Cenne dziedzictwo
Impreza rozpoczęła się w piątek 3 lipca od warsztatów genealogicznych dla dzieci i dorosłych. - Niektórym udało się odnaleźć kilka pokoleń. Myślę, że będziemy kontynuować takie zajęcia cyklicznie. W sobotę, rano i wieczorem, pływaliśmy kajakami po Zielawie. W ciągu dnia odwiedziliśmy tatarski cmentarz i wspólnie odczytywaliśmy nagrobne inskrypcje. Robiliśmy to m.in. za pomocą kredy. Po raz drugi w historii zorganizowaliśmy także grę terenową zatytułowaną „Poszukiwanie tatarskiego skarbu”. Wzięło w niej udział pięć drużyn. Uczestnicy musieli znaleźć konkretne punkty - ukryte w różnych częściach miejscowości, nawiązujące do tatarskiego dziedzictwa kulturowego - i rozwiązywać zagadki. Do przejścia mieli około… 15 km - opowiada Łukasz Węda, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka i pomysłodawca imprezy.
Goście z całej Polski
Niedzielę zdominowały biegi. W zawodach brali udział zarówno dzieci, jak i dorośli. Najtrudniej było biec na tzw. tatarską piątkę.
– Frekwencja była mniejsza niż w poprzednich latach. Zabrakło uczestników z sąsiedniego Piszczaca, gdzie ostatnio wykryto koronawirusa. Zaskoczyła nas jednak spora liczba osób z zewnątrz. Mieliśmy gości z Torunia, Lęborka, Krakowa, Lublina i Gdańska. Wielu z nich posiada tatarskie korzenie. W zawodach na pięć kilometrów wzięła udział blisko setka zawodników – zaznacza Ł. Węda.
Nieodłącznym elementem spotkań z kulturą tatarską są wystawy. Tegoroczna ekspozycja dotyczyła rodu Okmińskich.
– To był zacny ród tatarski. Zamieszkiwał w Studziance i okolicy. Ostatnia przedstawicielka mieszka w Warszawie. Bardzo pomogła nam w przygotowaniu wystawy. Okmińscy pojawili się w Studziance w XVIII w. Mieli sporo ziemi. Przez ponad 65 lat piastowali też funkcję imamów, czyli duchownych tatarskich. Cieszyli się zaufaniem społeczności. Warto zaznaczyć, że Jan Okmiński był majorem, kawalerem Orderu św. Stanisława i dziedzicem Małaszewicz. Na mizarze w Studziance pozostało 16 nagrobków przedstawicieli Okmińskich – wspomina prezes stowarzyszenia.
Unikatowy zabytek
Ł. Węda podkreśla, że tutejszy mizar cieszy się coraz większą popularnością wśród turystów.
– Jest jednym z sześciu zachowanych tego rodzaju obiektów w Polsce. Podobne znajdziemy w Lebiedziewie k. Terespola, dwa w Warszawie i po jednym w Bohonikach i Kruszynianach k. Białegostoku. Miejscowy tatarski cmentarz jest unikatowym zabytkiem. Opiekujemy się nim od kilkunastu lat. Wspomagają nas w tym mieszkańcy i samorząd gminy Łomazy. Najstarszy nagrobek, jaki udało się nam odczytać, pochodzi z 1772 r. Ostatnie pochówki odbyły się tu w czasie II wojny światowej. Charakterystycznymi elementami tatarskich grobów są m.in. półksiężyc oraz gwiazdy, które symbolizują wschód. Wszystkie nagrobki ukierunkowanow stronę Mekki i Medyny. W latach 2017-2019 nasz mizar został poddany pracom konserwatorskim – dopowiada inicjator Spotkań z Kulturą Tatarską.
Rosnąca popularność Studzianki jako dawnej siedziby Tatarów jest niewątpliwą zasługą stowarzyszenia, które nie ustaje w działaniach.
– W sierpniu chcemy zorganizować rowerowy rajd tatarski. Otrzymaliśmy już 70 zgłoszeń. Wybieramy się także z rewizytą do społeczności tatarskiej w okolicach Białegostoku. Na pewno będziemy też kontynuować warsztaty strzelania z łuku – wylicza Ł. Węda.
Więcej informacji o stowarzyszeniu znajdziemy m.in. na facebookowym profilu Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka.
AWAW