Komentarze
Czarodziejska różdżka, czyli kto chce, niech im wierzy

Czarodziejska różdżka, czyli kto chce, niech im wierzy

Zeszłyśmy się na ulicy. Co prawda niechcący, ale i tak dobrze, bo oho ho ho i ho, kiedy to my się ostatnio widziałyśmy. A że w związku z powyższym wieści nieopowiedzianych sporo się zebrało, to i przycupnąć w ustronnym miejscu żeśmy postanowiły.

Kuzynka Grażynka szybko odfajkowała, kto się w rodzinie ożenił, kto umarł, a komu się ostatnio dziecko urodziło. I zaraz potem gładko do opowieści o stanie zdrowia, a właściwie chorób różnych przeszła. Bo, jak przytomnie zauważyła, o zdrowiu to już nie ma co za bardzo opowiadać, za to o chorobach… Najpierw delikatnie od spowodowanych zimnym powietrzem coraz częstszych infekcji zaczęła, a potem to się już tak rozkręciła…

– Nareszcie się doczekałam – mówi. I opowiada, że cały rok to doczekiwanie trwało, ale warto było. Naprawdę. Nic a nic nie bolało, bo Grażynkę uśpili, a personel to jak nie personel taki grzeczny był. Tyle że na koniec przeleczyć się jeszcze kazali i za dwa miesiące to samo badanie, tak kontrolnie, powtórzyć. ...

Anna Wolańska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł