Cukier (nie) krzepi!
Jedną z przyczyn uzależnienia od cukru jest jego „czystość”. W wyniku procesu produkcji biała używka zostaje pozbawiona wszelkiego „balastu”, tj. witamin, minerałów i błonnika, a uzyskany proszek staje się w około 95% czystą sacharozą. Nie mając do dyspozycji własnych minerałów, słodka używka zabiera witaminy z grupy B, wapń, magnez czy chrom z innych spożywanych przez nas produktów. W przeciwieństwie do innych - bardziej uzależniających - substancji cukier jest rozpowszechniony i akceptowany w wielu krajach; wręcz uznany jako niezbędna przyprawa w kuchni. Powszechność powoduje, że nie wyobrażamy sobie rezygnacji z tej używki. Istnieje też druga strona medalu: okazuje się, że większość produktów dostępnych na rynku uzyskanych jest z mniejszym lub większym udziałem tego słodkiego proszku.
„Mam ochotę na coś słodkiego!” – mawiamy, przetrząsając szafki w poszukiwaniu zachomikowanej czekolady. Skąd w nas ten ciąg do słodyczy?
Upodobanie do słodkiego ma swoje korzenie w dzieciństwie. Pierwszy odczuwany smak w ustach to delikatny smak… matczynego mleka będącego pokarmem dziecka po porodzie. Smak słodki kojarzony jest zatem nie tylko z zaspokojeniem głodu, ale też z poczuciem bezpieczeństwa i przyjemnością. W chwilach stresu, lęku przed rozmową z szefem czy w oczekiwaniu na egzamin wiele osób uspokaja się, podjadając słodycze.
„Coś słodkiego” bywa także nagrodą – np. za dobre zachowanie.
No właśnie. Spotkała pani kiedyś dziecko, któremu ślinka ciekła na widok warzyw? Bo ja nie! Za to często widzę dzieci kapryszące przy stoisku ze słodyczami. Lizak jest stosowany jako nagroda za dobre zachowanie, bombonierkę dajemy w dowód wdzięczności, dziecku obiecujemy czekoladę, pod warunkiem że będzie grzeczne…
„Cukier krzepi”, „Cukier wzmacnia kości”, „Nie żałuj dziecku cukru” – głosiły reklamy w powojennej Polsce. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Na początku XX w. średnie spożycie cukru w Europie wynosiło 5 kg rocznie na osobę. W 2005 r. przeciętny Polak spożywał już ok. 40 kg rocznie. Aktualnie spożycie wynosi ok. 45 kg rocznie na osobę i nadal rośnie.
Nasz organizm przyzwyczaił się do tej słodkiej używki i coraz bardziej jej pożąda. Czytałam o badaniach laboratoryjnych dowodzących, że szczury uzależnione od kokainy mimo wszystko wolały od niej… słodzony napój.
Bo cukier, czego nie wszyscy mają świadomość, to jedna z najczęstszych substancji uzależniających. Dr Daniel G. Amen, psychiatra i specjalista badań obrazowych mózgu, twierdzi, iż cukier działa na mózg w sposób podobny co najbardziej uzależniające substancje: kokaina czy heroina. Amerykański pediatra i specjalista od walki z otyłością prof. Robert Lustig z Uniwersytetu Kalifornijskiego z San Francisco od lat postulował, że zagrożenie zdrowia jest tak wielkie, iż należałoby zakazać cukru w szkołach [w Polsce w 2015 r. weszła w życie ustawa zakazująca sprzedaży w sklepikach szkolnych tzw. śmieciowego jedzenia – przyp.]. Według specjalistów nadużycie tej substancji może prowadzić do uzależnienia porównywalnego z alkoholizmem i nikotynizmem.
Dlaczego popadamy w uzależnienie?
Jedną z przyczyn uzależnienia od cukru jest jego „czystość”. W wyniku procesu produkcji biała używka zostaje pozbawiona wszelkiego „balastu”, tj. witamin, minerałów i błonnika, a uzyskany proszek staje się w około 95% czystą sacharozą. Nie mając do dyspozycji własnych minerałów, słodka używka zabiera witaminy z grupy B, wapń, magnez czy chrom z innych spożywanych przez nas produktów.
W przeciwieństwie do innych – bardziej uzależniających – substancji cukier jest rozpowszechniony i akceptowany w wielu krajach; wręcz uznany jako niezbędna przyprawa w kuchni. Powszechność powoduje, że nie wyobrażamy sobie rezygnacji z tej używki. Istnieje też druga strona medalu: okazuje się, że większość produktów dostępnych na rynku uzyskanych jest z mniejszym lub większym udziałem tego słodkiego proszku.
Gdzie ukrywa się cukier?
Na pewnością nie tylko w cukiernicy! Cukier kryje się także w wielu innych produktach i występuje pod różnymi nazwami: cukier brązowy, trzcinowy czy cukier inwertowany, dekstroza, dekstryna, ekstrakt słodu, fruktoza, karmel, maltodekstryna, maltoza, melasa, miód sztuczny, syrop glukozowo-fruktozowy albo kukurydziany i każda inna forma oczyszczonych węglowodanów.
Chcąc uniknąć niezdrowego słodkiego produktu, często sięgamy po jego „zdrowsze” – w myśl reklam – wersje. Tymczasem opisy: „bez cukru” czy „light” nie oznaczają produktów korzystnych dla naszego zdrowia. Są one niejednokrotnie wytwarzane z udziałem sztucznych słodzików, które nie cieszą się dobrą opinią i okazują się równie szkodliwe.
Cukier określa się mianem „białej śmierci”. I chyba nieprzypadkowo, zważywszy na jego szkodliwość…
Proces rafinacji sprawił, że cukier w „czystej” formie okazuje się łatwo przyswajalny. Jego wchłanianie zapoczątkowane jest już w jamie ustnej. Cukier pochodzący ze słodyczy i innych produktów bogatych w oczyszczone węglowodany (np.: ciastka, białe bułeczki, słodzone napoje, naleśniki itp.) szybko wchłania się do krwiobiegu, powodując gwałtowny skok poziomu glukozy we krwi. Następstwem wzrostu poziomu cukru jest wzrost endorfin (tzw. hormonów szczęścia) odpowiedzialnych za nasze dobre samopoczucie. Przyczynia się to również do natychmiastowej reakcji trzustki, która „wyrzuca” dużą dawkę insuliny w celu zmniejszenia poziomu cukru. W efekcie działania insuliny następuje obniżenie poziomu glukozy we krwi. Spada również poziom endorfin, więc nasz nastrój pogarsza się i znów mamy smak „na słodkie”. Sięgając po czekoladki celem poprawy humoru, rozkręcamy błędne koło: napadów łaknienia słodyczy, spadku energii i huśtawki nastrojów.
Konsekwencją bywa otyłość – epidemia XXI w. Cukier idzie w parze z powstaniem i rozwojem także wielu innych chorób.
Codzienne spożywanie węglowodanów oczyszczonych zwiększa ryzyko rozwoju próchnicy i chorób przyzębia. Higiena jamy ustnej nie wystarcza. Cukier stanowi pożywkę dla mikroorganizmów, które – przetwarzając go – produkują kwasy niszczące szkliwo, co zapoczątkowuje proces próchnicy już w trakcie spożywania łakoci.
Pokarmy zawierające duże ilości cukrów sprzyjają odkładaniu tłuszczu. Wydaje się nam, że jemy mało, a jednak tyjemy. Pojawia się nadwaga. Bagatelizując pierwszy sygnał, przyzwalamy na rozwój otyłości. Nadmiar cukru wpływa również na otłuszczenie narządów wewnętrznych. Przykładowo: można być szczupłym, ale mieć otłuszczoną wątrobę. W konsekwencji może skutkować to powstaniem marskości wątroby, co zwiększa ryzyko rozwoju nowotworu.
Dieta bogata w cukry oczyszczone zakwasza organizm. Może prowadzić także do zaburzenia pracy mikroflory jelitowej, a tym samym zwiększyć podatność na przeziębienia oraz inne bakteryjne i wirusowe choroby.
Obniżenie sprawności umysłowej poprawiamy sobie kawką z często nieodłącznym „małym co nieco”. Wahania nastrojów, idące w parze ze spadkiem wydolności, podkręcane są słodkimi i słonymi przekąskami. Takie błędne koło zaburza nasz metabolizm. Z czasem spada wydolność trzustki, co – prędzej czy później – prowadzi do cukrzycy.
Prawdą jest, że nadmiar cukru sprzyja też depresji?
Wahania poziomu cukru we krwi destabilizują nasz nastrój, powodując niejednokrotnie uczucie zmęczenia, irytację (aż do agresji), problemy ze snem, pogorszenie koncentracji i pamięci. Ciągłe nadużywanie cukru niekorzystnie wpływa na zdrowie psychiczne. Naukowcy dowiedli w badaniach, że dieta oparta na produktach przetworzonych o dużej zawartości cukrów prostych wiąże się z podwyższonym ryzykiem zachorowalności na depresję.
A zatem, jak się ratować?
Trzeba zmienić dotychczasowe złe przyzwyczajenia żywieniowe i wprowadzić – w miejsce słodkich i przetworzonych przekąsek – pełnowartościowe warzywa oraz grube kasze. Rozwiązaniem jest zatem zamiana pokarmów bogatych w cukry oczyszczone na bogate w błonnik, minerały i witaminy. Zamiana diety na pełnowartościową z pewnością okaże się korzystna dla naszego zdrowia i jest podstawą uniknięcia, a nawet wyleczenia, poważnych chorób.
Pamiętajmy, że jeśli jest to dla nas zbyt trudne albo nie wiemy, jak ułożyć zdrowe menu, możemy skorzystać z porady dietetyka.
Dziękuję za rozmowę.
Beata Mońka – dietetyk, nauczyciel, absolwentka wydziału żywienia człowieka SGGW w Warszawie, matka trzech synów i szef kuchni w swoim domu. Od wielu lat pasjonuje się zagadnieniami wpływu odżywiania i trybu życia na zdrowie człowieka. Swoją wiedzę i doświadczenie z powodzeniem wykorzystuje w poradnictwie z zakresu profilaktyki oraz dietetycznego leczenia chorób dzieci i dorosłych, m.in. cukrzycy, otyłości, chorób serca, alergii, nowotworów. Doradza także kobietom w ciąży i karmiącym. Prowadzi wykłady oraz organizuje warsztaty kulinarne. Więcej informacji na stronie przepisynazdrowie.com.
AW