Cienie ofiar proszą o pamięć i refleksję
Przeszło 75 lat temu w lesie Kotwica na Lisich Jamach swoje życie oddało ponad 2,5 tys. ludzi, chociaż niktóre źródła historyczne podają, że było ich nawet ok. 4 tys. W jednym grobie spoczęli rozstrzelani przez niemieckich żołnierzy Polacy, Żydzi, Romowie i jeńcy radzieccy. W ich intencji i intencji ojczyzny odprawiona została Msza św., której przewodniczył dziekan dekanatu garwolińskiego ks. prałat Ryszard Andruszczak, któremu towarzyszyli proboszcz miętneńskiej parafii ks. Jerzy Janowski, wikariusza parafii ks. Piotr Wasyliew. - Z wielką zadumą i bólem stajemy dzisiaj w miejscu, które było świadkiem kaźni dzieci Bożych. Chcielibyśmy dzisiaj wołać do Boga, wykrzyczeć w naszej modlitwie, aby więcej już nigdy człowiek człowiekowi nie zgotował takiego losu, aby już nikt na wojskowych pasach nie pisał „Bóg z nami” i strzelał do drugiego człowieka tylko dlatego, że był Żydem, Polakiem, Cyganem, Rosjaninem - podkreślał ks. prałat R. Andruszczak.
Natomiast ks. J. Janowski zaznaczył w homilii, że w tym lesie został pogardzony człowiek. – Ale nie tylko. W ofiarach został też znieważony Bóg – dodał kapłan.
Modlitwę odmówił również rabin Tomasz Krakowski, przedstawiciel Naczelnego Rabina Polski. Oprawę muzyczną zapewniła wojskowa orkiestra dęta z Siedlec i kompania reprezentacyjna 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim oraz sztandary wojska, organizacji kombatanckich, szkół. Po nabożeństwie odczytano apel poległych, a delegacje samorządów, instytucji, służb mundurowych, kombatantów, stowarzyszeń, szkół złożyli wiązanki kwiatów. Następnie uczniowie ze szkoły podstawowej w Michałówce zaprezentowali okolicznościowy program.
Garwolińskie Palmiry
„Takich miejsc kaźni jest więcej – Palmiry, Piaśnica, Ponary. Hitlerowscy okupanci wszędzie działali według podobnego schematu, mordowali w lasach lub za murami więzień, w odosobnieniu, jakby zbrodniarze wstydzili się swoich czynów. Cienie ofiar proszą o pamięć i refleksję, aby tragedie, jakie stały się ich udziałem, nigdy się nie powtórzyły”- napisał w liście do uczestników spotkania Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Poseł Grzegorz Woźniak wspomniał, że miejsce to zapisało się w jego pamięci dzięki opowieściom dziadka, który opowiadał mu, co wydarzyło się na Lisich Jamach podczas okupacji. – Chwała wszystkim, którzy pamiętają o miejscu, gdzie zginęli ludzie różnych narodowości, wyznań – podkreślił parlamentarzysta.
Rana na sercu
Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński w piśmie skierowanym do wójta gminy Garwolin Marcina Kołodziejczyka napisał, że „Lisie Jamy były miejscem zagłady kilku tysięcy istnień ludzkich. Pragnę przekazać wyrazy podziękowania wszystkim, którzy pielęgnują pamięć o miejscu kaźni. Dzięki tym staraniom pamięć o ofiarach nazizmu, komunizmu została zachowana”. Z kolei wicemarszałek Senatu RM Maria Koc w liście zaznaczyła, że „hitlerowcy bez skrupułów zabierali życie niewinnym ludziom. Takie wydarzenia są raną na sercu każdego człowieka, bo nie ma nic gorszego niż ginąć z premedytacją z ręki człowieka”.
Była to piękna i przygotowana na wysokim poziomie uroczystość. Wzięli w niej udział ci, którzy czuli obowiązek, ale przede wszystkim potrzebę oddania hołdu zamordowanym w lesie niewinnym ludziom.
Waldemar Jaroń