Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Chciałem, by do nas przemówili

Rozmowa z Piotrem Pikułą, autorem tomiku pt. Nawałnica.

Po książce pt. Wierny ojców wierze, w której opisuje Pan losy swojego prapradziadka Pawła Pikuły z Derła, obrońcy pratulińskiej cerkwi, ponownie chwycił Pan za przysłowiowe pióro. Tym razem jest to wydany przez Unitas tomik wierszy o unitach pt. Nawałnica. Skąd pomysł na poezję?

Prawdę mówiąc, wiersze piszę już od podstawówki, a zajęcie drugiego miejsca w ogólnopolskim Konkursie Literackim „W kręgu refleksji romantycznej” zmotywowało mnie do dalszych młodzieńczych zmagań ze słowem. Jako nastolatek publikowałem i recytowałem swoje utwory podczas wieczorków poetyckich. Byłem chyba najmłodszym uczestnikiem spotkań literackich przy Miejskim Centrum Kultury w Gorzowie Wielkopolskim. Zwieńczeniem tego etapu była publikacja w klasie maturalnej tomiku pt. „Bo najważniejszy jest…”. Od tamtego czasu pisywałem już tylko okazjonalnie – dla najbliższych i do szuflady. Gdy jednak poznałem losy męczeńskiego Podlasia, uświadamiając sobie dramatyczną sytuację unitów, nie mogłem przejść obok tego tematu obojętnie, zwłaszcza że ściśle wiąże się on także z przeszłością mojej rodziny. Gdybym umiał malować lub komponować, pewnie starałbym się opowiedzieć o bohaterstwie naszych przodków obrazem lub muzyką. Ponieważ potrafię tylko pisać, staram się wykorzystać swoje możliwości, układając wiersze. Mam nadzieję, że przybliżą one współczesnemu czytelnikowi panującą wówczas atmosferę i pomogą spojrzeć na męczeństwo z perspektywy uczestników tamtych tragicznych wydarzeń. Chciałem, by poprzez wiersze mogli przemówić do nas dzisiaj.

Kiedy powstały te wiersze?

Zacząłem je pisać podczas ostatniego etapu pracy nad książką „Wierny ojców wierze”, czyli pod koniec 2014 r. Jeden z utworów znalazł się zresztą w tej publikacji jako post scriptum. Pozytywne reakcje rodziny i przyjaciół na taką formę opowiadania o męczennikach skłoniły mnie do dalszej pracy.

Książkę opartą na historycznych faktach chyba pisze się łatwiej niż wiersze?

Z mojej perspektywy trudno to porównywać. Opracowanie historyczne, jakim jest książka biograficzna o Pawle Pikule z Derła, wymagała ode mnie studiowania dotychczasowych opracowań, badania tekstów źródłowych, spędzania długich godzin w archiwach i żmudnego porządkowania zebranego materiału, który okazał się później niepełnym obrazem złożonym z rozsypanych elementów układanki. Z wierszami jest inaczej. Można tu sobie pozwolić na większą swobodę wyrażania myśli. Narzuciłem sobie jednak dyscyplinę w zakresie formy, ponieważ zależało mi na stworzeniu zbioru wierszy rymowanych. Tak z reguły pisano w tamtych czasach, a dzięki temu – mam nadzieję – współczesny czytelnik może doznać wrażenia podróży w czasie. Gdyby osoby mówiące w utworach mogły rzeczywiście spisać wierszem swoje doświadczenie, pewnie tak by one wyglądały: proste, rytmiczne, zwyczajne, a jednak będące owocem zderzenia z brutalną rzeczywistością carskich represji. Początkowo myślałem nawet o tym, by przedstawić tomik we wstępie jako odkryty w jednym z archiwów zbiór wierszy jakiegoś anonimowego poety z XIX w. Jednak po kilku rozmowach doszedłem do wniosku, że mogłoby to tylko narobić niepotrzebnego zamieszania.

Który utwór z tomiku jest dla Pana najbardziej osobisty?

W pewnym sensie w każdy utwór włożyłem trochę serca, każdy w jakiś sposób odsłania też moją wrażliwość na pewne tematy oraz jej brak na inne. Gdybym miał jednak wskazać konkretny wiersz, to szczególnie bliski mi temat porusza wiersz „Król Męczenników”. Ukazuje on Chrystusa jako unitę w podlaskiej sukmanie prześladowanego przez carskich siepaczy. Wiersz jest refleksją nad słowami wypowiedzianymi przez Pana Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Chciałem też – choć delikatnie – wskazać na królewską godność Pana Jezusa. Tematem tym zajmuję się jeszcze od czasów studenckich, a obecnie, gdy przygotowujemy się w Polsce do Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana, sprawa staje się szczególnie istotna. Chrystus jest Królem, a każdy człowiek powinien poddać się Jego panowaniu. Męczennicy byli Mu wierni aż do końca, a w konfrontacji z despotyzmem bezwględnie zwalczającym ich wiarę potrafili głośno mówić, że Bóg jest mocniejszy od cara. Byli też pewni nagrody, którą swoim naśladowcom obiecał Chrystus: „Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”.

Obserwując Pana zapał w propagowaniu historii unitów z Pratulina, mam wrażenie, iż bł. Męczennicy Podlascy z Pratulina inspirują Pana właściwie w każdej dziedzinie życia. Mam rację?

W każdej to może nie, ale prawdą jest, że stali się dla mnie punktem odniesienia jeśli chodzi o zachowanie przejrzystości w postępowaniu. Dla nich nie istniały rozwiązania połowiczne. Albo wyrzekasz się wiary, albo życia. I tyle. Tak lub nie. Dzięki nim wciąż mam świadomość, że ostatecznie u podstaw każdej decyzji leży moje „tak” lub „nie” powiedziane Chrystusowi, a w ostateczności moje zbawienie lub potępienie. A tu już nie ma żartów. Albo z Chrystusem, ale przeciw Niemu. A przecież, jak mówili unici, życie krótkie, wieczność bez końca. Dlatego lepiej spędzić ją po właściwej stronie.

Tomik „Nawałnica” ukazuje się w szczególnym momencie. Właśnie mija 20 lat od beatyfikacji bł. Wincentego Lewoniuka i jego 12 towarzyszy.

Tak, to nie przypadek. Bardzo zależało mi na publikacji właśnie przy okazji tej ważnej rocznicy. Chciałem na miarę moich możliwości uczcić pamięć o tych, którzy postanowili do końca wytrwać w jedności z Kościołem i oddać życie za swoją wiarę. Jest też kolejna okoliczność. Obchodzimy jednocześnie 420 rocznicę unii brzeskiej, która była próbą pojednania chrześcijan Wschodu i Zachodu. Mam nadzieję, że wiersze przypominające o prześladowaniach będą ostrzeżeniem dla współczesnych. Mamy za sobą – jako uczniowie Pana Jezusa – bardzo bolesną przeszłość. Nie możemy pozwolić, by ona się powtórzyła, by różnice w wyrażaniu wiary prowadziły nas do wzajemnej wrogości. Nie jestem zwolennikiem pomijania trudnych tematów, ale z nadzieją patrzę w przyszłość. Jej wyrazem jest krótkie wezwanie na końcu wiersza o św. Jozafacie Kuncewiczu: „Apostole pojednania, Twa nauka nie przemija. I do zgody nas nakłania, Wyproś jedność dla chrześcijan”.

Dziękuję za rozmowę.

MD