Ciuchy na cenzurowanym
Na pierwszym z nich, obrazującym dzień, ubrania leżały na łóżku, podczas gdy postać siedziała przy biurku. Z kolei na drugim, ukazującym noc, to odzież „siedziała” przy biurku, a osobnik chrapał na łóżku. Strasznie mnie to rozbawiło, bo często mam podobny problem, czyli brak miejsca na schowanie upolowanych na wyprzedażach ubrań. Przydałoby się kupić drugą szafę albo - jeszcze lepiej - ograniczyć kupowanie ubrań. Z tym drugim trudniej sobie poradzić. Zawieszone w witrynach sklepów czerwone plansze z informacją o wysokości rabatów działają jak magnes, czyli przyciągają, a wiadomo przecież, że prawom grawitacji trudno stawić opór.
I do tego jeszcze zachować zdrowy rozsądek… Wiele pań zapewne wie, o czym mówię. I walczy z podobnym problemem z mniejszym lub większym sukcesem. Spokojnie, Unia Europejska już spieszy z pomocą.
Z wyliczeń brukselskich biurokratów wynika, że przeciętny Europejczyk wyrzuca do śmieci nawet 11 kg ubrań rocznie. Powodem wyzbywania się tekstyliów przez mieszkańców Unii ma być szybka utrata jakości odzieży. Tak dalej ponoć być nie może, dlatego postanowiono ograniczyć ilość tego typu odpadów. W tym celu – w imię, rzecz jasna, walki z klimatem i troski o środowisko naturalne – Parlament Europejski przyjął przepisy mające położyć kres sklepom sieciowym oferującym tanie ubrania o niskiej jakości. Odzież ma być teraz projektowana z myślą o gospodarce w obiegu zamkniętym. Chodzi o zwiększenie trwałości, wykorzystywanie materiałów recyklingowalnych, a także zwracanie uwagi na wzornictwo. Producenci mają tak konstruować ubrania, by dało się je w miarę łatwo naprawić. Dodatkowo zakazane ma być niszczenie zwróconej lub niesprzedanej odzieży.
Wszystko pięknie, tylko że zapomniano o kimś bardzo ważnym, bez kogo cały rynek odzieżowy nie miałby sensu, czyli konsumencie. A ten, jak na złość, uwielbia kupować w popularnych sieciówkach. Co wpływa na popularność fast fashion, czyli szybkiej mody, której wojnę wytacza UE? Największe tanie marki najczęściej dosyć widocznie inspirują się najnowszymi trendami, szybko wdrażając wzory produktów znacznie droższych. Tym samym dają poczucie bycia modnym, idącym z duchem czasu, a także… oszczędnym, bo jeśli ktoś kupuje rzeczy na wyprzedażach, wydaje mniej niż mógłby. I to właśnie cena jest kwestią decydującą o tym, do jakiego sklepu wejdziemy. Kupujemy tańszą odzież, bo często nie stać nas na droższe produkty. I dlatego powinniśmy mieć przynajmniej wybór, czy chcemy kupić koszulkę za 40 zł, chociażby miała posłużyć tylko jeden sezon, czy za 400 zł, którą z racji ceny będziemy zakładać tylko na specjalne okazje.
Kinga Ochnio