Chcieli, to dostali
Tej - śpiewanej na melodię warszawskiej ballady podwórkowej „W Saskim Ogrodzie” - pieśni można od kilku dni posłuchać w internetach, po tym, gdy niejaka „Ruda z KOD” w trakcie jednej z uroczystości państwowych dostała z liścia od podrzędnej urzędniczki związanej z ugrupowaniami mającym monopol na patriotyzm. W mediach zabulgotało. Ostatnio publicznie po gębie od europosła Janusza Korwin-Mikkego dostał inny eurodeputowany - Michał Boni (TW Znak). Ale to było za donosicielstwo i dawno temu. Teraz to co innego. Oburzenie totalnych oraz radość w środowiskach związanych z partią władzy z wyczynu eleganckiej pani w kwiecistej sukience sięgnęło zenitu.
– Całe zdarzenie jest kuriozalne o tyle, że to właśnie „dobra zmiana” najgłośniej krzyczała o przemyśle pogardy, jaki PO miała uruchomić wobec „ludu smoleńskiego”. Teraz dopiero okazuje się, kto do kogo naprawdę żywi pogardę – grzmiało społeczeństwo z lewej. – Oj tam, oj tam… przecież nie stało się nic wielkiego. Należało się jej, jak – nie przymierzając kotu – żwirek. Przecież każdy wie, że rude to i wredne, i fałszywe, i zawistne… A w ogóle rude to nie kolor, to stan umysłu – usprawiedliwiali się ci ze środka. „Zachowała się jak trzeba”, „I tak miało być! Spadł na nią patriotyczny liść!” – zachwycały się z kolei prawicowe media. A nasz bosy komentator – co to zwyczajowo wszystko obserwuje zza krzaków amazońskiej puszczy – dodał, że to „Bardzo piękny gest. Honorowy! Zgodny z polską tradycją!”.
Teraz sprawę będzie pilotował sam Jarosław Kaczyński. Nie, nie ten od kotów, kuli u nogi czy walki z obozem zdrady i zaprzaństwa. Tym razem prywatny akt oskarżenia w imieniu swojej klientki złożył w sądzie mecenas Jarosław Kaczyński. Ot, taka niewiele znacząca zbieżność imion i nazwisk. Choć, jak się okazuje, obydwaj panowie mają także swoje biura przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Wyrok, który pewnie niebawem zapadnie, będzie musiał być starannie wyważony, bowiem po raz kolejny stanie się on papierkiem lakmusowym kondycji rodzimego wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też szczerze współczuję temu, kto go będzie musiał wydać. Bo, jakby na całą sprawę nie patrzeć, urzędniczce państwowej nie mogą przydarzać się tego typu porywy serca. Bez względu na okoliczności zawsze powinna emanować emocjonalnym chłodem. Z drugiej jednak strony, ile można znosić natrętną i agresywną histeryczkę? Media, które ubolewają nad tym, że oto właśnie „obrończyni demokracji” została pobita, wymazały z pamięci sceny, w których choćby ta sama „Ruda” szarpie i popycha staruszków.
Mleko się jednak rozlało. To, co się stało, jest swego rodzaju wodą na młyn dla wszystkich wyjców i KODowych UBywateli podążający za pisiorami z transparentami, koszulkami i innymi pseudopatriotycznymi gadżetami. Oni przecież nocami śnili o tym, by ktoś wreszcie nie wytrzymał, zmieszał ich z błotem, zbluzgał, sponiewierał, spuścił łomot albo choć delikatnie musnął po twarzy.
A zatem mają pierwszy sukces. Dostali po mordzie. Ot, i cała ich martyrologia.
Leszek Sawicki