Chopy, trzymajta fason!
Czy pozazdrościli paniom z Koła Gospodyń Wiejskich możliwości zrzeszania się? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, co będą robić. „Chodzi o zachowanie i pielęgnowanie tradycji znanych na wsi - mówił portalowi www.egryfino.pl Zenon Trzepacz, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia.
– Stąd pomysł na zebranie takiej grupy mężczyzn. Nie tylko kobiety powinny mieć swoje organizacje na wsi, panom też się coś należy”. „Chodzi o to – dodał inny – aby umiejętność młócenia cepem zboża czy kopanie haczką ziemniaków nie zginęły. Będziemy robić kiełbasy, wędzić szynki, robić produkt lokalny. Mamy zamiar robić nalewki, wina, uniezależnić się trochę od kobiet”. Jak zapowiadają pomysłodawcy, do Koła Chłopów Wiejskich dołączyć mogą również „miastowi”, ale muszą się wykazać konkretnymi umiejętnościami. Będą trzy konkurencje: młócenie cepem, umiejętność posługiwania się widłami czterozębnymi i koszenie zboża na pniu. Obowiązkowy strój? Lekko wytarte gumofilce, kufajka i beret z antenką.
Czas zweryfikuje zapowiedzi chłopów z Radziszewa, my możemy im tylko życzyć wytrwałości w postanowieniach. I tego, aby degustując rzeczone nalewki „hand made”, zagryzając wieczorne pogaduchy samodzielnie uwędzoną kiełbasą, nie zatracili umiaru.
Może więcej w tym zabawy i przekory niż powagi, ale pomysł jest cenny choćby ze względu na fakt, iż bardzo rozsierdził – przy okazji wynurzeń na temat ciemnoty i zacofania polskiej wsi – Magdalenę Środę i jej siostry feministki. A to jest bezcenne! Upust swojej frustracji pani profesor dała w tekście zatytułowanym, jakże malowniczo, „(Gówno) felieton” opublikowanym w sobotnim wydaniu „Gazety Wyborczej”. Pretekstem stał się (ponoć cieszący się rekordową oglądalnością) program „Rolnik szuka żony”. Nie chcę oceniać jego walorów artystycznych, bo to nie moja bajka – nie znam się na tym, nie mam czasu, nie oglądam. Ale też i nie o walory artystyczne tu chodzi. Cóż takiego zdenerwowało naszą rodzimą koryfeuszkę postępu? Do białej gorączki autorkę felietonu doprowadził dramatyczny brak gender pod strzechą! Poruszył po raz kolejny patriarchalny system utrwalany od wieków z ambony przez ciągle tkwiących w średniowieczu księży. Zasmucił obraz wsi, która nijak nie może się wyzwolić z krzywdzących schematów wciskanych uporczywie jej mieszkańcom przez Kościół. Koło Chłopów Wiejskich stało się – obok przywołanego wyżej programu telewizyjnego – kwintesencją owej ciemnoty. I biada ci, wsi polska, jeśli panowie z Radziszewa znajdą naśladowców! Zapewne wyćwiczeni w wywijaniu cepami zwrócą owe groźne narzędzia ucisku w stronę swoich żon! I będą całkiem niegenderowsko zmuszać je do sprzątania, gotowania, obrządków i rodzenia dzieci, utrwalając w ten sposób zastane od pokoleń stereotypy. Zgroza!
Ciekawe, czy gdyby panowie z innej wioski założyli Koło Chłopów Radosnych „Gejówka”, nasza obrończyni postępu i pogromczyni ciemnoty też by się tak oburzała? Mogliby np. po godzinach spędzonych na traktorach i kombajnach porozmawiać o zaletach bycia queer czy trans, pobawić się w przebieranki, porozmawiać (puszczając dymka z gandzi) o zaletach wolnej miłości i ponarzekać na kler. Europejski kaganek pod polską strzechą. To jest to!
Chopy, trzymajta fason! A gdy jakiś dżender zbliży się do was bliżej niż na sto metrów, mata cepy i widły. I nie zawahajta się ich użyć! Amen.
Ks. Paweł Siedlanowski