Opinie
21/2020 (1295) 2020-05-20
Na Zachodzie popkultura wyprodukowała już nowego człowieka. Nie wie co to Sacrum - napisał Robert Tekieli na swoim fejsbukowym profilu. Pretekstem stała się brutalna interwencja włoskiej policji w kościele w Cremonie. Jak się okazuje, niejedyna w minionych tygodniach.

Podobne wydarzenia miały miejsce w Italii, Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych. Podczas Eucharystii, w kluczowym jej momencie, np. Przeistoczenia, do świątyni wchodzili umundurowani funkcjonariusze służb porządkowych, brutalnie ją przerywając. Zarzut: złamane przepisy sanitarne. Kończyło się różnie: mandatami, aresztowaniem księdza. O jednej z takich sytuacji, która miała miejsce w Cremonie, opowiada ks. prof. Robert Skrzypczak - relacja jest dostępna na YouTube. Tyle że w tym konkretnym przypadku zasady nie zostały naruszone. Na Mszy św. obecnych było tylko kilka osób z najbliższej rodziny zmarłego, za którego się modlono. Zachowano wymagane odległości pomiędzy uczestnikami liturgii, wszyscy mieli maseczki na twarzach, nawet Hostie miały być podawane pincetą. Po incydencie na komisariat został wezwany proboszcz celem wyjaśnienia sprawy. „To jest nadużycie władzy! Dlaczego policja przerwała Eucharystię w momencie, gdy była konsekracja?” - zapytał. „Niech ksiądz nie używa słów, których ja nie rozumiem. Co to jest konsekracja? O czym ksiądz mówi?...” - usłyszał od komendanta.
20/2020 (1294) 2020-05-13
Ich życie pokazuje, w jak niezwykły sposób potrafili przeżywać codzienność, świadcząc o swojej wierze, miłości i wartościach chrześcijańskich - mówi Milena Kindziuk, autorka książki „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”.

7 maja Kościół oficjalnie rozpoczął procesy beatyfikacyjne rodziców papieża. Pamięć o życiu Wojtyłów jest wciąż żywa w Wadowicach i środowisku krakowskim. Pomimo tego, że od ich śmierci minęło sporo czasu, mówi się o nich wiele. M. Kindziuk postanowiła odszukać świadków życia Emilii i Karola i opisać ich historię na nowo. A była to rodzina na wskroś chrześcijańska. Zaczynali dzień od Mszy św., modlili się przed każdym posiłkiem, a wieczorem ojciec czytał wszystkim Pismo Święte. Emilia Wojtyła to przykład kobiety, która bezwzględnie zaufała Bożej opatrzności. Za sprawą relacji z tamtych lat odkrywamy wielką odwagę, a wręcz heroizm matki papieża. E. Wojtyła była w drugim miesiącu ciąży z Karolem, kiedy od znanego ginekologa i położnika wadowickiego, doktora Jana Moskały, usłyszała diagnozę, że jej ciąża jest poważnie zagrożona i nie ma szans ani na jej donoszenie, ani na urodzenie żywego i zdrowego dziecka. Lekarz oznajmił, że kobieta, aby ratować siebie, powinna dokonać aborcji. M. Kindziuk, poszukując świadków tego zdarzenia, dotarła do ks. Jakuba Gila z Wadowic, który podzielił się z nią bardzo ważnymi wspomnieniami.
20/2020 (1294) 2020-05-13
A może i tysiąc. Polacy zawsze słynęli z tego, że mogło nam brakować wolności, kartek na cukier i mięso, benzyny, ale nigdy nie brakowało pomysłów na ulepszenie świata. Kogo trener kadry piłkarskiej powinien wystawić do pierwszej „jedenastki”? Co musi zrobić premier? Jakie leki ma przepisać lekarz? Jaki powinien być Kościół? Doskonale wiemy! Tych ostatnich dywagacji w minionym czasie znacząco się namnożyło.

Zamknięte kościoły w święta, ograniczona możliwość uczestnictwa wiernych w liturgii, przeniesienie aktywności duszpasterskiej do internetu - i pytania: co będzie z Kościołem, kiedy wszystko powróci do normalności? Tym żyjemy... Uda się „odkręcić” różne dyspensy i nieodpowiedzialne deklaracje? To wszystko generuje potężną falę dyskusji. Co je łączy? Generalnie dotyczą jego „personelu sfery naziemnej”, zewnętrznych praktyk (np. Komunia św. na rękę czy do ust?), krytyki tych, co uważają, że w świątyni można zarazić się koronawirusem łatwiej niż w „Biedronce” i odwrotnie - że nie można złapać go, bo konsekrowane ręce kapłana są aseptyczne. Jakby przyszłość Kościoła zależała wyłącznie od nas. Zapominamy, że „ludzka” cząstka Kościoła to tylko mały wycinek prawdy. Nader często odnosi się wrażenie - słuchając wynurzeń laików - iż jest to koteria, partia, o której losach decydują oni sami. Pan Bóg jest „średnio” do czegokolwiek potrzebny. Coraz częściej mamy do czynienia z upodabnianiem (redukowaniem?) chrześcijaństwa do humanizmu, który, rzecz jasna, jest piękny i potrzebny, ale nie zastąpi prawdy o krzyżu i kochającym „do końca” Bogu.
19/2020 (1293) 2020-05-06
Teraźniejszość jest niepewna, przyszłość nieznana. Nie wiemy, kiedy odosobnienie się skończy i będziemy mogli uściskać swoich bliskich. Kiedy wreszcie wrócimy do normalnego życia... I co w nas się zmieni?

„Musimy ściśle przestrzegać zasad dystansu społecznego. To jest jedna i podstawowa zasada, która pozwoli nam zwalczyć tę chorobę” - takie komunikaty słyszymy od kilku tygodni. Jak się okazuje, na tle innych społeczeństw jesteśmy bardzo zdyscyplinowani i podporządkowujemy się zaleceniom. Nie znaczy to jednak, że przymus pozostawania w domach i unikanie ludzi nie odbijają się na naszym samopoczuciu. A już na pewno wpływają na postrzeganie nas samych i otaczającego świata.Czas kwarantanny zmuszającej nas do przebywania ze sobą 24 godziny na dobę to sprawdzian dla małżeństw i rodzin. Wielkie wyzwanie, ale i ogromna szansa choćby na to, żeby lepiej się poznać. - Wykorzystujemy ten czas najlepiej, jak to możliwe. Pracujmy zdalnie, nabywamy nowe umiejętności, korzystamy z licznych ofert kulturalnych online. Czytamy książki, które ciągle odkładaliśmy, oglądamy filmy - wyliczają Karolina i Robert, małżeństwo z dwuletnim stażem.
19/2020 (1293) 2020-05-06
Kiedy dopadała nas chandra lub mierzyliśmy się z większymi trudności, szukaliśmy pomocy u rodziny, znajomych, specjalisty. Dziś jest trudniej: kontakt ograniczony do rozmowy telefonicznej bądź czatu nie zawsze przynosi to, czego oczekujemy po spotkaniu z drugim człowiekiem.

Człowiek jest istotą społeczną. To dzięki współdziałaniu zdobywa wiedzę, motywację, wsparcie i pomoc. Ta prawidłowość została właśnie zaburzona. Lęk towarzyszył wielu osobom w „normalnych” czasach, teraz się nasilił, ale też przeniósł na kolejne osoby. Nic dziwnego, że szukają wsparcia. Z każdej strony słychać, że epidemia nas zmienia, nawet jeśli nie dotyka chorobowo, wpływa na nasze zdrowie. Psychika rzadko daje wyraźne sygnały, że coś jest nie tak. Kiedy pojawiają się smutek, apatia, zniechęcenie, ale też złość, agresja, warto zastanowić się, co jest przyczyną. Samorządy, fundacje, organizacje wyciągnęły pomocną dłoń i uruchomiły dodatkowe infolinie, pod którymi Polacy mogą szukać wsparcia - zarówno profesjonalnego, jak i tego od zwykłych ludzi. Jedną z inicjatyw jest telefon pogadania, który uruchomiono na początku kwietnia. To propozycja dla osób starszych, samotnych, które nie mają z kim rozmawiać, czują się osamotnione. Jak mówią jego założyciele, „dbamy, żeby nikt - bez względu na wiek - nie czuł się samotny.
18/2020 (1292) 2020-04-29
Zostały zamknięte w domach ze swoimi oprawcami. Ofiary przemocy domowej nie mają gdzie uciekać…

Piotrek, kiedy widział, że ojciec zaraz wybuchnie, uciekał na podwórko między starymi kamienicami. Przecież nie będzie go ganiał między komórkami i narażał się na komentarze sąsiadów… Patrycja lubi chodzić do szkoły, bo tam nikt jej nie wyzywa i nie szarpie za włosy bez powodu. Panie są miłe, można zjeść ciepłą zupę… O ilu tego typu sytuacjach dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy dochodzi do tragedii? Jak często nie słyszymy, nie widzimy, że ktoś w mieszkaniu obok cierpi? Nie wiemy czy nie chcemy wiedzieć? Izolacja mająca przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusa nie pomaga ofiarom przemocy domowej. Wprost przeciwnie: stworzyła raj dla sprawców. Jeszcze nie tak dawno informacje o bitych, gwałconych, zaniedbywanych dzieciach pojawiały się w mediach przynajmniej raz w tygodniu. Dziś? Cisza. Powiedzenie, że brak złych wiadomości to dobra wiadomość w tym przypadku nie znajduje potwierdzenia. Bo problem nie zniknął. Izolacja sprawcy i ofiary od świata zewnętrznego sprawiła, że nikt nie ma możliwości dostrzeżenia, zareagowania.
18/2020 (1292) 2020-04-29
Ludzie pogubili się. Nawet nie dlatego, że sytuacja, z jaką mamy do czynienia, jest bezprecedensowa w najnowszej historii, ograniczenia coraz bardziej dają się we znaki, zaś perspektywa ich zakończenia jest mglista. Pozostawiam na boku sytuację gospodarczą, ekonomiczną, dylematy polityczne. Coraz bardziej zagubieni czują się ludzie wierzący.

Generalnie nie mają problemów ze zrozumieniem potrzeby ochrony siebie i innych przed zarażeniem. Bunt powodują dysproporcje w sposobie traktowania przestrzeni świątyń i np. supermarketów, środków komunikacji publicznej. Narasta żal do hierarchów, iż zbyt łatwo pozwolili sobie narzucić tak radykalne ograniczenia - tym bardziej, że np. we Włoszech, gdzie już konkretny kształt przybierają plany „odmrażania” gospodarki, nie ma ani słowa na temat otwierania kościołów dla wiernych. Obawiam się, że w Polsce może być podobne. - Ile jeszcze będzie musiało minąć czasu, zanim zostaną „odmrożone” świątynie? - pytają ludzie. - Tygodnie, miesiące, lata? Wydaje się też, że przekonując o konieczności ograniczenia liczby uczestników liturgii, jak też sposobu jej przeżywania, w swoich tłumaczeniach zbyt daleko zagalopowali się duszpasterze i teologowie. Nagle bowiem okazało się, że Msza św. w telewizji jest tak samo ważna, jak Eucharystia przeżywana „na żywo”!
17/2020 (1291) 2020-04-22
W trudnej sytuacji, z jaką przyszło nam się mierzyć, szukamy światełka w tunelu. Wszystko jest po coś, choć czasem trudno to zrozumieć. Wielkość Pana Boga polega nie na tym, że załatwia za nas problemy, z którymi sobie nie radzimy, ucisza żywioły, wykonuje „czarną robotę”. Jego wszechmoc objawia się w tym, że ze zła może wyprowadzić dobro.

Bóg jest obecny w naszych ciemnościach, zawirowaniach historii. JEST - to jego imię. Poznał je Mojżesz i przekazał swoim zniewolonym rodakom. Usłyszeli je apostołowie, gdy którejś nocy, płynąc łodzią, zmagali się z „przeciwnym wiatrem” (Mt 14,22-33). Stanął przed nimi pośrodku burzy. „Ja jestem. Nie bójcie się. JESTEM z wami. Nie jestem zjawą! Jestem rzeczywisty i mocny!”. Znamienne, że Jezus nie uciszył żywiołu, ale pozwolił Piotrowi odnaleźć się w nim - nauczył go chodzić po wzburzonym jeziorze. Co wtedy pozostanie? Zbawienie zawsze dokonuje się w osobie. Zbyt łatwo - gdy „coś nie wychodzi” - zrzucamy odpowiedzialność z siebie na strukturę, warunki, okoliczności. One tak naprawdę mają marginalne znaczenie. „Ja Jestem” - mówi Bóg, stając obok ciebie i mnie podczas burzy. „Jestem” - deklaruje człowiek, otwierając się na zbawienie. I wtedy nie ma problemu, by chodzić po wzburzonych falach...
17/2020 (1291) 2020-04-22
Ze względu na łatwą dostępność sięgają po nie coraz młodsi. Dopalacze, bo o nich mowa, zawierają szereg szkodliwych substancji, które prowadzą do silnego uzależnienia. Konsekwencją ich zażywania może być zatrucie organizmu. Następstwem bywa też śpiączka albo i śmierć.

Dopalaczami potocznie określa się substancje chemiczne oraz ich mieszanki, które wykazują działanie psychoaktywne. Na rynku dostępne są zarówno dopalacze naturalne, tj. roślinne, jak też syntetyczne. - Dopalacze cechują się bardzo zróżnicowanym składem. Najczęściej zawierają pochodne amfetaminy. Ich zażywanie - jako że oddziałują na ośrodkowy układ nerwowy - wywołuje silne skutki - potwierdza Lech Zakrzewski. Wieloletni terapeuta, od lat prowadzący audycję „Boże, użycz nam pogody ducha” na antenie Katolickiego Radia Podlasie, dopalacze dzieli na trzy grupy: o działaniu energetyzującym, halucynogennym oraz zbliżonym do stanu po zażyciu marihuany, czyli psychodelicznym. Uzależnienie od dopalaczy wydaje się o tyle groźniejsze, że - jak tłumaczy - na rynku wciąż pojawiają się nowe substancje, których działanie nie jest do końca znane i zbadane. - Sprzedawcy nie podają składu chemicznego poszczególnych środków, a ciągłe modyfikacje zawartości pozwalają nie tylko omijać zakazy sprzedaży, ale też powodują trudności w leczeniu - dodaje.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Z jednej strony gesty ogromnego wsparcia i chęć pomocy osobom chorym lub na kwarantannie. Z drugiej: nienawistne komentarze, ostracyzm i pretensje - z takimi reakcjami spotykają się osoby z koronawirusem lub podejrzane o to, że mogą być zakażone, a także niosące pomoc służby medyczne.

Fala hejtu dotknęła tych, którzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, czyli lekarzy, pielęgniarki czy ratowników medycznych. Każdy wyjazd do wezwania może okazać się dla nich zagrożeniem. Nie mają żadnej pewności, że nie zetkną się z osobą zakażoną. Towarzyszy im strach o siebie, rodzinę, kolegów z zespołu. Niestety, coraz częściej większym niebezpieczeństwem od koronawirusa jest dla nich wrogość otoczenia… - Ludzie wzywają karetkę, a kiedy przyjeżdżamy, nie chcą mieć z nami kontaktu. Bywają agresywni - przyznaje ratownik medyczny na internetowym forum. I relacjonuje jedną z sytuacji: - Odwoziliśmy karetką do domu starszego pana, który miał zabieg w szpitalu. Zatrzymaliśmy się przed domem. Odprowadziłem tego pana pod drzwi. Otworzyła kobieta. Byłem w kombinezonie ochronnym. Krzyknęła do mnie: „Ty nie podchodź!”. Wzięła mężczyznę pod rękę, zatrzasnęła mi drzwi przed nosem, bez podziękowania, bez pożegnania.