Chwalić czy nie chwalić…?
Pochwała jest słownym komunikatem, który wyraża pozytywną ocenę dziecka. Rodzice często mówią do dziecka: „Coraz lepiej zachowujesz się w przedszkolu”, „Bardzo ładnie rysujesz”, „Dobrze się spisałeś”, „Bardzo ładnie bawisz się z kolegami”, „Ślicznie zjadłeś obiad”, „Jesteś taką mądrą dziewczynką”. To, co ważne i na co należałoby zwrócić szczególną uwagę, to fakt, że wszystkie te komunikaty są używane zawsze w drugiej osobie liczby pojedynczej, dotyczą osiągnięć, wyglądu, zachowania czy zalet dziecka.
Tak czy nie?
Czy dzieci chętniej poddają się życzeniom rodziców tylko dlatego, że pragną pochwały? Pomysł, by kontrolować je w ten sposób, jest kuszący. Chwalenie wydaje się czymś bardzo łatwym i w dodatku nie powoduje, jak karanie, poczucia winy. Wreszcie pochwała, w obiegowym przekonaniu, wydaje się czymś, czego dziecko potrzebuje. To wszystko decyduje, że jest powszechnie stosowana przez większość rodziców, którzy żywą wielkie nadzieje, że w ten sposób uda się skłonić dzieci do robienia tego, czego od nich oczekują.
Jednak – jak pokazuje doświadczenie – pochwałę jako metodę kontrolowania dzieci na ogół się przecenia, ponieważ często bywa nieskuteczna. Ponadto pochwała może ujawnić w dzieciach wiele niepożądanych i aspołecznych cech.
Dlaczego tak się dzieje?
Rodzice często używają pochwały po to, by zmotywować dzieci do lepszych efektów wykonywanych zadań czy grzecznego zachowania. Ich intencją jest słowna nagroda za zachowanie, które uważają za słuszne, dobre bądź właściwe. Tak więc prawie za każdą pochwałą kryje się niewypowiedziany cel, by dziecko się zmieniło, lepiej współpracowało, wykonywało polecenia bez sprzeciwu itp. Kiedy rodzic mówi: „Byłeś dzisiaj bardzo spokojny i grzeczny”, ukryta myśl jest taka: „Dlaczego nie możesz być taki codzienne?”. Ukrytą myślą w pochwałach jest również „subtelnie” wyrażony krytycyzm – niestety czasem zalecany jako skuteczny sposób postępowania z dziećmi. Na przykład: „Aniu, uczysz się znacznie lepiej niż w pierwszym semestrze, ale nadal musisz poświęcić dużo uwagi nauce”. „Bardzo ładnie zachowywałeś się dzisiaj przy stole Pawełku. Oczywiście podobałbyś mi się jeszcze bardziej, gdybyś porządnie umył rączki, tak jak prosiłam, ale naprawdę widać, że się starałeś”.
Ale…
Kiedy rodzic chwali swoje dziecko, jego intencja może być następująca: chce sprawić mu przyjemność lub zmienić jego zachowanie, po to, by odnieść korzyści dla siebie np. spokój w domu. Dużym problem w przypadku stosowania pochwał jest to, że wzmagają one rywalizację np. między rodzeństwem. Wśród dzieci współzawodnictwo o nie jest zwykle bardzo silne. „Mój rysunek jest lepszy niż Ani”. Zdarza się, że dzieci, chcąc zasłużyć na pochwałę, kłamią: „Basia wygrała, bo oszukiwała!”. Ponieważ równe rozdzielanie pochwał jest niemożliwe, dzieci czasem uważają, że ich rodzic jest niesprawiedliwy: „Dlaczego powiedziałaś, że Michał ładnie się dziś zachowywał, kiedy ja też byłam grzeczna?”.
…może wyrządzić krzywdę
Jednym z fatalnych skutków stosowania pochwał jest sytuacja, kiedy dziecko przyzwyczaiło się, że zawsze otrzymuje pewnego rodzaju „zapłatę” w postaci pochwały za to, co właśnie robi lub zrobiło: „Wyniosłem śmieci, nie pochwalisz mnie?” Albo inna sytuacja. Dziecko rysuje w swoim pokoju i co chwilę przerywa pracę, by pokazać rodzicowi efekty, a przy okazji zadaje pytania: „Czy ja to dobrze robię? Czy ładnie narysowałem domek?”. Pierwsza część tej wypowiedzi wskazuje na to, że u niektórych dzieci wyraźnie wykształca się postawa, iż źródłem oceny są dla nich rodzice, co niewątpliwie potwierdza, że pochwała jest zewnętrzną nagrodą. Skutek? Dzieci, które są często chwalone, uczą się wybierać tylko te rzeczy, które ich zdaniem spodobają się rodzicom, unikają więc robienia tego, co spotyka się z ich obojętnością. Częste stosowanie pochwał może prowadzić do podważania wewnętrznej motywacji dziecka, a tym samym do jego rezygnacji z różnych form działania. A przecież wszystkim rodzicom chodzi o to, by dzieci były zmotywowane do wykonywania wielu zadań czy nauki. Rodzice muszą zmienić swoje nastawienie i zrozumieć, że źródłem osiągnięć, kompetencji i szacunku dla samego siebie nie jest zewnętrzna, lecz wewnętrzna motywacja dziecka. Zewnętrzne środki, w tym pochwała, które mają zastąpić wewnętrzną motywację, są nie tylko nieskuteczne, lecz mogą okazać się destrukcyjne. Niszczą bowiem wewnętrzną motywację dziecka.
Co robić?
Jak zatem wyrazić uczucia uznania, zachwytu czy innych pozytywnych reakcji, bez używania pochwał i unikając całego związanego z nimi zamieszania? Dr Thomas Gordon w 1964 r. wymyślił całkiem inny rodzaj pozytywnych komunikatów, które nazwał komunikatami typu JA. Jest to jasny przekaz, który mówi, jak zachowanie dziecka wpływa na rodzica wysyłającego ten komunikat. W przeciwieństwie do zwykłych pochwał, komunikaty typu JA przekazują coś o rodzicu, który je sformułował, ale nie oceniają dziecka. Różnica jest bardzo istotna, ponieważ to właśnie oceny są tymi częściami pochwały, które powodują najwięcej problemów. Na przykład rodzic mówi: „Dzieci, jesteście bardzo grzeczne (ocena!), bo posprzątałyście porządnie (ocena!) wszystkie zabawki z podłogi” – pochwała. „Naprawdę jestem zadowolona i pod wrażeniem, że zabawki dokładnie zostały posprzątane z podłogi. Mogę teraz spokojnie wejść do waszego pokoju” – oto właśnie pozytywny komunikat typu JA.
JAG