Opinie
30/2020 (1304) 2020-07-22
Tym razem plan eurokratów nie powiódł się. Nie udało się powiązać dystrybucji funduszy europejskich z praworządnością. Państwa, które oskarżane są o jej rzekome łamanie - głównie Polska i Węgry, ogłosiły sukces. Związani z opozycją komentatorzy wskazują na opublikowany przez Radę Europejską tekst postulujący „system warunkowości”, w ramach którego Komisja Europejska „zaproponuje środki na wypadek jej naruszenia”.

Zapewne większość z Państwa śledzących wiadomości telewizyjne jest zmęczona tymi samymi tematami, rozdrażniona ciągłym stawianiem Polski pod pręgierzem, rezolucjami, fałszywymi oskarżeniami i traktowaniem nas jak niesforne dzieci, które ciągle trzeba przywoływać do porządku. To, co w innych krajach od lat obowiązuje, stanowi stały element demokratycznego systemu sprawowania władzy, u nas jest passe, narusza „normy unijne”, depcze „europejski system wartości”, „łamie praworządność” itp. Niemała w tym zasługa rodzimej totalnej opozycji, której po kolejnych przegranych wyborach naprawdę dosłownie została już tylko „ulica i zagranica”. Wstyd, elementarne poczucie godności i odpowiedzialności z ojczyznę (w wersji „totalnych” - „tego kraju”) w tej sytuacji nie mają zastosowania.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Rozmowa z o. Wojciechem Surówką, dominikaninem, duszpasterzem Wspólnoty Lednica 2000.

Wydaje mi się, że szczególnie w ostatnich latach ogromną popularnością wśród młodzieży cieszą się dwie płaszczyzny życia Kościoła: modlitwa charyzmatyczna i posługa miłosierdzia. Powstają coraz liczniejsze grupy modlitewne oraz wolontariat pomagający biednym. Widzimy więc, że kierunki zaangażowania młodych są jak najbardziej słuszne. Jednak każdy z nich posiada również słabości, na które trzeba zwrócić uwagę. Modlitwa charyzmatyczna daje młodym ludziom doświadczenie obecności Boga. Trzeba jednak pamiętać, że powinno cechować ją stałe odniesienie do liturgii, która jest podstawowym wymiarem życia modlitewnego w Kościele. I druga kwestia: pomoc biednym sama w sobie jest czymś dobrym i słusznym, jednak w Kościele nie możemy jej sprowadzić jedynie do pomocy charytatywnej. Zawsze, również w pełnieniu dzieł miłosierdzia, centralne miejsce w chrześcijańskiej duchowości zajmuje Jezus Chrystus.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Czasem zwykłe „co słychać?” może komuś pomóc. Tylko czy chcemy poznać odpowiedź?

Potrzeba rozmowy stała się hasłem kampanii mającej na celu promowanie wrażliwości i otwartości na rozmowę z osobami w kryzysie psychicznym, które często nie mają możliwości opowiedzenia o swoich przeżyciach i problemach, z jakimi się zmagają. Zadanie pytania musi jednak wynikać z tego, że jesteśmy autentycznie zainteresowani sytuacją naszego rozmówcy i nie zadajemy tego pytania konwencjonalnie, tylko okazujemy życzliwość i jesteśmy gotowi do poświęcenia czasu i energii komuś, kto być może przeżywa kryzys. Dlatego - bądźmy godni zaufania, nie oceniajmy, nie plotkujmy na temat spraw, o których rozmawiamy z innymi, zwłaszcza gdy są to sprawy osobiste, związane z doświadczanymi trudnościami.
28/2020 (1302) 2020-07-08
Śmierć ks. Franciszka Blachnickiego 27 lutego 1987 r. w Carlsbergu była zaskoczeniem dla wszystkich. Po latach wznowiono śledztwo w tej sprawie.

Sługa Boży ks. F. Blachnicki wymieniany jest - obok Wyszyńskiego, Wojtyły i Popiełuszki - jako jeden z czterech kapłanów, którzy zmienili historię Polski i polskiego Kościoła po II wojnie światowej. Ruch Światło-Życie, Domowy Kościół, Krucjata Wstrzemięźliwości - pomysłów miał mnóstwo i, co najważniejsze, potrafił przyciągnąć ludzi, zwłaszcza młodych. Zachęcał do czytania Pisma Świętego, życia w sposób godny i świadomy, wolny od używek. Polsce wieszczono religijne wymieranie, jak miało to miejsce na Zachodzie, jednak wszystko potoczyło się inaczej… Franciszek Blachnicki nie od razu wiedział, jaką drogą pójdzie. Walcząc podczas II wojny światowej, widział dużo zła i nie umiał się z tym pogodzić. W marcu 1940 r. musiał uciekać przed gestapo. Został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
28/2020 (1302) 2020-07-08
Gdy słyszymy o relacji teściowa - synowa, zwykle nie mamy najlepszych skojarzeń. Pierwsze, jakie przychodzi nam do głowy, to odwieczny konflikt. Poza tym wszyscy znamy mrożące krew w żyłach historie lub złośliwe żarty z teściową w roli główniej. Stereotyp ten łamie bł. Marianna Biernacka - kobieta, która za swoją synową oddała życie. Jej wspomnienie obchodzimy 13 lipca.

Urodziła się w 1888 r. w Lipsku nad Biebrzą, na terenie dzisiejszej diecezji ełckiej. Przeżyła czasy zaborów i pierwszą wojnę światową. Została rozstrzelana 13 lipca 1943 r. w fortach niedaleko wsi Naumowicze pod Grodnem. Marianna pochodziła prawdopodobnie z rodziny grekokatolickiej. Nie zachowały się żadne dokumenty, na podstawie których można byłoby ustalić dzień i miesiąc urodzin. Wiadomo, że jej nazwisko rodowe to Czokało. Dzieciństwo spędziła w rodzinnym miasteczku.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Istnieją rzesze pochlebców i sługusów, których jedynym pragnieniem jest spełnienie swoich egoistycznych celów. Możesz być pewny, że wszystkich tych ludzi można w tajemnicy pozyskać na służbę przeciwko ich państwu.

Brzmi znajomo? Niemożliwe. Przecież to słowa Sun Tzu - filozofa i doradcy na cesarskich dworach w starożytnych Chinach, który ponad 2,5 tys. lat temu sformułował wojenną strategię małych kroków. Głębokie medytacje doprowadziły go do stwierdzenia, że najbardziej szkodliwym, barbarzyńskim i nieskutecznym instrumentem polityki państwa jest wojna militarna. Za prawdziwy sukces polityczny państwa uznał zwycięstwo nad wrogiem bez prowadzenia walki zbrojnej. Jak tego dokonać? Wystarczy niszczyć system wartości, na których został zbudowany kraj wroga, tak długo, aż ten zmieni swoje postrzeganie rzeczywistości. I to tak dalece, że nie tylko nie rozpozna w agresorze zagrożenia, ale zaakceptuje system jego wartości jako własny. Do tego zwycięstwa prowadzą cztery etapy przewrotu ideologicznego: demoralizacja, destabilizacja, kryzys i normalizacja. Dobrze poprowadzona dywersja pozwoli opanować kraj bez jednego wystrzału.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Motto towarzyszące letniemu wypoczynkowi osób niepełnosprawnych uświadamia, że każdy człowiek ma talenty, którymi może służyć innym.

Siedlecki oddział Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych już po raz 20 organizuje Letni Plener Artystyczny dla Osób Niepełnosprawnych. Tegorocznej rekreacji nad Jeziorem Białym przyświeca hasło: „Każdy ma coś, co może dać innym”, które precyzyjnie odsłania cel wakacyjnych wyjazdów. - Wszyscy posiadamy talenty, a plener, jak uczy wieloletnie doświadczenie, stanowi doskonałą okazję, by wydobyć umiejętności i predyspozycje na światło dzienne - wyjaśnia Beata Grochowska, prezes siedleckiego KSN. - Rekreacja połączona jest z zajęciami terapeutycznymi, więc osoby niepełnosprawne biorą udział w warsztatach plastycznych, muzycznych i teatralnych. W programie pobytu zawsze są także tak lubiane przez uczestników pleneru gry i zabawy: kalambury czy randka w ciemno - dodaje. Szefowa KSN wskazuje przy tym na integrację jako zasadniczy rys wyjazdu. - W plenerze udział biorą osoby niepełnosprawne w różnym wieku i z różnym stopniem niepełnosprawności. Pomocą w codziennym funkcjonowaniu podczas dwutygodniowego wypoczynku służą im wolontariusze.
26/2020 (1300) 2020-06-24
…ale po coś wlazł na drzewo. Któż nie zna tego przysłowia? Nieważne, co się mówi - istotny jest fakt, że mówi. Bo nie wolno. Kościołowi nie wolno „wtrącać się do polityki”. A polityce do Kościoła? To co innego! A tak w ogóle: cóż to jest polityka? Większość ma problem z definicją. Co nie przeszkadza powielać bzdur i hejtować.

Nie milkną echa wystąpienia pani wicepremier Emilewicz przemawiającej z ambony w Kaplicy Jasnogórskiej - w otoczeniu biskupów, koncelebransów, przedstawicieli rządu i parlamentarzystów. Najpierw poszła fama, że polityk PiS przemawiała w czasie, gdy głosi się homilię(!) - tak wynikało z relacji TVN24. Później doprecyzowano, iż było to już po zakończeniu Eucharystii. Mniejsza o to, co mówiła - na tym niekoniecznie ktokolwiek się koncentrował. Laickie (i nie tylko) „święte” oburzenie rozpaliło do czerwoności komentatorów życia publicznego, bo wiadomo: Kościół wtrąca się do polityki, szarogęsi się, tonie w przywilejach, jest zblatowany z władzą itp. Po prostu porażka, wstyd na cały świat! Nawet kandydat na prezydenta RP, niedoszły dominikanin, Szymon Hołownia deklaruje wprost: „Rozdzielić państwo od Kościoła! Zabronić politykom udziału w uroczystościach kościelnych! Wywalić klęczniki z pałacu prezydenckiego! Niech siedzą (księża i biskupi) w kruchtach kościołów i niech nie ważą się tykać spraw życia publicznego! Kropka!”.
26/2020 (1300) 2020-06-24
…barykady. Kto? Rodzice i nauczyciele w trosce o uczniów. Choć czas edukacji zdalnej wywołał wiele wzajemnych żalów i pretensji, dziś jednoczą siły, by przywrócić naukę do tradycyjnej formy.

Nieoficjalnie mówi się, że nauczanie zdalne potrwa co najmniej do końca 2020 r… Ministerstwo edukacji, kuratoria na razie nie udzielają informacji, tłumacząc się zmienną sytuacją epidemiczną i niepewnością, co przyniosą kolejne miesiące. Jednak słowa ministra edukacji, że „istnieją rozwiązania prawne, które umożliwiają ewentualne rozpoczęcie nauczania na odległość wraz z początkiem nowego roku szkolnego”, wzburzyły zarówno rodziców, nauczycieli, jak i samych uczniów. O ile powód zamknięcia szkół był powszechnie znany, o tyle ich nieotwarcie, kiedy prawie wszystkie instytucje społeczne czy dziedziny życia w kraju zostały odmrożone, już tak. - Nad tym, co się będzie działo we wrześniu, możemy się jedynie zastanawiać, bo nikt nie wie, co przyniosą najbliższe miesiące - mówi dr Urszula Wyrzykowska-Dudek, dyrektor Samorządowego Centrum Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Siedlcach. Kwestia nauczania zdalnego stanowiła nowość i dla uczniów, i dla nauczycieli, i dla rodziców.
25/2020 (1299) 2020-06-17
Emocje to potężny oręż. Odpowiednio wzmocnione, sprofilowane, podrasowane mogą stać się potężną, niszczycielską siłą. Dlatego też dziś zostały przemodelowane militarne strategie mocarstw - nie armaty i czołgi mają rozstrzygać o zwycięstwie we współczesnych wojnach, ale działania łączone, hybrydowe.

Nie gwizd kul, a słowa, emocje, kłamstwa sączone do umysłów ludzi przez tzw. farmy troli, platformy internetowe, telewizje itp. mają wpływać na rozumienie świata, polityczne sympatie bądź antypatie, budowanie autorytetów lub ich obalanie. Najłatwiej jest się „dobrać” do nas przez emocje - to prawda znana od dawna. Nasza rzeczywistość wypełniona jest nimi po brzegi. Same z siebie nie są dobre ani złe. Rodzą się zazwyczaj niezależnie od nas. Ku czemuś, komuś prowadzą. To my nadajemy im znaczenie, wagę. Mogą wywołać euforię, pociągnąć za sobą bohaterstwo, heroizm, ale też generować frustrację, gorycz, lęk, nienawiść, zazdrość itd. Mogą sprawić, że zaczynamy budować niewidzialne mury albo całe swoje życie zamieniać w niekończącą się ucieczkę przed rzeczywistymi i wyimaginowanymi lękami. Tak naprawdę nimi wygrywa się wybory parlamentarne, prezydenckie. I najłatwiej - odpowiednio operując nimi i wzmacniając - zabić znienawidzonego wroga postępu, jakim dla wielu środowisk jest Kościół. Przyjrzyjmy się bliżej tym dwom przypadkom.