Komentarze
Cytateria

Cytateria

Instytut Pamięci Narodowej podał do wiadomości, że Lech Wałęsa był w latach 1970-76 tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek. Potwierdziła to ekspertyza biegłych, którzy badali dokumenty. Tyle fakty. A co słychać w kwestii komentarzy?

Ano - zależy, gdzie ucho przyłożyć. Chociaż chyba nikt już nie neguje tej współpracy, to podział, jaki jest, każdy widzi. I każdy ma swoje na ten temat zdanie. Czyli że miała być demokracja, a tu każdy wygaduje, co chce. A najgłośniej zdaje się wybrzmiewać donośny głos samego Lecha Wałęsy.

Pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność” nigdy jednak do cichych nie należał. „Aresztowano mnie wiele razy – mówił po ogłoszeniu tzw. listy Macierewicza. – Za pierwszym razem, w grudniu 1970 r., podpisałem trzy albo cztery dokumenty”. Dzisiaj były prezydent RP konsekwentnie się jakichkolwiek kontaktów ze służbami wypiera. Twierdzi, że prowadził z nimi grę. Pion trzymał. Żeby się nie chybotało. Bo – jak mówił – „w każdym społeczeństwie potrzebne są dwie nogi. Potrzebna jest lewa noga i prawa noga, a ja będę pośrodku.” Wiadomo też, że komunikat IPN dokonał w sprawie postrzegania Lecha Wałęsy „zwrotu o 360 stopni”. „My, naród”, podobnie jak przed wydaniem tego komunikatu, jesteśmy wobec „Bolka” „za, a nawet przeciw”. Jak bowiem słusznie podaje mądrość nie tylko ludowa, „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”. Należy też wziąć pod uwagę sytuację, że być może nasz bohater zarzucanych mu czynów dokonywać „nie chciał, ale musiał”. W życiu bowiem każdego człowieka – a już tego ze świecznika szczególnie – można doszukać się zarówno „plusów dodatnich”, jak i „plusów ujemnych”. Wobec czego nie jest przesądzone, że – jak zapewne by chcieli niektórzy „paranoicy”, „psychole od Rydzyka”, „paszkwilanci”, „głupki” i „małpy z brzytwą” – są to „ostatnie godziny pięciu minut” Lecha Wałęsy. Jak bowiem mówił bohater o sobie samym: „Mnie można zabić, ale nie pokonać”. Cały problem z tą agenturą da się zresztą prosto rozwiązać: „Stłucz pan termometr, a nie będziesz miał gorączki”. Proste? Jak budowa cepa. A cały ten zgiełk to sztucznie napompowany jest. „Marny był ze mnie Bolek” – przekonywał dopiero co główny zainteresowany. Może i prawda, skoro z Anną Walentynowicz miał „więcej problemów niż ze służbą bezpieczeństwa!”. Takie to były czasy. I uwierzmy w deklarowane „wymijająco wprost” zapewnienia znanego na całym świecie Polaka: skoro „nie mogło być lepiej, to chciałem, żeby było śmieszniej”. A jeśli ktoś ma bogaty życiorys, to nietrudno przecież o to, żeby „ilość psuła jakość”. Czy można bowiem „mieć pretensje do Słońca, że kręci się wokół Ziemi”? Póki co – a może i na zawsze – w sprawie „Bolka” pozostanie ten „zwrot o 360 stopni”. Zatem „róbmy swoje”. Być może spełni się przepowiednia naszego pokojowego noblisty: „Za 100 lat w każdym mieście będzie mój pomnik”. Tymczasem dajmy mu odetchnąć. I sobie. Że fakty? Jakie tam fakty. Tym gorzej dla faktów. A jak się ktoś zapiera i wygraża: „Zrobię przeciwko wam wszystkim, będę się dalej kompromitował”, to co na to poradzisz? Będziesz się z koniem kopał?

Anna Wolańska