Czas do przedszkola
– Początki mojego synka w przedszkolu były bardzo trudne. Przez pierwsze trzy tygodnie przeszliśmy wszystkie etapy opisane w podręcznikach psychologii dziecięcej. Były płacz, dramatyczne pytania w stylu: „Mamusiu, czy ty mnie już nie kochasz? Dlaczego mnie oddajesz?”, apatia, a później histeria z rzucaniem się na podłogę – opowiada Anna, mama 4-letniego Kuby. – Zdarzało się, że połykając łzy, oddawałam płaczącego synka pani przedszkolance i mówiłam, że zaraz przyniosę kapcie, bo założenie ich w szatni było niemożliwe – dodaje.
Ania przyznaje, że wraz z mężem myśleli o tym, by zabrać Kubę z przedszkola. Mały ciągle płakał. Rodzice nie mogli w nim rozpoznać ich grzecznego i zawsze uśmiechniętego skarbu. Sami siebie też nie poznawali. – To był horror, byliśmy zestresowani, ciągle się kłóciliśmy – wspomina mama Kuby. Pewnego razu Anna spotkała serdeczną przyjaciółkę. Gdy opowiedziała jej o swoich problemach, usłyszała: „Dziewczyno, weź się w garść. Przecież to ty najbardziej przeżywasz to przedszkole i rozstanie z Kubą. A on to wszystko czuje i dlatego tak reaguje. W przedszkolu nie stanie się mu żadna krzywda!”. Pomogło. Dziś Kuba idzie do 4-latków. Po wakacyjnej przerwie nie może doczekać się spotkania z kolegami i ulubioną panią Zosią.
Większość rodziców myśli, że gdy ich dziecko płacze, nie chce przebywać w przedszkolu, to znaczy, że dzieje mu się krzywda, a to nieprawda. W takich placówkach pracują przeszkoleni specjaliści, sale są dostosowane do potrzeb najmłodszych – odpowiednie łazienki, zabezpieczone meble, miękkie wykładziny, pufy. Wokół jest wiele kolorowych, ciekawych zabawek, a przede wszystkim rówieśnicy, z którymi nasze dziecko może nawiązać w przyszłości trwałe przyjaźnie. Jedynym dyskomfortem jest brak rodziców, dziadków, ulubionych cioć, czyli wszystkich tych, którzy do tej pory dawali dziecku poczucie bezpieczeństwa. Musimy mu więc wytłumaczyć, że nic się nie zmieniło i że nasza pociecha wciąż może na nas liczyć. A to, jak dziecko postrzega świat i najbliższe otoczenie, zależy od nas, rodziców.
Jak przetrwać pierwsze dni?
– Otwórzcie się na współpracę z wychowawczyniami. Ich wskazówki są bardzo cenne. Jeśli okaże się, że wasze dziecko nie dojrzało do przedszkola, to z pewnością wam o tym powiedzą!
– Nie pytajcie swoich dzieci, czy ktoś na nie krzyczał albo czy je uderzył. Bo w końcu odpowiedzą wam na te pytania twierdząco, myśląc, że takie są wasze oczekiwania. Zapytajcie raczej: „Czy miło spędziłeś dzień?”, „Czy dobrze się bawiłeś? Chętnie o tym posłucham”. Trzeba nastrajać dzieci pozytywnie.
– Nie przejmujcie się, jeśli wasze dziecko nie będzie chciało opowiadać o przedszkolu. Być może emocje są dla niego zbyt silne i nie potrafi ich właściwie opisać. Zadawajcie pomocnicze pytania, np. bawiąc się w piaskownicy, zapytajcie malucha, czy w przedszkolu też lepi takie fajne babki.
– Nie oszukujcie dzieci. Nie mówcie im np., że siedzicie w krzakach pod przedszkolem, bo dziecko spędzi cały dzień przed oknem, patrząc na krzaki.
– Nie przejmujcie się, gdy maluch powie na przykład, że nie lubi „pani Krysi” albo że pani na niego krzyczy. Wyjaśnijcie to z wychowawczynią waszego dziecka. Pamiętajcie tylko, że niektóre dzieci odbierają podniesiony głos jako „krzyk”. Wytłumaczcie im, że panie w przedszkolu muszą mówić głośniej, aby wszystkie dzieci dobrze je słyszały.
3 PYTANIA
Joanna Nowak, psycholog
Krzyk, płacz, histeria i maluch wczepiony w nogawkę rodzica, błagający, aby go nie zostawiał. Co zrobić, aby przedszkole przestało być dla dziecka traumą?
To, czy przedszkole będzie dla dziecka miejscem, o którym myśli z przyjemnością, w głównej mierze zależy od rodziców. Jeśli oni sami noszą w sobie tysiące obaw związanych z zostawianiem dziecka w przedszkolu, maluch bardzo szybko to wyczuje. Trzylatek doskonale czyta emocje rodzica, nie potrafi jedynie tego zwerbalizować, ale jest świetnym psychologiem. Dlatego może czasem, odprowadzając pociechę do przedszkola, warto siebie zapytać, komu bardziej chce się płakać. Trzeba jasno i konkretnie uświadomić sobie, że minęły już czasy przedszkoli, w których traktuje się maluchy jak zło konieczne, np. zmusza się do jedzenia wstrętnych zup itd. Oddajemy dziecko w ręce fachowców i z czasem placówka ta stanie się jego drugim domem. Z takim nastawieniem dużo łatwiej będzie nam oderwać od nogawki spodni płaczącą pociechę.
Najwięcej emocji i łez budzi rozstanie. Jak się pożegnać, odprowadzając malucha do przedszkola?
Aby poranne rozstania nie stały się koszmarem, muszą być jak najkrótsze! Choć to trudne, to jednak mimo wylewanych łez i krzyku rodzic powinien bez wahania i rozczulania się opuszczać przedszkole. Warto przy tym pamiętać o zapewnieniu, że po dziecko wrócimy i że je kochamy. Także o tym, że dla trzylatka pojęcie czasu jest czymś zupełnie obcym, czyli sformułowanie, że „mama wróci niedługo”, to czysta abstrakcja. Ważne, by mu dokładnie wytłumaczyć np. „przyjdę po ciebie po podwieczorku, na który dziś będziesz jadł kanapki z nutellą”. Oczywiście należy tej obietnicy dotrzymywać, złamanie jej grozi nam utratą zaufania. Ogromne znaczenie ma też rozmowa, oswajanie dziecięcych lęków, tłumaczenie sposobu funkcjonowania przedszkola oraz powodu, dla którego dziecko tam pójdzie. Boimy się zwykle tego, czego nie znamy, stąd dni otwarte, które mają pomóc dziecku się zaklimatyzować, poznać personel, pomieszczenia, zabawki.
Ile może trwać okres adaptacyjny w przedszkolu?
To sprawa bardzo indywidualna. Niektóre dzieci w ogóle nie przechodzą okresu adaptacyjnego – od razu czują się w przedszkolu jak ryba w wodzie. Tymczasem u innych trwa nawet kilka miesięcy. Bywa też, że np. po długiej przerwie chorobowej adaptacja zaczyna się od nowa. Pomaga ją skrócić współpraca z personelem przedszkola, który ma w tych kwestiach duże doświadczenie. Stąd warto rozmawiać z paniami przedszkolankami o swoim dziecku i jego trudnościach, prosić o wsparcie. Pamiętajmy, że dotychczas świat trzylatka kręcił się wokół niego, skakali wokół niego rodzice, dziadkowie, znajomi, teraz zderza się z brutalną w jego odczuciu rzeczywistością, w której musi dostosować się do panujących norm, narzuconego planu zajęć, a na dodatek powinien się jeszcze dzielić zabawkami i innymi atrakcyjnymi dobrami. Dlatego to, czego od dziecka wymagamy w domu, ma duży wpływ na długość okresu adaptacyjnego w przedszkolu: im wcześniej w domu doświadczy tego, że nie wszystko mu wolno, tym lepiej dla niego. Analogicznie duże trudności adaptacyjnie będzie miało dziecko, które nigdy wcześniej przed pójściem do przedszkola nie słyszało słowa „nie”. Będzie wtedy to miejsce kojarzące się z zakazami i brakiem przyjemności. Zatem wszystko w waszych rękach – rodzice!
MD