Komentarze
Cyniczna gra

Cyniczna gra

Od paru lat, po świąteczno-noworocznej flaucie, rozpoczyna się rytualna dyskusja na temat Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Burzliwa wymiana zdań przebiega według dobrze znanego schematu. Po jednej stronie znajduje się grupa fanatycznych zwolenników wystrojonego w czerwone spodnie dyrygenta orkiestry, po drugiej - jego zagorzałych krytyków. Jest jeszcze trzecia grupa głosząca neutralne hasło: „Jak ktoś chce, niech daje, jak nie chce, niech nie daje”. Ta postawa nie ma jednak większego znaczenia przy nakręceniu emocji nabijających kolejne rekordy WOŚP-u.

Siadając do pisania tego tekstu, uświadomiłem sobie, iż jestem na tyle już starym człowiekiem, że pamiętam założoną w schyłkowej komunie i firmowaną przez Jerzego Owsiaka organizację happeningową Towarzystwo Przyjaźni Chińskich Ręczników. Pamiętam płynące z głośników radiowych głupkowate: „uwolnić słonia” czy charakterystyczne: „3.. 2.. 1.. 0.. Start!”.

Cel firmowanego przez Jerzego Owsiaka towarzystwa był jasny. Projekt miał osłabiać i temperować niewygodne dla ówczesnej władzy komunistycznej emocje. Polegało to m.in. na odciąganiu młodych ludzi od polityki. Polityką zaś nazywano wtedy sprzeciw społeczny przeciwko juncie gen. Jaruzelskiego. Po latach okazało się, że akcja najwyraźniej się udała. Po słynnych ustaleniach z Magdalenki: „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”, znaczna część społeczeństwa z niesłychanym entuzjazmem przyjęła słowa Joanny Szczepkowskiej, jakoby 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm. Dziś dopiero widać, że komunizm, owszem, skończył się, a nawet upadł – jednak wzorem kota na cztery łapy. Stąd wielu jego spadkobierców nadal ma się całkiem nieźle, jak choćby resortowe dziecko, syn pułkownika Milicji Obywatelskiej, zagorzały wróg „ciemnych i nietolerancyjnych” katolików, antagonista polskiej prawicy pieszczotliwie nazywany Jurasem.

Obserwując choćby pobieżnie działalność WOŚP-u, praktycznie już od pierwszego jej występu w 1993 r. widać, że pełni ona rolę świeckiej przeciwwagi dla charytatywnej działalności kościelnej Caritas. WOŚP ma również pilnować, by młode pokolenie przypadkiem nie zbuntowało się niewłaściwie. Stąd Juras od lat windowany jest do grona najbardziej rozpoznawalnych Polaków, mędrców i autorytetów, w tym także moralnych.

Zawarty przed dekadami z władzą prosty i korzystny dla obu stron układ: my dajemy ci kasę, służby, media i zgodę na „róbta co chceta”, oczekując w zamian politycznej poprawności i poparcia dla mainstreamu, wciąż funkcjonuje i to na najwyższych obrotach. Stąd też nikogo nie powinno dziwić choćby przekazywanie dziś milionów złotych z podupadłych spółek skarbu państwa na działalność fundacji, w tym działalność niestatutową. Nikogo nie powinno zdumiewać, że Owsiakowa impreza, jak w latach poprzednich, będzie wspierana nigdy niepoliczonymi pieniędzmi z państwowej kasy w postaci zaangażowania publicznej telewizji, ośrodków kultury, samorządów czy służb – od policji po wojsko. Nikogo wreszcie nie powinno szokować, że człowiek gardzący chrześcijańskimi zasadami, lansujący propagowany przez lewactwo styl życia, nie brzydzi się pieniędzmi katolików i po raz kolejny wyśle przed kościoły tysiące dzieci z puszkami. Owsiak doskonale wie, że osoby wychodzące ze świątyń są bardziej skłonne przejmować się losem potrzebujących. Cynicznie gra ludźmi, których szczerze nie znosi, słusznie zakładając, że zmiękną im serca, gdy tylko dowiedzą się, że robią to wyłącznie dla chorych dzieci.

Zatem może tym razem warto pójść po rozum do głowy i zamiast ulegać emocjonalnym szantażom i pomijając różne dziwne fundacje, bezpośrednio wesprzeć potrzebujące dzieci, np. Tymka Kalatę.

Leszek Sawicki