Dawniej w każdej wiejskiej kuchni wisiały suszone pęczki ziół,
które nadawały domowi aromat, a przy tym były stosowane na różne
dolegliwości. Dziś wiedza o właściwościach roślin nie jest
powszechna, dlatego warto jej poszukiwać.
Wiosną, kiedy brakowało pożywienia po ciężkich zimach, mieszkańcy wsi korzystali z pokrzywy i komosy, czyli lebiody, sporządzając z tych roślin zupy. Z młodej pokrzywy i mniszka sporządzano również sałatki. Jadano w tym okresie także szczaw, który zbierano na łąkach. Do najważniejszych ziół, z których robiono nalewki - z przeznaczeniem do leczenia - był piołun, tysięcznik, bukwica czy dziurawiec. Piołun podawano przy słabym trawieniu, małym apetycie u dzieci, bólach żołądka oraz zatruciach. Tysiącznik miał podobne zastosowanie, a zwijane i zalewane alkoholem liście bukwicy stosowano jako okłady na trudno gojące się rany. - Pamiętam, jak w moim rodzinnym domu napychało się do butelek liście piołunu i dodawało alkohol - opowiada Kazimiera Pawluk, urodzona w 1936 r. w Dołhobrodach w gm. Hanna. - Do dziś tak robię, mimo że upłynęło tyle lat. Takiego specyfiku używam do smarowania nóg. Ale piołun przypomina mi przede wszystkim lata dzieciństwa - wtedy mama podawała mi napar z gotowanych liści tej rośliny do picia. Miał pomóc na wzmocnienie apetytu.
Wiosną, kiedy brakowało pożywienia po ciężkich zimach, mieszkańcy wsi korzystali z pokrzywy i komosy, czyli lebiody, sporządzając z tych roślin zupy. Z młodej pokrzywy i mniszka sporządzano również sałatki. Jadano w tym okresie także szczaw, który zbierano na łąkach. Do najważniejszych ziół, z których robiono nalewki - z przeznaczeniem do leczenia - był piołun, tysięcznik, bukwica czy dziurawiec. Piołun podawano przy słabym trawieniu, małym apetycie u dzieci, bólach żołądka oraz zatruciach. Tysiącznik miał podobne zastosowanie, a zwijane i zalewane alkoholem liście bukwicy stosowano jako okłady na trudno gojące się rany. - Pamiętam, jak w moim rodzinnym domu napychało się do butelek liście piołunu i dodawało alkohol - opowiada Kazimiera Pawluk, urodzona w 1936 r. w Dołhobrodach w gm. Hanna. - Do dziś tak robię, mimo że upłynęło tyle lat. Takiego specyfiku używam do smarowania nóg. Ale piołun przypomina mi przede wszystkim lata dzieciństwa - wtedy mama podawała mi napar z gotowanych liści tej rośliny do picia. Miał pomóc na wzmocnienie apetytu.