Rozmaitości
pixabay.com
pixabay.com

Ciepło, ruch, witaminy

Rozmowa z prof. dr. hab. n.med. Tomaszem Blicharskim, kierownikiem Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.

Można odnieść wrażenie, że jesienią bardziej nasilają się bóle kości i stawów - odczuwane jako łamanie, kręcenie, strzykanie. Przyczyną jest spadek temperatury?

Zimno nie sprzyja naszym stawom, ale też układowi krążenia. W niskich temperaturach krew krąży nieco wolniej, poza tym organizm, aby uniknąć utraty ciepła przez skórę, kieruje krwiobieg bardziej w stronę środka ciała, żeby przede wszystkim ogrzewać ważne narządy wewnętrzne. W związku z tym odsłonięte części ciała, jak kolana, stawy rąk, a nawet większe stawy, stają się mniej ukrwione, co powoduje, że pogarszają się ich funkcje.

Stawy cierpią tym bardziej, że służy im ruch, a jesienią i zimą ograniczamy jego ilość – rzadziej wychodzimy na zewnątrz, rezygnujemy ze spacerów, tłumacząc się tym, że wieje albo jest ślisko. Siedzimy w domu, w związku z czym stawy są gorzej odżywione i zaczynają być bardziej bolesne. Dodatkowo nakładają się na to wcześniejsze dolegliwości, np. zmiany zwyrodnieniowe czy choroba reumatyczna, predysponujące do dolegliwości bólowych. Czynników powodujących, że nasze stawy nie lubią zimna, wilgoci i bezczynności, które zaczynają dotykać nas, począwszy od chłodnej jesieni, jest wiele.

 

Wtulenie się w fotel i otulenie kocem nie jest więc dobrym zaleceniem…

Nie, ponieważ o ile stawom dobrze robi ciepło, a raczej stała temperatura, to potrzebują też ruchu.

 

Po przemarznięciu bierzemy się za rozgrzewanie. Termofor, maści – co skutecznie pomoże stawom?

Najlepsze są sposoby naturalne. Jeżeli ktoś wróci do domu przemarznięty, warto zrobić sobie ciepłą kąpiel w wannie, żeby podwyższyć temperaturę całego ciała. Termofor z gorącą wodą to też dobre rozwiązanie na ogrzanie miejsc, które dokuczają najbardziej, a najczęściej jest to kręgosłup, biodra czy kolana.

Co do maści, to na pewno nie stosujemy ich na rozgrzewanie stawów, bo zawierają one niesterydowe preparaty przeciwzapalne, przeciwbólowe. Sięgamy więc po nie wtedy, gdy staw boli. Co ważne, nie należy dozować ich zbyt oszczędnie. Wyciskając ją z tubki, nie poprzestajemy więc na centymetrze preparatu, tylko wyciskamy ok. 4 cm – to odpowiednia dawka do zastosowania w jedno miejsce.

 

Dlaczego ilość jest ważna – zwykle kierujemy się przekonaniem „co za dużo, to niezdrowo”?

Jeśli chcemy zjeść obiad, który ma być najważniejszym posiłkiem dnia i odżywić nasz organizm, nabierzemy na talerz solidną porcję jedzenia. Jeżeli przyjmujemy leki na daną chorobę, aby były skuteczne, musimy przyjąć odpowiednią dawkę; suplementując np. wapno, potrzebujemy 1200 mg – stosownie do zapotrzebowania organizmu. Tak samo jest z maścią czy żelem. Aby zawarta w nich substancja lecząca przeniknęła przez skórę i zmniejszyła ból, trzeba nie 1 mg, a tyle znajduje się w ok. 1 cm, tylko 4 mg, co odpowiada ilości preparatu o objętości mniej więcej orzecha włoskiego.

Preparaty przeciwbólowe i przeciwzapalne są też dostępne w sprayu. Pacjenci chwalą tę postać leku, ponieważ substancji tak aplikowanej nie trzeba rozsmarowywać czy wklepywać, a przy tym nie brudzą się ręce.

 

Popularne są też plastry rozgrzewające.

Jak najbardziej warto się w nie zaopatrzyć. Warto wiedzieć, że same w sobie nie ogrzewają bolącego miejsca; zawarta w nich kapsaicyna pobudza je poprzez podrażnienie, przekrwienie, co wywołuje reakcję zapalną i ocieplenie. Na rynku dostępne są też w kompresy rozgrzewające. Saszetkę z preparatem otwiera się i przykleja w chore miejsce, np. w okolicy kręgosłupa lędźwiowego, na zasadzie plastra.

 

Z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego najprostsze wydaje się połknięcie tabletki przeciwbólowej…

Oczywiście jeśli ból jest głęboki, trzeba wziąć tabletkę. Przy powierzchownym – maść, żel albo spray zadziała szybciej. Zasada jest taka, że najpierw używamy maści itp., a tabletki później, bo leki doustne mają więcej działań niepożądanych i więcej przeciwskazań.

 

Można spotkać się z opinią, że na stawy pomagają okłady z kaszy gryczanej, którą podgrzewamy na patelni i wkładamy do woreczka.

Uważam, że są niewiele lepsze od zwykłego termoforu. Teoretycznie rzecz biorąc, większe znaczenie ma tutaj temperatura niż substancje terapeutyczne zawarte w kaszy. Skóra zresztą też jest barierą dla przenikania takich substancji. Gorący okład oprócz tego, że podnosi temperaturę danego miejsca, oddziałuje także na inne układy naszego organizmu. Od razu robi nam się lepiej, poprawia się nam nastrój, czujemy się milej, zmniejsza się poczucie bólu. Jest to swoisty mechanizm zwrotny.

 

Czy zioła w postaci wyciągów albo stosowane zewnętrznie mają dobroczynny wpływ na układ kostny?

Na pewno w gabinetach rehabilitacyjnych i w sanatoriach stosuje się okłady borowinowe – naturalny produkt, który po podgrzaniu kładziony jest na skórę. Poprawia stan chorego stawu i poprzez właściwości rozgrzewające, i dzięki walorom leczniczym. Co do ziół, to na pewno skuteczniejsze są w postaci mieszanek niż np. wywaru z pojedynczej rośliny. Osobiście polecam wyciąg z kasztanowca, który poprawia unaczynienie i jest naturalnym sposobem ratowania się przy problemach np. z obrzękami.

 

Powiedzmy o zasilaniu układu kostnego. Jakich substancji szukać w suplementach, żeby nam rzeczywiście pomogły?

Na pewno warto sięgać jesienią po preparaty wielowitaminowe, żeby wzbogacić nasze portfolio witamin. Na stawy pomogą preparaty zawierające glukozaminę albo siarczan chondroityny, który powoduje zwiększenie uwodnienia chrząstki stawowej, dzięki czemu staje się ona grubsza i sprawia mniej dolegliwości bólowych. Szukamy też preparatów będących mieszaniną wymienionych substancji.

 

Czy szukając w domu ciepła, np. siadając przy grzejniku, można sobie zaszkodzić?

To tak, jakby prowokować chorobę. Gdy zimą wychodzimy rozgrzani z domu czy z basenu na zewnątrz, z powodu różnicy temperatur bardzo szybko spada odporność organizmu. Na pewno nie powinniśmy rozgrzewać ciała, wiedząc, że za chwilę wyjdziemy na dwór. Przegrzane miejsce, np. kręgosłup szybko się wychłodzi.

 

Kiedy nieodzowne jest zrezygnowanie z domowych sposobów kurowania się i szukanie pomocy u specjalisty?

Powiem może trochę przewrotnie: każdy pacjent musi być po trosze lekarzem swojej choroby, ponieważ najlepiej wie, co mu dokucza i w którym momencie boli go najbardziej. Potrzebuje tylko wiedzy, jak sobie z tym radzić. Kiedy mówimy o domowych sposobach radzenia sobie z bólem, nie chodzi o odciąganie ludzi od gabinetów lekarskich, bo po więcej informacji nt. swojej choroby często trzeba udać się do lekarza. Na pewno wtedy, gdy domowe sposoby – maści, rozgrzewanie, ćwiczenia – nie są skuteczne albo gdy mimo ich stosowania dolegliwości nie ustępują. Stawami zajmują się lekarze ze specjalizacjami ortopedia i reumatologia. Uogólniając, ortopedzi zajmują się głównie urazami, reumatolodzy bardziej stabilnymi postaciami choroby zwyrodnieniowej i reumatycznej.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI