Co nam przyniesie prezydencja?
To właśnie w Radzie, której przewodniczy Polska, złożonej z szefów państw lub rządów 27 krajów członkowskich, odbywają się decydujące dyskusje nad przyjmowanymi wraz z Parlamentem Europejskim aktami prawnymi, które później, najczęściej jako ustawy, obowiązują wszystkich obywateli Unii. Nasz kraj, tak jak każde państwo sprawujące prezydencję, bierze na siebie odpowiedzialność za organizowanie spotkań na różnych szczeblach. Dzięki temu – oprócz zapewnienia zaplecza logistycznego w postaci centrum konferencyjnego, bazy hotelowej czy obsługi tłumaczy – będziemy mogli wpływać na program spotkań politycznych, ich przebieg, a co najważniejsze przedstawiać swoje propozycje, zarządzać przerwy i głosowania, spełniać rolę mediatora. Oznacza to, że w naszych rękach znajdą się konkretne narzędzia wpływania na wszystkie decyzje w najważniejszej z unijnych instytucji.
Sześć priorytetów
Tradycją stały się już priorytety kolejnych przewodnictw, które dominują w półrocznym programie spotkań. – Należy pamiętać, że prezydencja nie jest okresem, kiedy państwo ją sprawujące może narzucić swoją wolę Unii – jeszcze w maju studził zapał, co do możliwości naszego kraju, Maciej Szpunar, podsekretarz Stanu ds. Prawnych i Traktatowych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. – Podczas przewodnictwa dane państwo nie jest w stanie przeprowadzić żadnego procesu legislacyjnego od początku do końca. Lista naszych priorytetów musi być zatem bardzo realna. Nie możemy na niej umieścić wszystkiego, na czym nam zależy. Staramy się, aby znalazły się na niej tylko te cele, które są do zrealizowania – mówił. ...
Kinga Ochnio