Opinie
18/2018 (1190) 2018-04-30
Cieszy nas każdy, kto dostrzega nasze potrzeby i chce pomóc. To dla nas bardzo dużo - mówi Maria Łaszczyk, mama 36-letniego Łukasza dotkniętego zespołem Downa, w czasie, gdy w sejmie trwa protest rodziców dorosłych osób niepełnosprawnych.

To kolejny raz, kiedy opiekunowie niepełnosprawnych walczą o wsparcie dla swoich dzieci. Cztery lata temu też byli w budynku parlamentu. Od tamtego czasu niewiele się jednak zmieniło, dlatego ponownie przyszli do polityków z kolejnymi postulatami. Protestujący domagają się zrównania wysokości renty socjalnej (obecnie wynosi ok. 800 zł) do kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Drugi postulat to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18 roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie bez kryterium dochodowego. Obecnie taki dodatek niezmiennie od kilkunastu to zaledwie 153 zł.
18/2018 (1190) 2018-04-30
Jeżdżą po Polsce, piszą bloga i dają świadectwo swego nawrócenia. Jak refren powtarzają: „Małżeństwo? Polecamy!” Oto oni: Monika i Marcin Gomułkowie!

W kwietniu byli gośćmi Nocnego Czuwania Młodych. Przyjechali we trójkę… a w zasadzie we czwórkę: z małym Adamkiem śpiącym w nosidełku i Zuzią przebywającą jeszcze pod sercem mamy. Młodzi, uśmiechnięci, pełni energii, żywa reklama małżeństwa. Opowiadali o sobie i o Bogu, żartowali, ale też nie ukrywali, że sakramentalne małżeństwo to wcale nie idylla. Na co dzień udzielają się na blogu poczatekwieczności.pl. Interesują się zagadnieniami związanymi z małżeństwem, narzeczeństwem i rodziną. Są mediatorami. Na blogu Marcin mówi o sobie tak: „Był umarły, a znów ożył. Pisze to tu, to tam. Z umiarkowanym parciem na szkło. Uczy się kochać. Mąż cudownej Żony. Tata rocznego Ancymonka. Uwielbia muzykę, sport i makaron. Często powtarza: „Bóg Cię kocha!”. Z kolei Monika określa siebie słowami: „Szalona Żona i Mama na pełen etat. W wolnych chwilach oddaje się vlogowaniu i dzieleniu się radością życia, bo podobno jej to wychodzi. Czasami w to nie dowierza, ale kiedy inspiruje, Jej serce się raduje!”
17/2018 (1189) 2018-04-25
Z dużej galerii handlowej wychodzi ojciec z kilkuletnim synem. Taszczy spore pakunki. Logo firm na torbie świadczy, że byli niedawno w sklepie z zabawkami. - I czego ty jeszcze chcesz?! - słychać podniesiony, lekko zirytowany głos mężczyzny. - Przecież kupiłem ci robota, kolejkę, byliśmy na lodach! - Tato… - cichutko odpowiada chłopczyk. - Ja chciałbym tylko, żebyś mnie wziął za rękę.

Tradycyjnie od kilku tygodni media „grzeją” temat pierwszokomunijnych prezentów. Co jest w tym roku na topie, ile wypada dać, co kupić? Maj to „high sezon” dla sklepów, później zrobi się niemrawo aż do wakacyjnych wyprzedaży, więc każdy chce ugrać jak najwięcej. Takie są prawa rynku. Inna rzecz, że coraz częściej dla wielu osób pierwszokomunijne „świętowanie” niewiele ma wspólnego z wiarą, zatem całość uwagi skupia się na imprezie i souvenirach.​ Problem prezentów, a co za tym idzie „zmaterializowania” naszych relacji, jest jednak znacznie szerszy. Zjawisko stanowi pochodną ogólnego procesu cywilizacyjnego, gdzie „mieć” jest ważniejsze od „być”. Narasta przekonanie, że wszystko można kupić - także miłość dziecka.
17/2018 (1189) 2018-04-25
Od 75 lat las pod Lipinami w gminie Przesmyki skrywa mroczną tajemnicę. Jesienią 1943 r. Niemcy zamordowali tutaj grupę Romów. Ich zwłoki wrzucono do dwóch wielkich dołów i przysypano ziemią. Ślady mogił zaciera czas.

W Lipinach ruch na polach i w ogrodzie - wiosna nie pozwala siedzieć w domu. Ale to już nie to samo, co dawniej. – Kiedyś to było! - mawiają ci, którzy pamiętają nie tak znowu odległe czasy świetności wioski usytuowanej na granicy powiatu siedleckiego i łosickiego: dom w dom - gospodarz z krwi i kości, taki, któremu robota aż pachnie! Z ziemi żywicielki wyciągali wszystko. Wiadomo - szlacheckie gniazdo - kwitują z uznaniem ci, którzy hasło „Lipiny” wiążą z przeszłością tej części dawnej ziemi drohickiej i gniazdem rodowym szlacheckiego rodu Lipińskich herbu Gozdawa. Dzisiaj - przyznają sami mieszkańcy.
16/2018 (1188) 2018-04-17
Świętość rodzi się w zwyczajności niekoniecznie naznaczonej doskonałą miłością, siedmiomilowymi susami, głębokimi duchowymi poruszeniami. Może dlatego tak często czujemy zniechęcenie, poddajemy się bez walki, kwalifikując a priori nasze wezwanie do bycia świętymi jako coś nierealnego, bajkowego? Bo zbyt dobrze znamy siebie?

Na początek ewangeliczna migawka. Wiele na temat relacji, jakiej pragnie Jezus, może nam powiedzieć spotkanie apostołów ze Zmartwychwstałym nad Jeziorem Tyberiadzkim (por. J 21,1-19). Najpierw Go nie rozpoznali. Na Jego zachętę zarzucili sieci, choć wiedzieli („robiąc” w tym fachu od lat), że czynność nie ma sensu. Wyciągnęli ją pełną ryb! Jako pierwszy Mistrza rozpoznaje Piotr. Spanikowany rzuca się w morze, spodziewając się surowej nagany za zdradę, niedotrzymane obietnice. Żadna z obaw jednak się nie materializuje…
16/2018 (1188) 2018-04-17
Stanisław Szymani ma 68 lat. Mieszka w Białej Podlaskiej. W 2011 r. zachorował na raka prostaty. Kosztowne leczenie przekracza możliwości finansowe rodziny. Stąd apel o wsparcie!

W trakcie leczenia pan Stanisław poddawany był wielu zabiegom i terapiom. Podawano mu hormony i sterydy. Przeszedł cykl chemioterapii. Zakwalifikowany był także do programu terapeutycznego. Przez kilka miesięcy mężczyzna przyjmował lek Zometa [stosowany w zapobieganiu powikłaniom kostnym u osób z zaawansowanym nowotworem atakującym kości - przyp.]. Niestety, nie był on refundowany, a zakup z własnych środków znacznie obciążył budżet rodziny. Następnie wdrożono do terapii Abirateron. S. Szymani przyjmował ten lek przez trzy miesiące, jednak okazał się on nieskuteczny. Obecnie włączono do leczenia Xtandi. Kilkumiesięczna kuracja nowym lekiem przynosi efekt - proces chorobowy został zahamowany. Problemem pozostaje jednak wysoki koszt terapii.
15/2018 (1187) 2018-04-11
Ojcem, matką zostaje się na zawsze. Sztuką jest jednak umieć usunąć się na bok. Jeszcze trudniejsze zadanie to tak wychować dzieci, aby przygotować je do opuszczenia domu i podjęcia życiowej samodzielności - być blisko, ale zarazem zachować mądry dystans.

Do zakrystii przychodzi starsza pani. „Proszę księdza, chciałabym zamówić Mszę św. w rocznicę ślubu syna”. „Proszę bardzo” - odpowiada ksiądz. Ustalają termin, godzinę Eucharystii. Pada prośba o podanie imion jubilatów. „Wojciech” - mówi kobieta. „A jakie jest imię synowej?” - dopytuje kapłan. „A to ją też trzeba podawać?...” - pyta zdziwiona. To anegdotka, jedna z wielu, pokazująca z przymrużeniem oka relacje: synowa/zięć - teść/teściowa. Fakt: nie biorą się znikąd. Ale też sztuką jest nauczyć się śmiać z siebie, złapać dystans pozwalający skutecznie rozładować napięcia wynikające z konfrontacji inności, trudności w pogodzeniu się z przemijaniem, koniecznością wzięcia odpowiedzialności za swoje życie przez młodych i - z drugiej strony - usunięciem się na bok przez starszych. Nie zawsze jest jednak do śmiechu.
15/2018 (1187) 2018-04-11
Symbolem Bractwa są stópki dziecka w 11 tygodniu życia prenatalnego. Te małe, a jednak wielkie stópki przypięte do klapy marynarki prowokują i ewangelizują… Są świadectwem, że człowiek od momentu poczęcia jest cudem.

Cel przyświecający powstaniu Bractwa Małych Stópek (BMS) z siedzibą w Szczecinie jest jasno określony: obrona wartości życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz godność jego przekazywania. „W czasach, gdy ludzkie istnienie jest tak bezlitośnie niszczone w imię obrony wolności drugiego człowieka, czujemy się zobowiązani do wspólnego interweniowania w życiu publicznym i przestrzeni medialnej” - deklarują w imieniu tych, którzy nie mają prawa głosu. Swoją działalność ukierunkowują na integrację środowiska obrońców życia, zarówno indywidualnych, jak i działających w organizacjach pro-life, aby wspólnymi siłami formować i edukować społeczeństwo. Zadaniem BMS jest także promowanie odpowiedzialnego rodzicielstwa.
14/2018 (1186) 2018-04-04
Nic nie trzyma człowieka w niewoli tak mocno, jak grzech. Rzecz jasna, różni „nowocześni” ludzie w tym momencie zdecydowanie zaprzeczą! - To Biblia, nauczanie Kościoła więzi ludzkiego ducha! - zaprotestują. - Bóg dał nam przykazania, które zaczynają się od słów „nie będziesz”. Czyżby więc Bóg chciał nam w ten sposób odebrać wolność, którą uprzednio nam dał, stwarzając nas? - zapytają inni.

Lubię opowiadanie zamieszczone obok. Bardzo sugestywne, dedykowana dzieciom, ale przecież mające głębokie potwierdzenie w życiowym doświadczeniu każdego z nas. Nic tak mocno nie jest w stanie sparaliżować człowieka jak grzech. Doskonale byli tego świadomi funkcjonariusze peerelowskich służb bezpieczeństwa, którzy na nim budowali - z jakąś wręcz demoniczną skutecznością - cały zbrodniczy system. Tak trzymano w szachu ludzi różnych stanów i profesji.
14/2018 (1186) 2018-04-04
Kilka dni temu prezydent zawetował tzw. ustawę degradacyjną, na mocy której miały zostać odebrane stopnie wojskowe m.in. generałom Jaruzelskiemu i Kiszczakowi. Wskazał na kilka dość istotnych niejasności prawnych, które - pomimo klarowności intencji ustawodawcy i niewątpliwej słuszności inicjatywy posłów prawicy - mogłyby uczynić ją wadliwą prawnie.

Prezydent wskazał na kwestie natury moralnej wprowadzenia ustawy: czy można karać osoby, które już nie żyją? Nieżyjący nie mają też możliwości odwołania się od decyzji. Rzecz jasna, rozpętała się burza komentarzy, krytyki i pochwał, płynących zarówno od lewicy, jak i z prawicy sceny politycznej. W chwili, gdy czytacie Państwo ten tekst, zapewne dyskusja trwa nadal. Prawda jest taka, że Polaków w małym stopniu ona obchodzi. Dotyczy symboli, spraw dalekich od codziennych egzystencjalnych dylematów. Może dlatego tak jest, że przez minione dziesięciolecia w jakiś tragiczny sposób zostało w nas zachwiane, zdeformowane poczucie sprawiedliwości społecznej?