Ewangelie poświęcają mu zaledwie 26 wierszy, on sam nie wypowiada
ani jednego słowa. Tymczasem św. Józef to postać niezwykła.
Ks. G. Bliźniak przyznaje, że odkrywał św. Józefa stopniowo, ale to właśnie do niego zwraca się ze wszystkimi sprawami niemożliwymi. „Był taki czas dawno temu, kiedy szukaliśmy jakiegoś schronienia (...) - to były początki misjonarzy Jezusa Miłosiernego. I modliliśmy się do św. Józefa o dach nad głową. Na tę naszą modlitwę odpowiedział człowiek, który miał do przekazania dom z dużym kawałkiem ziemi; modlił się do św. Józefa, co z tym zrobić, bo dom został po jego zmarłym ojcu, a on sam mieszkał za granicą. I nasze modlitwy jak gdyby się przecięły, ten człowiek do mnie zadzwonił, w odpowiedzi na ogłoszenie, że poszukujemy ofiarodawcy domu, i powiedział, że modlił się do św. Józefa. A ja na to: «Co? My też modliliśmy się do św. Józefa»” - wspomina kapłan. I wskazuje na św. Józefa jako czyniącego wielkie cuda. „Codziennie doświadczamy jego opieki. On po prostu wymaga od tych, którzy się modlą, pewnego rodzaju szaleństwa. Sam też wykazywał się szaleństwem: wziął Dziecię i ruszył do Egiptu. Bo anioł mu się ukazał.
Ks. G. Bliźniak przyznaje, że odkrywał św. Józefa stopniowo, ale to właśnie do niego zwraca się ze wszystkimi sprawami niemożliwymi. „Był taki czas dawno temu, kiedy szukaliśmy jakiegoś schronienia (...) - to były początki misjonarzy Jezusa Miłosiernego. I modliliśmy się do św. Józefa o dach nad głową. Na tę naszą modlitwę odpowiedział człowiek, który miał do przekazania dom z dużym kawałkiem ziemi; modlił się do św. Józefa, co z tym zrobić, bo dom został po jego zmarłym ojcu, a on sam mieszkał za granicą. I nasze modlitwy jak gdyby się przecięły, ten człowiek do mnie zadzwonił, w odpowiedzi na ogłoszenie, że poszukujemy ofiarodawcy domu, i powiedział, że modlił się do św. Józefa. A ja na to: «Co? My też modliliśmy się do św. Józefa»” - wspomina kapłan. I wskazuje na św. Józefa jako czyniącego wielkie cuda. „Codziennie doświadczamy jego opieki. On po prostu wymaga od tych, którzy się modlą, pewnego rodzaju szaleństwa. Sam też wykazywał się szaleństwem: wziął Dziecię i ruszył do Egiptu. Bo anioł mu się ukazał.