, co w ostatnich czasach dzieje się wokół Kościoła w Polsce, nie sposób nie nazwać działaniem złego ducha.

Owszem, początkowo wydawało się, że do czynienia mamy z ludźmi, którym „króliczki w głowie burmistrzują” (by odwołać się tylko do wspaniałego dzieła Cervantesa) lub też ideologicznie zmutowanymi w swym myśleniu osobnikami homo sapiens. Niestety, skoordynowanie tych akcji, a także z pozoru nierozumne wystąpienia chociażby młodych ludzi, którzy np. pomalowali Bogu ducha winne figury stacji Drogi Krzyżowej w jednym z sanktuariów, wskazuje jednoznacznie, iż mamy do czynienia nie tyle z ludzkim pomysłem, ile raczej z całokształtem diabolicznego planu. I nie chodzi o oskarżenia związane z niektórymi „czarnymi owcami” w szeregach duchowieństwa, bo myśląc o nich, sam osobiście mam chęć przywrócić do życia inkwizycję i to najlepiej w wydaniu anglikańskim (najbardziej sadystyczną i najbardziej krwawą). Problem bowiem leży nie w tym, co spektakularne i wywołujące sensację w społeczeństwie, lecz w tym, co zaakceptowaliśmy jako „normalne”. Nawet jeśli tylko poprzez przyzwyczajenie się do tego, że istnieje.