Gdy się urodził, nie oddychał, nie biło też jego serce. Wszystko
wskazywało na to, że nie powinien być zdrowy. A być może w ogóle
nie
byłoby go już na świecie. Dziś James Engstrom jest zdrowym i
pogodnym dziewięcioletnim chłopcem. Stało się to możliwe dzięki
cudowi dokonanemu za wstawiennictwem abp. Fultona Sheena, który
wkrótce zostanie ogłoszony błogosławionym Kościoła.
Kazania abp. Fultona Sheena, jednego z najsłynniejszych kaznodziejów Ameryki, Bonnie i Travis Engstrom, rodzice Jamesa, odkryli, kiedy dowiedzieli się, że po raz kolejny zostaną rodzicami. Jednomyślnie postanowili nadać dziecku imię na cześć arcybiskupa. Nie wiedzieli jeszcze wtedy, że to właśnie on uratuje życie ich maleństwa. Tak jak dwa wcześniejsze porody, ten również miał odbyć się w domu. Na komodzie w sypialni, obok zdjęć bliskich, stała czarno-biała fotografia abp. Sheena. Po kilku godzinach porodu dziecko przyszło na świat. Na rodziców padł jednak strach: niedające oznak życia niemowlę otrzymało zero punktów w skali APGAR. „Siedziałam na podłodze sypialni i patrzyłam na martwego syna. W mojej głowie nie kotłowały się żadne myśli, żadne pomysły, tylko dwa słowa. W kółko i na okrągło powtarzałam: Fulton Sheen. Przez kilka miesięcy budowałam zaufanie i przyjaźń do Sheena i wyrobiłam w sobie nawyk wzywania go, by modlił się za moje dziecko. Powtarzając jego imię, wiedziałam, że zarówno on, jak i Bóg wiedzieli, co było potrzebne.
Kazania abp. Fultona Sheena, jednego z najsłynniejszych kaznodziejów Ameryki, Bonnie i Travis Engstrom, rodzice Jamesa, odkryli, kiedy dowiedzieli się, że po raz kolejny zostaną rodzicami. Jednomyślnie postanowili nadać dziecku imię na cześć arcybiskupa. Nie wiedzieli jeszcze wtedy, że to właśnie on uratuje życie ich maleństwa. Tak jak dwa wcześniejsze porody, ten również miał odbyć się w domu. Na komodzie w sypialni, obok zdjęć bliskich, stała czarno-biała fotografia abp. Sheena. Po kilku godzinach porodu dziecko przyszło na świat. Na rodziców padł jednak strach: niedające oznak życia niemowlę otrzymało zero punktów w skali APGAR. „Siedziałam na podłodze sypialni i patrzyłam na martwego syna. W mojej głowie nie kotłowały się żadne myśli, żadne pomysły, tylko dwa słowa. W kółko i na okrągło powtarzałam: Fulton Sheen. Przez kilka miesięcy budowałam zaufanie i przyjaźń do Sheena i wyrobiłam w sobie nawyk wzywania go, by modlił się za moje dziecko. Powtarzając jego imię, wiedziałam, że zarówno on, jak i Bóg wiedzieli, co było potrzebne.