Komentarze
28/2017 (1149) 2017-07-12
Ostatni tydzień obfitował w wiele wypowiedzianych słów. Tych, które dotarły do opinii społecznej, i tych, które cokolwiek zostały przemilczane. Być może ze wstydu, być może z zażenowania, a być może również i dlatego, że trzeba z nich byłoby się bardzo usilnie tłumaczyć.

Jednak ze słowami jest ten problem, że wypowiedziane nawet szeptem znajdują pożywkę w umysłach tych, do których docierają. Nie ma słów obojętnych. Jest to zasada stara jak świat. Niemen, śpiewając swój song „Dziwny jest ten świat”, nie bez kozery mówił o słowach zabijających jak cięcie ostrego noża. Dlatego słowom należy się dokładnie przysłuchiwać i poszukiwać dla nich odnośnika w rzeczywistości.
28/2017 (1149) 2017-07-12
Demokracja to trochę dziwny ustrój: niby taki prosty i oczywisty, że aż banalny, a jednak strasznie zawiły i - jak się okazuje - nie zawsze sprawiedliwy. Tak naprawdę to ja się z tą tezą zgadzam, ale z zupełnie innych powodów niż wielu manifestujących dzisiaj swoje rozczarowanie wynikami demokratycznych wyborów.

Okazuje się bowiem, że demokracja i zgodne z jej duchem rozstrzygnięcia są ważne niezwykle, ale przy spełnieniu jednego podstawowego warunku: nasi mają wygrać. Znała ten warunek nawet babcia z „Samych swoich”, wyposażając jadącego do sądu Pawlaka w granat, bo przecież „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.
27/2017 (1148) 2017-07-05
Jeden z głównych bohaterów powieści Fiodora Dostojewskiego „Biesy”, Stiepan Trofimowicz Wierchowieński, miał zwyczaj trzy lub cztery razy do roku zapadać na szczególną chorobę - smutek obywatelski.

Co prawda, owo schorzenie było zwykłym objawem chandry, jednakże nie przeszkadzało mu to nazywać go tak wzniośle, podobnie jak zasiadanie do gry w karty z osobami cokolwiek pośledniejszego stanu miało wywoływać w nim marazm polityczny, budzący tylko politowanie nad losem ojczyzny. Zresztą owa poza „patrioty” dość szybko go nużyła i zazwyczaj musiał dłuższy czas potem, leżąc na łóżku, „odbudowywać” własne „duchowe” nastawienie do spraw Rosji, nawet w pozycji horyzontalnej stając się dla niej wyrzutem sumienia.
27/2017 (1148) 2017-07-05
Huuurrrra! - zakrzykną zapewne zwolennicy najnowocześniej pojętej nowoczesności. - Mamy pierwsze dziecko bez płci. Jak podają źródła, Searyl Atli na świat przyszło osiem miesięcy temu w Kanadzie, a jego matka stanowczo zaprotestowała przeciwko wpisywaniu w karcie lekarskiej płci noworodka.

A wszystko w imię macierzyńskiej/tacierzyńskiej miłości, aby dziecię mogło być w pełni kimś, kto jest poza ograniczeniami wypływającymi z przynależności do określonej płci.
26/2017 (1147) 2017-06-28
Sekwencja zdarzeń medialnych w przypadku pewnej wizyty młodzieży zza Odry była dość prosta. Najpierw Deutschlandfunk podało jakąś niesprawdzoną lub niesprawdzalną informację, a następnie GazWyb, jak Komorowski za prasą jamajską, powieliła ją niczym co najmniej prawdę objawioną.

Chodziło mniej więcej o to, że w Polsce pojawiła się grupa młodzieży z Niemiec, pochodzenia muzułmańskiego, która przybyła do nas, by na własne oczy przekonać się, czy informacje przekazywane przez media w ich kraju są prawdziwe. Poszukiwania odpowiedzi na zajadłość rasistowską i antyimigracyjną w naszym kraju jawiły się zatem jako naczelne zadania dydaktyczno-wychowawcze, które ustanowili organizatorzy wycieczki.
26/2017 (1147) 2017-06-28
O gustach zdecydowanie dyskutować się nie powinno. Przecież chyba każdy zna powiedzenie, że nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba. No i rzeczywiście tak jest, bo nie jesteśmy przecież fachowcami w każdej dziedzinie i tak swoje oceny, jak i opinie opieramy często na czysto estetycznych, ale i dosyć subiektywnych fundamentach.

Tak jest również w kwestiach muzycznych, gdzie każdy z nas ma swoje szczególne upodobania. Trudno nie zauważyć, że ostatnio prawdziwy boom przeżywa muzyka określana kiedyś mianem „chodnikowej” czy biesiadnej, a od pewnego czasu nazywana po prostu: disco polo.
25/2017 (1146) 2017-06-21
Ulicami stolicy Hiszpanii przeszedł marsz osób, które żądały od władz natychmiastowego wywiązania się z zobowiązań dotyczących przyjmowania „uchodźców”.

Piszę wyraźnie w cudzysłowie, ponieważ ratyfikowana przez Polskę konwencja dotycząca statusu uchodźców z 1951 r. (dla niewierzących podaję namiary: Dz.U. 1991 nr 119 poz. 515) uznaje za uchodźcę człowieka, który przebywa poza krajem swego pochodzenia i posiada uzasadnioną obawę przed prześladowaniem w tym kraju ze względu na rasę, religię, narodowość, poglądy polityczne lub przynależność do określonej grupy społecznej.
25/2017 (1146) 2017-06-21
„Krzyżacy” - pokazany po raz pierwszy w okrągłą rocznicę grunwaldzkiej bitwy film Aleksandra Forda, zaistniał w mojej świadomości długo przed tym, zanim udało mi się go zobaczyć na dużym ekranie. Przyznaję - nie do końca wiem, ile w tym autopsji, a ile rzeczywistości wykreowanej na skutek słuchanych latami opowieści, ale do dziś pamiętam tę atmosferę.

W zasadzie już od kilku dni rodzina tym żyła: do odległej o kilka kilometrów gminnej miejscowości przyjeżdża kino objazdowe! O ile w samym przyjeździe nie było nic nadzwyczajnego, to dreszczyk emocji brał się stąd, że na powietrzu, na ścianie szkoły, miała być pokazana nakręcona na podstawie Sienkiewiczowskiej powieści pierwsza polska megaprodukcja.
24/2017 (1145) 2017-06-14
Nie jestem zwolennikiem poszukiwania prawdy wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Teoria mówiąca o ziarnach prawdy rozsianych w każdym twierdzeniu przyprawia mnie o mdłości, ponieważ równie dobrze można przymuszać ludzi do spożywania ekskrementów, mówiąc, iż znaleźć w nich można elementy odżywcze.

I dlatego z dużym dystansem podchodzę do stwierdzenia o mądrości ludowej zawartej w powiedzeniach i przysłowiach. Lecz czasem warto je zacytować, ponieważ potrafią skrótowo wyrazić traktatowo opracowane wielosłowie.
24/2017 (1145) 2017-06-14
Powiało grozą. Oto obywatel Władysław Frasyniuk zadeklarował, że poczuł się jak w stanie wojennym. Nieco zapomniany opozycjonista w stanie spoczynku znowu ma swoje pięć minut. Błyskają flesze, uwieczniają kamery. Władysław Frasyniuk buńczucznie odpowiada policjantowi, że Janem Kowalskim jest. Zachowuje się, jakby pytanie o personalia go obrażało. Przecież wszyscy go znają.

Władysław Frasyniuk został przez policjantów wyniesiony z Krakowskiego Przedmieścia na podwórze przy ulicy Miodowej. Świat obiegło zdjęcie pokazujące męczeństwo Władysława Frasyniuka. Zmaterializowała się tęsknota za minionymi dniami chwały.