Rozmowy
Źródło: archiwum
Źródło: archiwum

Cuda przychodzą do niej same

Rozmowa z Elżbietą Ruman, dziennikarką, publicystką, autorką programu telewizyjnego „My Wy Oni”, nowego cyklu pokazującego piękno Polski „Ukryte Skarby” oraz książek, m.in. „Dotyk Nieba”, „Główna rola w teatrze życia”, „Miasto marzeń” i najnowszej „Widziałam cuda”.

Moje pasjonowanie się cudami jest znane wśród bliskich mi przyjaciół i znajomych, stąd dzwonią do mnie z takimi historiami. Od przyjaciółki z Wrocławia dowiedziałam się o przyjacielu jej rodziny, cudownie uzdrowionym ojcu duchownym wrocławskiego seminarium, duszpasterzu akademickim. A cud miał się wydarzyć za sprawą średniowiecznej benedyktynki Hildegardy z Bingen. Zafascynowało mnie, jak osoba, która żyła tysiąc lat temu, mogła dziś kogoś uzdrowić? U ks. Marka zdiagnozowano nowotwór trzustki z przerzutami. Jednak po kilku miesiącach kuracji według zapisków św. Hildegardy ksiądz wyzdrowiał, nie miał guzów, przerzutów, komórek nowotworowych. Pojechałam, zrobiłam program i przepadłam. To wszystko było tak przekonujące, tak spójne z moją chrześcijańską wizją stworzenia, że zaczęłam się zagłębiać w szczegóły. Ta fascynacja pozostała, skłoniła mnie do podjęcia studiów w Niemczech i stworzenia Centrum św. Hildegardy w Józefowie. Tak powstało miejsce, gdzie znaleźć można wszystko, co pozostawiła nam ta święta.

„Widziałam cuda” to nie pierwsza Pani książka. Skąd inspiracja do jej napisania?

 

Cuda przychodzą do mnie same od dzieciństwa. Już wtedy zachwyciłam się Lourdes i opowieścią o małej dziewczynce Bernadetcie Soubirous, której ukazała się Matka Boża. Także później, w kolejnych etapach mojego życia te cuda gdzieś wokół mnie były. W pewnym momencie stwierdziłam, że muszę je spisywać.

 

Przychodzą same?

 

Tak, same. Kiedyś pojechałam do Wilamowic, żeby robić program „My Wy Oni” o niezwykłej historii cudu przez pośrednictwo bp. Józefa Bilczewskiego. To historia  siedmioletniego Marcina, który – w wyniku wybuchu –  miał spaloną twarz i oczy. Dzięki wstawiennictwu biskupa oraz modlitwie całej parafii w ciągu czterech dni chłopiec odzyskał twarz. Wydarzenie zostało uznane przez Kościół za cud. Kiedy kończyłam robić ten program, proboszcz tamtejszej parafii zapytał, czy wiem, że niedaleko, w miasteczku Kęty, miała miejsce równie niesamowita historia. I tak poznałam małą Paulinkę, która zachorowała na nowotwór kości. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł