Ludzie pogubili się. Nawet nie dlatego, że sytuacja, z jaką mamy
do czynienia, jest bezprecedensowa w najnowszej historii,
ograniczenia coraz bardziej dają się we znaki, zaś perspektywa ich
zakończenia jest mglista. Pozostawiam na boku sytuację gospodarczą,
ekonomiczną, dylematy polityczne. Coraz bardziej zagubieni czują
się ludzie wierzący.
Generalnie nie mają problemów ze zrozumieniem potrzeby ochrony siebie i innych przed zarażeniem. Bunt powodują dysproporcje w sposobie traktowania przestrzeni świątyń i np. supermarketów, środków komunikacji publicznej. Narasta żal do hierarchów, iż zbyt łatwo pozwolili sobie narzucić tak radykalne ograniczenia - tym bardziej, że np. we Włoszech, gdzie już konkretny kształt przybierają plany „odmrażania” gospodarki, nie ma ani słowa na temat otwierania kościołów dla wiernych. Obawiam się, że w Polsce może być podobne. - Ile jeszcze będzie musiało minąć czasu, zanim zostaną „odmrożone” świątynie? - pytają ludzie. - Tygodnie, miesiące, lata? Wydaje się też, że przekonując o konieczności ograniczenia liczby uczestników liturgii, jak też sposobu jej przeżywania, w swoich tłumaczeniach zbyt daleko zagalopowali się duszpasterze i teologowie. Nagle bowiem okazało się, że Msza św. w telewizji jest tak samo ważna, jak Eucharystia przeżywana „na żywo”!
Generalnie nie mają problemów ze zrozumieniem potrzeby ochrony siebie i innych przed zarażeniem. Bunt powodują dysproporcje w sposobie traktowania przestrzeni świątyń i np. supermarketów, środków komunikacji publicznej. Narasta żal do hierarchów, iż zbyt łatwo pozwolili sobie narzucić tak radykalne ograniczenia - tym bardziej, że np. we Włoszech, gdzie już konkretny kształt przybierają plany „odmrażania” gospodarki, nie ma ani słowa na temat otwierania kościołów dla wiernych. Obawiam się, że w Polsce może być podobne. - Ile jeszcze będzie musiało minąć czasu, zanim zostaną „odmrożone” świątynie? - pytają ludzie. - Tygodnie, miesiące, lata? Wydaje się też, że przekonując o konieczności ograniczenia liczby uczestników liturgii, jak też sposobu jej przeżywania, w swoich tłumaczeniach zbyt daleko zagalopowali się duszpasterze i teologowie. Nagle bowiem okazało się, że Msza św. w telewizji jest tak samo ważna, jak Eucharystia przeżywana „na żywo”!