Chrzestny pilnie poszukiwany!
Nadmienić trzeba, że ową chrześnicę widział zaledwie kilka razy w życiu. Poprosili kiedyś, to zgodził się „trzymać do chrztu”. Dziecku się nie odmawia – tak mówią. Ani to rodzina, ani sąsiedzi. Znajomi znajomych…
Dzwonił do mnie z pytaniem, ile daje się na prezent. Nie wiedziałem. Bardziej zorientowani w temacie poradzili, że jeśli w kopertę nie włoży półtora tysiąca, nie ma z czym startować.
No i tyle włożył. Wesele się odbyło. Swój „obowiązek” spełnił, tradycji stało się zadość. Nowożeńcy wyjechali na drugi koniec Polski. Najprawdopodobniej chrześnica długo się nie zobaczy z chrzestnym, może wcale. Zbyszek został. Z mocnym postanowieniem (i silnie nadszarpniętym domowym budżetem), że już nigdy w żadne „kumowanie” nie da się wrobić.
Kwiatek do kożucha
Słowo „obowiązek” napisałem w cudzysłowie. Problem w tym, że mało kto z rodziców chrzestnych rozumie, co ono oznacza. Zwykle w parafiach są organizowane konferencje, podczas których księża tłumaczą, na czym polega ich rola. ...
Ks. Paweł Siedlanowski