Coś mi się na zadrażnienie zebrało. Ale to tak na okoliczność
obejrzenia telewizyjnej informacji, w której ofiara została
wymieniona z imienia i nazwiska, a złoczyńca pozostał
niezidentyfikowany, bo ujawniono tylko pierwszą literę nazwiska.
Rozumiem, że dopóki nie udowodni się sprawcy jego czynu, istnieje domniemanie niewinności, ale po co szargać dobre imię pokrzywdzonego? Jeszcze weselej jest, gdy media donoszą o wybrykach tajemniczego Daniela M., a w kolejnym zdaniu informują, że to syn Zenka Martyniuka. Być może powyższe zdarzenia spełniły funkcję kamyczka, który uruchomił przypomnienie lawiny absurdów w naszym codziennym życiu. Przykłady? Proszę bardzo. Żeby skontrolować stację paliw, urzędnicy muszą się zapowiedzieć na wiele dni wcześniej. Przez ten czas, jak mawiała moja sąsiadka, to można kozła-barana wywinąć. Czyli np. pozbyć się chrzczonego paliwa albo poprawić dokumentację. Jaki więc sens mają takie kontrole?
Rozumiem, że dopóki nie udowodni się sprawcy jego czynu, istnieje domniemanie niewinności, ale po co szargać dobre imię pokrzywdzonego? Jeszcze weselej jest, gdy media donoszą o wybrykach tajemniczego Daniela M., a w kolejnym zdaniu informują, że to syn Zenka Martyniuka. Być może powyższe zdarzenia spełniły funkcję kamyczka, który uruchomił przypomnienie lawiny absurdów w naszym codziennym życiu. Przykłady? Proszę bardzo. Żeby skontrolować stację paliw, urzędnicy muszą się zapowiedzieć na wiele dni wcześniej. Przez ten czas, jak mawiała moja sąsiadka, to można kozła-barana wywinąć. Czyli np. pozbyć się chrzczonego paliwa albo poprawić dokumentację. Jaki więc sens mają takie kontrole?