Co wolno wojewodzie…
O przyszłość. Koncerty dla Ziemi organizują, artystów bardziej i mniej uznanych zapraszają, żeby nie tylko wyśpiewali, ale i przed śpiewaniem do widowni przemówili ze sceny. Bo głos idola bardziej donośny jest. Bo jego słowo bardziej do ludu dociera. Oszczędzajmy prąd - wołają ci, którzy stojąc w świetle pożerających prąd reflektorów, jednocześnie regulują temperaturę klimatyzatorami. Też takimi na prąd. Kupujmy w second handach - przekonują rozmaite establishmenty, i lud pracujący miast i wsi namawiają do noszenia tego samego ubrania przez lata. A najlepiej do śmierci - ludu pracującego albo przyodziewku. Ci sami drwią jednak z księżnej, która - o, rety!, i o, rety!, toż to żart z etykiety! - drugi raz się w tej samej kiecce pokazała! W tym samym płaszczu wyszła! Buty te same drugi raz włożyła!
Ci, którzy mogą jeszcze więcej i jeszcze głośniej, zostawmy węgiel, zostawmy gaz, idźmy po chrust do lasu – wołają. Będzie dwa w jednym – przyjemne z pożytecznym. Przejdźmy na ulęgałki. I na szczaw se przejdźmy. Na zero waste. Już!.
I dzieci rodzić przestańmy. Tych morderców natury. Toż same ich pieluchy ten świat do imentu zniszczą. Zawalą. A inne dzieciopotrzebne gadżety?! Baseniki ogrodowe na przykład. Ile to wody trzeba namarnować, żeby się taki bachor mógł przez chwilę pochlapać! Komu, i na co, i po co to potrzebne? Ani się w tym wykąpać, ani w tym popływać! Co innego dorodne baseniska. Takich to można używać. A nawet należy.
Dajmy sobie spokój z tym na okrągło koszeniem trawniczków. Tyle się wtedy żyjątek namarnuje. Nie dotyczy to, oczywiście, użytkowników trawników rozległych. Takich bez koszenia zostawiać nie należy. Bo co by to było?!
Przesiądźmy się na rowery. Albo na hulajnogi. Ale takie odpychane. Ma się rozumieć nie wszyscy. Bo wtedy by hulajnóg i rowerów zabrakło. A poza tym są tacy, którym bardziej niż innym się śpieszy i którzy na większy komfort zasługują. Ci niech przy odrzutowcach, najlepiej prywatnych, pozostaną.
Do natury powróćmy – ale koniecznie takiej z wygodami. Nie mylić z wygódką. A najlepiej doświadczajmy natury na wypasionych jachtach.
I dajmy sobie spokój z tym erzacem w postaci przydomowych ogródków albo okołomiejskich działeczek.
A tak w ogóle to kochajmy zwierzęta. Głównie wspierajmy te chore. Choćby jednym procentem przy podatkowych rozliczeniach, ale najlepiej dobrze by jakiś stały przelew zaplanować było. Chore dzieci to i tak wsparcie rozmaite mają. A zwierzęta są lepsze od ludzi. Nie od dziś wiadomo, że najlepszym przyjacielem człowieka jest zwierzę. Za to człowiek człowiekowi wilkiem.
Że mi się ulało? To zasługa tych ratowników od siedmiu boleści.
Ogólnie to ja jestem za. Ale w szczegółach przeciw.
Anna Wolańska