Statystyki nie kłamią. Rozwodów przybywa, a z powodu epidemii
może być ich jeszcze więcej - alarmują mediatorzy sądowi. Jedną z
przyczyn jest atmosfera sprzyjająca rozstaniom małżonków i milcząca
akceptacja, której ulegają również sędziowie.
Na polskiej mapie rozwodowej widać sezonowość. „Mały sezon rozwodowy” mamy po Nowym Roku, kiedy to wspólny świąteczny czas pokazuje pustkę relacji, a jednym z postanowień noworocznych, opatrzonym wykrzyknikiem, staje się rozwód. „Duży sezon” nadchodzi po wakacjach - wspólny urlop, a może przeciwnie - kolejny oddzielnie spędzony wakacyjny czas nie pozostawiają złudzeń, że trzeba sięgnąć po skalpel. Dziś powszechnie akceptuje się rozwód jako uzasadniony sposób poradzenia sobie z kryzysem małżeńskim. W dodatku staje się on pierwszym i w większości jedynym rozpatrywanym rozwiązaniem. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2019 r. w województwie lubelskim rozwiodły się 3404 pary małżeńskie. To o 9,1% więcej niż w 2018 r. Najczęściej rozstawali się mieszkańcy Białej Podlaskiej, następnie Chełma i Lublina. Natomiast najmniej rozwodów odnotowano wśród osób mieszkających w powiecie janowskim i łukowskim. Z kolei w mazowieckim w 2019 r. sądy orzekły o rozpadzie 9181 małżeństw - o 308 mniej niż przed dwoma laty. Liczby te nie napawają optymizmem. A - jak alarmują mediatorzy sądowi - może być jeszcze gorzej. Okazuje się, że w czasie pandemii koronawirusa o rozwodzie myśli dwukrotnie więcej osób.
Na polskiej mapie rozwodowej widać sezonowość. „Mały sezon rozwodowy” mamy po Nowym Roku, kiedy to wspólny świąteczny czas pokazuje pustkę relacji, a jednym z postanowień noworocznych, opatrzonym wykrzyknikiem, staje się rozwód. „Duży sezon” nadchodzi po wakacjach - wspólny urlop, a może przeciwnie - kolejny oddzielnie spędzony wakacyjny czas nie pozostawiają złudzeń, że trzeba sięgnąć po skalpel. Dziś powszechnie akceptuje się rozwód jako uzasadniony sposób poradzenia sobie z kryzysem małżeńskim. W dodatku staje się on pierwszym i w większości jedynym rozpatrywanym rozwiązaniem. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2019 r. w województwie lubelskim rozwiodły się 3404 pary małżeńskie. To o 9,1% więcej niż w 2018 r. Najczęściej rozstawali się mieszkańcy Białej Podlaskiej, następnie Chełma i Lublina. Natomiast najmniej rozwodów odnotowano wśród osób mieszkających w powiecie janowskim i łukowskim. Z kolei w mazowieckim w 2019 r. sądy orzekły o rozpadzie 9181 małżeństw - o 308 mniej niż przed dwoma laty. Liczby te nie napawają optymizmem. A - jak alarmują mediatorzy sądowi - może być jeszcze gorzej. Okazuje się, że w czasie pandemii koronawirusa o rozwodzie myśli dwukrotnie więcej osób.