Ciągnęło nas, by wrócić do Medjugorie. Miałam nadzieję, że
wrócę całkiem zdrowa. Dotarły do mnie tylko dwa słowa w języku
chorwackim i z nimi wróciłam do Warszawy. Wtedy stało się coś
przedziwnego: moja choroba się zatrzymała - mówi Dorota Szczerba,
teolog i autorka wielu książek, która wydarzeniami w tej małej
bośniackiej wiosce zajmuje się od 20 lat.
Po raz pierwszy do Medjugorie pojechała w 1994 r. W przypadające 22 sierpnia święto Matki Bożej Królowej wraz z mężem znaleźli się na Podbrdo, stając się świadkami objawienia. - Półtora metra dzieliło nas od widzącego Ivana. Mogliśmy obserwować jego poważną, skupioną twarz. Mówił do kogoś, widać było, jak poruszał ustami. Jednak głos był „odcięty”, cisza stała się głęboka.
Po raz pierwszy do Medjugorie pojechała w 1994 r. W przypadające 22 sierpnia święto Matki Bożej Królowej wraz z mężem znaleźli się na Podbrdo, stając się świadkami objawienia. - Półtora metra dzieliło nas od widzącego Ivana. Mogliśmy obserwować jego poważną, skupioną twarz. Mówił do kogoś, widać było, jak poruszał ustami. Jednak głos był „odcięty”, cisza stała się głęboka.