Celebrujcie akt małżeński
Kiedy tematem rekolekcji czy warsztatów, które prowadzicie dla małżonków albo dla narzeczonych, jest seks, zauważacie konsternację słuchaczy?
Daniel: Raczej ciekawość… Monika: Niektórzy się uśmiechają, inni mają łzy w oczach. D.: Nasze konferencje o relacjach w związku zaczynamy od duszy, następnie mówimy o psychice, na końcu o ciele. Jak obserwuję, zainteresowanie słuchaczy rośnie wraz z kolejnymi etapami.
Seks jest w związku kobiety i mężczyzny…
M.: Czymś, co przynależy do małżeństwa, bo to w nim pada definitywna deklaracja: biorę cię do końca życia, oddaje się tobie na zawsze, jestem dla ciebie wyłącznie.
D.: Tym momentem relacji, który powinien nastąpić po dobrym poznaniu się. Jeżeli znajomość zaczyna się od sfery cielesnej, jest to jak bloker, który utrudnia możliwość wejścia w duchowość i poznanie psychiki drugiego człowieka. Ciężko to potem uporządkować. Tym ciężej, że o „tych sprawach” trudno się rozmawia.
M.: Człowiek jest tak skonstruowany, że jak zje pyszne ciastko, niespecjalnie interesuje się tym, jak jest zrobione. Jak ma je na wyciagnięcie ręki, przyzwyczaja się, że może je wziąć i nasycić się bez żadnych ceregieli. Tak też jest w związkach, które zaczynały się od seksu. Kobieta potrzebuje, żeby mężczyzna ją chciał, adorował. A on adoruje ją tylko przez chwilę. Ona nie robi nic, żeby to zmienić, w obawie, że zostanie odrzucona, nawet nie w sensie fizycznym, ale emocjonalnym. A potem przyzwyczaja się do tego, że tak wygląda seks: on przychodzi, bierze ciastko i odchodzi. Zero adoracji, bliskości, spełnienia potrzeb – a właśnie taki powinien być akt małżeński: ma być ukoronowaniem relacji małżeńskiej. ...
Monika Lipińska