Komentarze
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Cud węglowy

Tej zimy wszyscy zapłacimy więcej za ogrzewanie mieszkań i domów. Z tym że wybrana grupa obywateli podwyżki odczuje zdecydowanie mniej. Cios finansowy złagodzi im dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł.

Aby otrzymać dofinansowanie, trzeba zadeklarować, iż główne źródło ogrzewania w domu oparte jest na spalaniu węgla. Tyle że deklaracje dotyczące źródeł ogrzewania trzeba było złożyć już jakiś czas temu. Spokojnie... Nic straconego. „Nagle wszyscy przypomnieli sobie, że mają piec węglowy” - stwierdził z przekąsem w jednym z serwisów informacyjnych pewien urzędnik, komentując składane przez mieszkańców lawinowo korekty do wcześniej złożonych wniosków. To nie koniec profitów. Wysokość wypłaconej kwoty można rozmnożyć. Wystarczy zadeklarować, że każdy z mieszkających w danym budynku stanowi odrębne gospodarstwo domowe. Wyobraźmy sobie, że w jednym domu mieszka wielopokoleniowa rodzina: dziadkowie, zamężne dzieci, a może i zamężne wnuki. Wszyscy korzystają z jednego pieca na węgiel?

Nic nie szkodzi, bo stanowią trzy oddzielne rodziny, czyli mogą złożyć trzy wnioski i otrzymać nie 3, a 9 tys. zł. Oczywiście za złożenie fałszywych deklaracji grozi odpowiedzialność karna. Kto by się tym jednak przejmował, skoro minister klimatu i środowiska, pytana o weryfikację wniosków, odpowiedziała, że nie wyobraża sobie, iż „urzędnik rusza do poszczególnych mieszkań, liczy mieszkańców, sprawdza kotły”. Zatem ci, którzy nieco minęli się z prawdą, mogą spać spokojnie.

Mało tego. Pieniądze uzyskane na zakup węgla nie muszą być wcale wydane na tenże opał. Rząd będzie rozdawał gotówkę, a nie bony. Zatem każdy beneficjent będzie mógł zrobić z pieniędzmi to, na co będzie miał ochotę, a więc np. kupić telewizor czy pojechać na spóźnione wczasy. Przy okazji napędzając inflację. Gdy nastaną mrozy i będzie mu zimno, po prostu zgłosi się po pomoc do odpowiedniej instytucji. Nikt tej zimy, jak zapewnia rząd, nie zmarznie.

I na koniec, co równie niepokoi: dopłaty do węgla zapewne zniechęcą posiadaczy kotłów do zmiany sposobu ogrzewania. Wymiana przyczyniających się do powstawania smogu kopciuchów na ekologiczne źródła ciepła miała odbywać się w ramach realizowanego przez samorządy programu „Czyste powietrze”. Ale teraz tysiące ludzi mogą uznać, że opłaca się poczekać z wymianą pieca na mniej trujący, wszakże 3 tys. zł piechotą nie chodzą. W myśl zasady: im bardziej trujący kocioł, tym więcej dopłat w gotówce do jego używania. To nic, że za kilka lat wskaźniki stężenia trujących pyłów w powietrzu wystrzelą w kosmos.

Jeśli te zabiegi przyniosą oczekiwany efekt (opał będzie dostępny dla każdego i nie w astronomicznych cenach), chylę czoła. Jeśli tak się nie stanie, czuję, że rządzący sprawdzą na sobie medyczne zastosowanie węgla.

Kinga Ochnio