Choroba uzależnienia, zakłamania i zaprzeczenia
Jego pierwszy raz – podczas wesela, miał wówczas 11 lat. Świadome upicie się wiązało się ze świętowaniem zakończenia podstawówki – trzy lata później. – Mój organizm doświadczył wówczas wszelkich możliwych odmian fermentacji – wspomina skutki uraczenia się winem marki „Turoń”, a przy tym fakt, że spodobał się mu wywołany alkoholem stan zamroczenia. Lęk przed uzależnieniem? – Nie było. Wtedy jeszcze nie miałem świadomości, czym grozi spożywanie w nadmiarze – wskazuje na brak edukacji w tym zakresie oraz tradycję picia, w jakiej przyszło mu wzrastać. – Przy butelce dobijało się targu i kończyło prace w gospodarstwie. Mój ojciec również był alkoholikiem.
Zakup wysokoprocentowych trunków ułatwiała praca (miał pieniądze). W spożywaniu go nie przeszkodziło też powołanie do wojska. – Jedyne ograniczenie dotyczyło zakazu picia na służbie – opowiada Zenek. Po powrocie mężczyzna zatrudnił się przy elektryfikacji wsi. Picie niby kontrolowane, a jednak okazje do opróżnienia butelki trafiały się codziennie. – Alkohol na tyle mną zawładnął, że wolałem obwiniać wszystkich, byle nie siebie – wspomina po czasie.
Małżeństwo. Rozwód. Druga żona. Zwolnienie z pracy. ...
WA