Kościół
33/2021 (1359) 2021-08-18
Są wśród nas ludzie, którzy w niedzielę na Mszę mogą wybrać się tylko w późnych godzinach, jak i tacy, którzy - tak jak Nikodem - pragną właśnie modlitwy wieczornej: w wyciszeniu i w mniejszym gronie.

Powody, dla których części osób w tzw. porządku nabożeństw w ich kościele parafialnym nie odpowiada żadna godzina, są różne. Najczęściej to system pracy albo studia zaoczne. Każdemu z nas zdarza się również podróżować w niedzielę, co nie pozwala zdążyć na ostatnią z „planowych” Mszy - w większych miejscowościach najczęściej o 17.00 lub 18.00, w mniejszych - o 16.00. W parafiach wiejskich bywa, że ostatnią niedzielną Eucharystią jest Suma. W takich metropoliach jak Warszawa czy Poznań, które w sobotę i niedzielę budzą się trochę później, dłużej też toczy się życie, w związku z czym nie ma problemu, by wybrać się na spotkanie z Panem Bogiem na 21.00, a lista parafii proponujących taką porę wcale nie jest krótka. Ale i w naszej diecezji przybywa kościołów, których drzwi są otwarte dłużej. W parafii katedralnej Niepokalanego Poczęcia NMP trzy lata temu Mszę św. o 20.00 do niedzielnego porządku wprowadził jej ówczesnych proboszcz - bp Grzegorz Suchodolski.
33/2021 (1359) 2021-08-18
W naszym poprzednim domu powiesiłam na ścianie dwie złote ramy. Były zupełnie puste i nieodmiennie budziły zdziwienie gości. Wciąż słyszeliśmy pytanie: dlaczego te ramy są puste?

- Po prostu są - odpowiadałam, uśmiechając się tajemniczo. Trudno jest wytłumaczyć komuś, kto zadaje takie pytanie, że trzeba zejść głęboko pod podszewkę rzeczywistości, by zrozumieć sens takich symboli. I że każdy musi to zrobić sam, bo dla każdego pusta rama to będzie inny znak. Wezwanie, przestroga, zachęta, pytanie, wskazówka, wyrzut, drogowskaz... Bywa na przykład tak, że nasze modlitwy to puste ramy. Złociste słowa, piękne zawijasy, misterne konstrukcje zdań, a w środku pustka. Brak relacji. Brak miłości. Tak czasem wyglądają nasze liturgie, litanie, koronki, adoracje, spowiedzi, Komunie św., poranne i wieczorne pacierze... Tak często jest z różańcem. Kolejne tajemnice to puste ramy, które w trakcie naszego życia, wraz z tysiącami odmówionych „zdrowasiek”, musimy zapełnić treścią. Wmalować w nie obraz. Nasz własny. Poruszający nasze serce.
32/2021 (1358) 2021-08-11
„Patrz na ziemię, nie na nas!” - krzyczeli esesmani. Nie potrafili znieść jego przenikliwego wzroku. Boże światło, które miał w sobie, promieniowało na innych i wprawiało w osłupienie.

Historia św. o. Maksymiliana Marii Kolbego porusza i szokuje do dziś. W tym roku mija 80 lat od jego męczeńskiej śmierci. - Decyzja o oddaniu życia nie była czymś chwilowym i jednorazowym. O. Maksymilian przygotowywał się do niej przez 47 lat. Wszystko zaczęło się już w dzieciństwie, od objawienia Matki Bożej ofiarującej mu dwie korony - opowiada franciszkanin o. Robert Maria Stachowiak, który przez cztery lata pracował w Siedlcach. - Ta czerwona, męczeńska „zrealizowała się” w Auschwitz. Niektórzy jego współbracia widzieli w nim mistyka. Czuli, że ma duchowy wgląd w to, co się dzieje wokół niego. On wiedział, że Bóg przygotował mu drogę męczeństwa, dlatego był gotowy poświęcić swoje życie za drugiego człowieka. Życiorysy świętych często są cukierkowe, opowiadają o samych pozytywach. Podobne spostrzeżenia można wysunąć także w przypadku o. Kolbego, jednakże... on naprawdę był dobry. Jego dobroć błyszczała nawet w obozie. Świadkowie, którzy zeznawali w procesie beatyfikacyjnym, przyznawali, że nie pamiętają, aby z jego ust wyszło jakieś wulgarne słowo, nikt nie widział, aby po kryjomu palił papierosy.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Pytany o fenomen popularności nabożeństwa do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, redemptorysta odwołuje się do tajemnicy ludzkiego serca: kryje ono pragnienie opowiedzenia Bogu przez pośrednictwo Matki Bożej o wszystkim, co dla nas ważne. A ponieważ tych spraw jest tak dużo, kończąc jedną nowennę, rozpoczynamy kolejną i stąd jej „nieustanność”.

Ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy uznawana jest za najbardziej znany wizerunek Maryi na świecie. Podobnie mówi się o nowennie za Jej przyczyną: jako powszechnie znanym i praktykowanym nabożeństwie. Tajemnicę cudownych interwencji Nieustającej Pomocy skrywają ludzkie serca, jednak trwała cześć, jakiej doznaje, potwierdza siłę i skuteczność tego orędownictwa. O co prosimy Matkę Bożą najczęściej? I skąd bierze się wierność praktykowania nowenny nieustannej? „Wielką czcicielką Matki Bożej Nieustającej Pomocy - nauczycielką zawierzenie Jej choćby «wbrew nadziei» - była moja śp. mama. Kult tej najbardziej znanej na świecie ikony i wiarę w cudowne wstawiennictwo Maryi wyniosłam z rodzinnego domu” - pisze w swoim świadectwie, jednym z wielu akcentujących szczególną skuteczność orędownictwa MBNP, Anna.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Nieuchwytny i wszechmocny, dyskretny i potężny, zaskakujący w swoim działaniu. Bez Jego pomocy bylibyśmy bezradni i zagubieni, jak dzieci we mgle. Ten, kto Go wzywa, nigdy nie jest sam.

Nie wiem, co byśmy zrobili i kim byli bez Ducha Świętego. Jak wyglądałoby nasze życie bez Jego światła i mocy? Jest wielki, ale jednocześnie tak bardzo zapomniany i pomijany przez ludzi. Kojarzony najczęściej z tymi, którzy przygotowują się do bierzmowania. Ale czy tylko oni powinni wołać o Ducha Pańskiego? Zdecydowanie nie! Potrzebujemy Go wszyscy, młodzi i starzy, duchowni i świeccy, grzeszni i nawróceni. Przecież to On nas oczyszcza, uświęca i oświeca. Nie ma sytuacji w naszym życiu, której nie można by było zawierzyć Duchowi Świętemu. Jego działaniu warto poddać swoje duchowe życie, ale też własne powołanie, pracę, naukę i odpoczynek. Znam ludzi, którzy - kiedy tylko otworzą oczy - zaraz wołają do Ducha Świętego. - Hymn do Ducha Świętego jest moją pierwszą modlitwą, która wypowiadam zaraz po przebudzeniu. Znam siebie i swoje słabości. Wiem, ile kosztuje niesienie moich trudów, dlatego potrzebuję pomocy z nieba. Nikt inny nie pomoże mi tak, jak Pocieszyciel.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Dzisiejsze spotkanie, chwila zadumy i wspólna modlitwa pozwalają wierzyć, że są ludzie dobrzy i że świat miłości, wzajemnego szacunku, dobra i pokoju jest ciągle możliwy. To zależy do każdego z nas! - mówił w sobotę 31 lipca podczas Mszy św. na pl. Krasińskich abp Józef Guzdek, administrator apostolski Ordynariatu Polowego.

Podczas sprawowanej pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego Eucharystii modlono się w intencji uczestników zrywu z sierpnia 1944 r. Po zakończeniu Mszy św. odbył się apel pamięci i ceremonia złożenia kwiatów pod pomnikiem. Na początku Mszy św. abp Józef Guzdek, zwracając się do kombatantów, podkreślał, że kolejnym pokoleniom potrzebni są świadkowie heroicznej walki o wolność - zwyciężeni, ale niepokonani; wierni wartościom, które nadają najgłębszy sens ludzkiemu życiu. - Pragniemy modlić się za was, żyjących świadków wydarzeń sprzed 77 lat. Prosimy Boga o zdrowie i potrzebne siły, abyście jak najdłużej mogli wychowywać kolejne pokolenia Polaków do wierności wartościom, które zadecydują o naszym dziś i przyszłości umiłowanej ojczyzny - powiedział.
30/2021 (1356) 2021-07-28
Sztukę rycerską zamienił na duchowe wojowanie, a sztandar ziemskiego króla na sztandar Chrystusa. Obrazy zaczerpnięte m.in. z życia dworskiego posłużyły mu do sporządzenia reguł, które są aktualne do dziś.

Św. Ignacy Loyola, bo o nim mowa, jest świetnym przewodnikiem po drogach wiary. Zaproponowana przez niego duchowość dotyka całego człowieka, angażuje bowiem myśli, emocje, wolę oraz wyobraźnię. Jej piękno, moc i głębię mogą zrozumieć przede wszystkim ci, którzy zetknęli się z ćwiczeniami duchowymi pozostawionymi przez założyciela Towarzystwa Jezusowego. Są one bazą rekolekcji ignacjańskich. Ignacy zachęcał do modlitwy myślnej, do medytowania nad życiem Jezusa. Pisał o najważniejszych celach człowieka, rozeznawaniu duchowym, grzechu, wieczności i modlitwie. Jego wskazówki pomagają uporządkować własne myślenie i postępowanie, są też dobrym narzędziem dla tych, którzy stają przed ważnymi decyzjami. Chętnych do odprawiania rekolekcji ignacjańskich nie brakuje, mimo iż są dosyć długie, wymagające i nierzadko trudne.
30/2021 (1356) 2021-07-28
Choć z ludzkiej perspektywy utrata wzroku w wieku 22 lat jest tragedią, dla Róży Czackiej była Bożą łaską, na której zbudowała wielkie dzieło. Stała się nie tylko pionierką nowoczesnych metod wychowania i pomocy niewidomym w Polsce, ale jednocześnie osobą, która, opierając swe życie całkowicie na Bogu, wywarła wpływ na wielu ludzi.

Zwrócona ku człowiekowi. Słuchająca. Patrząca tak, że rozmówca często nie wiedział, iż jest niewidoma. Emanowała Bożym pokojem i radością. A ci, którzy ją spotykali, mówili, że jest taka prawdziwa, serdeczna, uśmiechnięta, rozumiejąca. Widząca serce i duszę. Przez to już za życia była uważana za świętą. R. Czacka przyszła na świat w rodzinie arystokratycznej 22 października 1876 r. w Białej Cerkwi (obecnie Ukraina) jako czwarte i najmłodsze z dzieci hrabiego Feliksa Czackiego i Zofii z Ledóchowskich. Jej pradziadem był Tadeusz Czacki, założyciel Liceum Krzemienieckiego, natomiast stryjem, bratem rodzonym ojca, kard. Włodzimierz Czacki, dyplomata watykański, sekretarz Piusa IX i doradca Leona III. Kard. Wyszyński, mówiąc o przodkach m. Czackiej, podkreślał, że: „Przez tyle wieków ani ród Czackich, ani jego członkowie nie splamili się zdradą ojczyzny, tchórzostwem, nie splamili się czynem niemoralnym, a odznaczali się wiernością, miłością, gotowością służby, ofiary, poświęcenia Kościołowi i ojczyźnie”.
29/2021 (1355) 2021-07-21
Błogosławieństwo dziecka przez rodziców ma potężną moc. Podobnie jak błogosławieństwo kapłańskie. Jesteśmy zobowiązani, aby nieść je zawsze i wszędzie. Przekleństwo nigdy nie powinno wychodzić z ust chrześcijanina, podobnie jak hejt, niezależnie od tego, w jaki sposób jest wyrażany.

„I mówił Pan do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił»” (Lb 6,22-27). O obowiązku niesienia błogosławieństwa przypomniał papież Benedykt XVI, podkreślając, że „kapłan z definicji powinien być człowiekiem błogosławiącym”, ponieważ „takie jest jego zadanie w świecie: jest po to, by nieść błogosławieństwo”. Przywoływana już kiedyś na łamach „Echa” mistyczka Maria Simma - obdarowana charyzmatem kontaktu z duszami czyśćcowymi - wspominała (zapis jej wizji można znaleźć w książce „Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi”) spotkanie ze zmarłym wiele lat wcześniej kapłanem. Przyszedł do Marii, prosząc o pomoc. Maria Simma zapamiętała go, ponieważ jego cierpienia były spowodowane dość szczególnym stygmatem: miał uschniętą prawą rękę. Na pytanie, dlaczego taką karę cierpi, odpowiedział: „Bo za życia zbyt mało błogosławiłem...”.
29/2021 (1355) 2021-07-21
Basia urodziła się z chorobą tzw. rybiej łuski. Miała żyć tylko osiem dni. Gdy już było wiadomo, że przeżyje dłużej, lekarz chciał amputować jej palce. Dzisiaj zaraża radością innych. Adama - zanim przyszedł na świat - nazwano rośliną. Trzy lata temu przebiegł maraton.

Te historie mówią więcej niż niejedna teoria. Pokazują, że wraz z diagnozą ciężkiej choroby nie kończy się szczęście. To życie dalej może być piękne i wartościowe, choć inne. Udowadniają to bohaterowie zainicjowanej przez Fundację Grupa Proelio kampanii „Każde życie jest cudem”. Niewiele brakowało, a mogło ich nie być, ponieważ ich rodzice usłyszeli, że z powodu zespołu Downa, wodogłowia, rozszczepu kręgosłupa, wady serca, rybiej łuski czy nie w pełni wykształconych rąk „najlepszym rozwiązaniem jest terminacja ciąży”, w przeciwnym razie będą „warzywem”, „ciężarem dla bliskich i świata”. Tymczasem dzisiaj są dowodem, iż każdy zasługuje na życie i może się nim cieszyć oraz sprawiać radość innym. Basia Kędzior ma 23 lata i prowadzi profil na instagramie, gdzie opowiada o swojej codzienności z tzw. rybią łuską, czyli genetyczną wadą skóry. Do niedawna jej choroba widniała w indeksie wad letalnych i stanowiła wskazanie do aborcji.