Cmentarz w Przesmykach
Henryk Izdebski pochodził ze wsi Tarków parafii Przesmyki. Służył w OP „Zenona” w 5 drużynie II plutonu pod pseudonimem „Piegowaty”. Dołączył do oddziału w marcu 1944 r. razem z kolegami: Tadeuszem Sobieszczakiem, Markiem Ambroziewiczem, Januszem i Zbigniewem Nakoniecznymi oraz Zbigniewem Bańkowskim, z którymi wcześniej był w pierwszej sekcji bojówki nr 105 organizacji Miecz i Pług.
W przeddzień wymarszu tj. 22 marca 1944 r. zostaliśmy konspiracyjnie powiadomieni, by stawić się tego dnia w południe do kaplicy kurii biskupiej przy ul. Sienkiewicza 37 w Siedlcach. Nabożeństwo celebrował ks. biskup CZESŁAW SOKOŁOWSKI – przy drzwiach zamkniętych. (Za wyjątkowym zezwoleniem było obecnych tylko kilka osób – min. matka Sobieszczaka – Maria Sobieszczakowa oraz matka braci Nakoniecznych – Aniela Nakonieczna). Po mszy św. biskup poświęcił i wręczył nam ryngrafy. Przemówił do nas krótko po żołniersku i pobłogosławił. Byliśmy wtedy bardzo wzruszeni, a to spotkanie w okolicznościach tak szczególnych wzmocniło w nas bez zwątpienia i rzetelność wspólnej intencji w dalszej służbie wojennej i postawę żołnierską… Przez cały okres pobytu w partyzantce, a potem i w dalszym życiu, bez względu jak komu dalej potoczyły się losy – każdy z nas nosił na piersi ofiarowany mu ryngraf! Rozstrzelany został przez Sowietów HENRYK IZDEBSKI „PIEGOWATY” (…).
We wspomnieniach
W czasie okupacji Henryk Izdebski pracował w Siedlcach na kolei. Był pomocnikiem maszynisty. Mieszkał przy ul. Kilińskiego. Obecnie jest to kamienica w pobliżu dworca kolejowego, w której jest sklep ogrodniczy. W wyniku bombardowania przez samoloty niemieckie we wrześniu 1939 r. została ona częściowo zniszczona. Wchodził do swego mieszkania po drabinie, którą następnie wciągał na górę i czuł się bezpieczny. Pochowanego na tym cmentarzu partyzanta tak wspomina Tadeusz Stasiuk „Zdzich”, jego kolega z Miecza i Pługa (z drugiej sekcji bojówki 105) i z OP „Zenona”:
On zginął już po wyzwoleniu. W takiej drace. Głupiej drace. Przeżył oddział. On miał pseudonim „Tygrys”, ale jego przezwali „Piegowaty”. Dlatego, że miał piegi, to „Piegowatym” go nazwali.
Było wesele w Mordach. On jeszcze pod wpływem działalności w oddziale w dalszym ciągu był rozkojarzony. Natknął się na ruskich. Jakaś awantura. Nie wiem dokładnie, co było. On się strzelał z ruskimi, miał pistolet i ruscy go zabili tam w Mordach. Przywieźli tam go później do Tarkowa właśnie. Bo go poznali, kto on jest. Tak, że dwa dni w stodole leżał, już jako nieboszczyk. Zanim pochowany został.
Nieco więcej wiadomości zostawił nieżyjący już Marek Ambroziewicz „Witold”, wspominając wędrówkę po bitwie w Jeziorach.
Leżałem na wozie, dręczyło mnie pragnienie, z wodą do picia nie było najlepiej, więc ucieszyłem się, gdy przyszedł mnie odwiedzić z butelką kolega jeszcze z konspiracji siedleckiej (wtedy „Tygrys”), „Piegowaty” (Henryk Izdebski – po rozwiązaniu oddziału znalazł się jako Akowiec w karnym batalionie Ludowego Wojska, z którym forsował bez broni Nysę. Osiągnął drugi brzeg, uzyskując za to zwolnienie z kary, ale za cenę utraty trzech palców prawej dłoni. Mimo inwalidztwa konspirował dalej i został rozstrzelany przez NKWD).
WSPOMNIENIA Podlaskim szlakiem Oddziału Partyzanckiego „Zenona”.
Cmentarz w Przesmykach
Na cmentarzu znajduje się grób Henryka Izdebskiego – jednego z żołnierzy Oddziału Partyzanckiego „Zenona”, który poległ po jego rozwiązaniu.
Nagrobek jest usytuowany jako drugi od wschodniej ściany kaplicy cmentarnej (po prawej stronie od wejścia na cmentarz).
Henryk Izdebski pochodził ze wsi Tarków parafii Przesmyki. Służył w OP „Zenona” w 5 drużynie II plutonu pod pseudonimem „Piegowaty”. Dołączył do oddziału w marcu 1944 r. razem z kolegami: Tadeuszem Sobieszczakiem, Markiem Ambroziewiczem, Januszem i Zbigniewem Nakoniecznymi oraz Zbigniewem Bańkowskim, z którymi wcześniej był w pierwszej sekcji bojówki nr 105 organizacji Miecz i Pług.
W przeddzień wymarszu tj. 22 marca 1944 r. zostaliśmy konspiracyjnie powiadomieni, by stawić się tego dnia w południe do kaplicy kurii biskupiej przy ul. Sienkiewicza 37 w Siedlcach. Nabożeństwo celebrował ks. biskup CZESŁAW SOKOŁOWSKI – przy drzwiach zamkniętych. (Za wyjątkowym zezwoleniem było obecnych tylko kilka osób – min. matka Sobieszczaka – Maria Sobieszczakowa oraz matka braci Nakoniecznych – Aniela Nakonieczna). Po mszy św. biskup poświęcił i wręczył nam ryngrafy. Przemówił do nas krótko po żołniersku i pobłogosławił. Byliśmy wtedy bardzo wzruszeni, a to spotkanie w okolicznościach tak szczególnych wzmocniło w nas bez zwątpienia i rzetelność wspólnej intencji w dalszej służbie wojennej i postawę żołnierską… Przez cały okres pobytu w partyzantce, a potem i w dalszym życiu, bez względu jak komu dalej potoczyły się losy – każdy z nas nosił na piersi ofiarowany mu ryngraf! Rozstrzelany został przez Sowietów HENRYK IZDEBSKI „PIEGOWATY” (…).
We wspomnieniach
W czasie okupacji Henryk Izdebski pracował w Siedlcach na kolei. Był pomocnikiem maszynisty. Mieszkał przy ul. Kilińskiego. Obecnie jest to kamienica w pobliżu dworca kolejowego, w której jest sklep ogrodniczy. W wyniku bombardowania przez samoloty niemieckie we wrześniu 1939 r. została ona częściowo zniszczona. Wchodził do swego mieszkania po drabinie, którą następnie wciągał na górę i czuł się bezpieczny. Pochowanego na tym cmentarzu partyzanta tak wspomina Tadeusz Stasiuk „Zdzich”, jego kolega z Miecza i Pługa (z drugiej sekcji bojówki 105) i z OP „Zenona”:
On zginął już po wyzwoleniu. W takiej drace. Głupiej drace. Przeżył oddział. On miał pseudonim „Tygrys”, ale jego przezwali „Piegowaty”. Dlatego, że miał piegi, to „Piegowatym” go nazwali.
Było wesele w Mordach. On jeszcze pod wpływem działalności w oddziale w dalszym ciągu był rozkojarzony. Natknął się na ruskich. Jakaś awantura. Nie wiem dokładnie, co było. On się strzelał z ruskimi, miał pistolet i ruscy go zabili tam w Mordach. Przywieźli tam go później do Tarkowa właśnie. Bo go poznali, kto on jest. Tak, że dwa dni w stodole leżał, już jako nieboszczyk. Zanim pochowany został.
Nieco więcej wiadomości zostawił nieżyjący już Marek Ambroziewicz „Witold”, wspominając wędrówkę po bitwie w Jeziorach.
Leżałem na wozie, dręczyło mnie pragnienie, z wodą do picia nie było najlepiej, więc ucieszyłem się, gdy przyszedł mnie odwiedzić z butelką kolega jeszcze z konspiracji siedleckiej (wtedy „Tygrys”), „Piegowaty” (Henryk Izdebski – po rozwiązaniu oddziału znalazł się jako Akowiec w karnym batalionie Ludowego Wojska, z którym forsował bez broni Nysę. Osiągnął drugi brzeg, uzyskując za to zwolnienie z kary, ale za cenę utraty trzech palców prawej dłoni. Mimo inwalidztwa konspirował dalej i został rozstrzelany przez NKWD).
SŁAWOMIR KORDACZUK, OPR. KO, WA
WYIMEK
Ryngraf, który Tadeusz Sobieszczak „Dudek” otrzymał z rąk biskupa Cz. Sokołowskiego przed wymarszem do oddziału.
FOTO
W centrum grób „Piegowatego”.
Sławomir Kordaczuk