Cel – wielki szlem
Wystąpiłam na nim z lekką niedyspozycją, dlatego nie poszło mi najlepiej w grze pojedynczej, ale za to udało się wywalczyć tytuł mistrzowski w deblu z koleżanką ze Szczecina Natalią Kozel. Miałyśmy ciężką drogę do finału. Najpierw w ćwierćfinale pokonałyśmy rozstawione z numerem trzy przeciwniczki, potem w półfinale trafiłyśmy na faworytki tego turnieju, na parę numer jeden Kaleta – Malborska. Po bardzo długim spotkaniu udało się je pokonać w trzech setach. Docierając do finału, w teoretycznie łatwiejszym meczu niż w półfinale, także po ciężkim boju, zwyciężyłyśmy parę z AZS Poznań.
Jesteś mistrzynią Polski. Czy to Twój największy sukces w karierze?
Można powiedzieć, że jeden z największych. Już wcześniej z inną koleżanką, Justyną Mgiełką, zdobyłam tytuł mistrzowski, także w deblu. Przedtem wygrywałam w zawodach będących nieoficjalnymi Mistrzostwami Świata w różnych kategoriach wiekowych. Posiadam też wiele osiągnięć na szczeblu krajowym.
W turnieju singlowym nie poszło Ci najlepiej. Miałaś problem z barkiem. Czy ta kontuzja jest na tyle poważna, że może pokrzyżować plany związane z najbliższymi turniejami?
Nie. Już byłam u lekarza i na szczęście jest to lekkie naciągnięcie więzadła. Muszę tylko przez kilka najbliższych dni oszczędzać rękę i wszystko będzie w porządku.
Ile czasu w tygodniu spędzasz na korcie, przygotowując się do turniejów?
Patrząc na tydzień, jest to kilka godzin. Dziennie trenuję w następującym rytmie: rano półtorej godziny, po południu półtorej godziny, do tego dochodzi trening ogólnorozwojowy. I tak codziennie, aż do następnego turnieju. Przed ostatnimi mistrzostwami Polski byłam na zgrupowaniu kadry Mazowsza, gdzie było bardzo dużo treningów. Ogólnie czułam się dobrze przygotowana, lecz ta kontuzja barku pokrzyżowała mi trochę plany.
Masz 17 lat. Od ilu lat trenujesz grę w tenis?
Trenuję od 10 lat.
Czyli jesteś od 7 roku życia na korcie?
Tak.
Nie nudzi Cię to wszystko? Nie masz myśli, żeby dać sobie spokój z tenisem?
Były chwile zwątpienia po całkowicie nieudanych turniejach czy po dłuższej kontuzji kolana, ale jednak gra w tenis sprawia mi ciągle radość, lubię jeździć na turnieje, trenować…
Każdy sportowiec, który rozpoczyna swoją karierę, ma jakieś marzenia. Jakie są Twoje?
Moją idolką jest tenisistka, która niedawno zakończyła karierę – Justin Henin-Hardenne. Była niewielkiego wzrostu, a i tak potrafiła grać na bardzo wysokim poziomie i ogrywać zawodniczki wyższe od siebie. Moim celem na pewno jest wywalczenie jakiegoś tytułu wielkiego szlema i bycie w pierwszej piątce najlepszych zawodniczek świata.
Czy siostry Radwańskie też są dla Ciebie wzorami do naśladowania?
W pewnym stopniu tak, bo pokazały, że także z naszego kraju można wejść na „wielkie korty”. Jak wiadomo z Polski mało kto doszedł do takich sukcesów, jak choćby one. Agnieszka jest przecież 10 w rankingu najlepszych zawodniczek na świecie.
Dla Ciebie to chyba dobry prognostyk, bowiem patrząc w historię polskiego tenisa, więcej osiągnięć na światowych kortach mają panie niż panowie. To pozytywny objaw?
Chyba tak. Jednak w przypadku kobiet troszeczkę łatwiej o te osiągnięcia.
Jakie są Twoje dobre i złe strony jako tenisistki?
Moją bolączką zawsze było jedno zagranie. Ostatnio zaczęłam nad nim pracować i wydaje mi się, że jest coraz lepiej.
To negatyw. A pozytyw?
Cały czas moją pozytywną stroną było uderzenie backhandem. Wciąż nad nim pracuję, żeby sprawiał jeszcze większy problem przeciwnikom.
Jesteś młodą dziewczyną, więc samym tenisem chyba nie żyjesz. Jest jeszcze szkoła oraz inne sprawy. Jak to wygląda?
Na pewno ciężko poradzić sobie z dużą ilością treningów, ze szkołą. Chodzę do Liceum Ogólnokształcącego im. Żółkiewskiego w Siedlcach. Zwłaszcza na początku szczególnie trudno było mi pogodzić naukę ze sportem, ale nauczyciele okazali się bardzo wyrozumiali.
Jakie są Twoje zainteresowania, oprócz gry w tenis?
Interesuję się sportem. Praktycznie każdą dyscypliną. Lubię także słuchać muzyki oraz podróżować.
Najbliższy turniej?
Na przełomie lipca i sierpnia wybieram się do Iławy. Będzie to turniej zawodowy z pulą nagród 10 tys. zł i mam nadzieję, że uda się coś w nim wygrać.
Życzymy więc powodzenia w najbliższym turnieju, a także w następnych, i abyś kiedyś wystąpiła w wymarzonym turnieju wielkoszlemowym. Dziękuję za rozmowę.
OPRAC. MATEUSZ CIULAK
Andrzej Materski