Czas na zmiany
Zapewne odetchnął Pan po zakończeniu ostatniego meczu, po którym siatkarze Trójki utrzymali się w II lidze na przyszły sezon…
To nie pierwszy sezon, kiedy walczymy do końca o utrzymanie się w II lidze. W tym sezonie nasze losy w ostatniej kolejce nie zależały tylko o nas, ale także od wyniku meczu pomiędzy Energią Kozienice i Centrum Augustów. Zrobiliśmy swoje i przy odrobinie szczęścia wynik innego spotkania pozwolił nam na utrzymanie się w lidze.
Centrum Augustów, które walczyło z wami o utrzymanie, prowadziło w Kozienicach już 2:0. Gdyby wygrało, to utrzymałoby się w II lidze. Co Pan sobie pomyślał w tym momencie?
Augustów miał wszystko na wyciągnięcie ręki. Prowadzili w setach 2:0, następnie ulegli do 23, a w czwartym prowadzili 17:13 i nie dali rady wygrać całego spotkania. Obserwowaliśmy ten mecz. My jednak robiliśmy swoje, co się przełożyło na to, że wygraliśmy z MOS Wola w Warszawie 3:1, a potknięcie przeciwnika pozwoliło nam na utrzymanie się w lidze.
Trzeba podkreślić także rolę pańskiego zespołu – potrafił zmobilizować się w tak trudnej sytuacji, w meczu z teoretycznie silniejszym rywalem i pokonać go.
Do tego meczu podchodziliśmy jak do każdego innego. Musieliśmy walczyć o każdą piłkę przy pełnej koncentracji. Z kolei przeciwnik miał już wywalczone miejsce w tabeli, które, niezależnie od wyniku spotkania z nami, nie zmieniłoby się. Z tego względu w zespole ze stolicy mogło nastąpić rozprężenie, do tego doszły też kontuzje zawodników, przez co nie mogli zagrać w pełnym składzie. Była to więc dla nas korzystna sytuacja.
Czy można było uniknąć tak trudnej sytuacji i walki o ligowy byt do ostatniego meczu?
Po zakończeniu sezonu można tylko gdybać. Mieliśmy różne sytuacje, nie omijały nas kontuzje, sprawy rodzinne. Przykładowo nasz zawodnik Rafał Kępka miał aż trzy kontuzje przez cały sezon. To jedna składowa, która miała wpływ na naszą postawę. Byliśmy blisko powodzenia w meczach, gdzie mogliśmy zdobywać punkty. Jednak nie udawało się i musieliśmy walczyć o życie do ostatniego meczu. A gra o byt do końca rozgrywek to nie jest komfortowa sytuacja.
Przez cały sezon można było zaobserwować wahania formy Trójki. Mieliście dobre mecze i wydawało się, że będziecie normalizowali swoją dobrą formę, a następnie przychodziło załamanie. Skąd taka dyspozycja?
Wynikała z presji, z którą nie radziliśmy sobie od początku rozgrywek, a ona z kolei wypływała z nie najlepszego miejsca w tabeli. Były mecze z najsilniejszymi, jak z Chełmem , Grodziskiem czy Metrem Warszawa, gdzie zagraliśmy naprawdę dobre spotkania. Wiedzieliśmy, że w tych meczach nie jesteśmy faworytami i mimo dobrej postawy nie zdobyliśmy punktów. Z kolei w spotkaniach, w których mieliśmy szansę na punkty, blokował nas stres. Popełnialiśmy dużo błędów własnych, co przekładało się na końcowe wyniki.
Cel został jednak wykonany i siatkarze Trójki utrzymali się w lidze. Przejdźmy teraz do żeńskiego zespołu, który został utworzony przed tym sezonem. Wygrał rozgrywki III ligi lubelskiej i awansował do półfinału baraży o II ligę, które rozgrywane były w Międzyrzecu Podlaskim. Było blisko awansu do finału baraży, ale się nie udało. Dlaczego?
Muszę to wziąć na siebie, ponieważ wspomniany turniej nałożył się z meczem siatkarzy o utrzymanie się w lidze. Trudno nam było pogodzić terminy, gdyż z trenerem Bartoszem Jesieniem chcieliśmy być razem na obu wydarzeniach. Przełożyło się to w konsekwencji na nie najlepsze terminy gry dziewcząt, które pracują, i pierwszy mecz zagrały w piątek o 20.00, a skończyły ok. 22.00. Z kolei w sobotę zagrały już o 11.00, a więc miały bardzo krótki czas na regenerację. Zaczęły od straty 0:2, ale ostatecznie wygrały. Jednak strata setów miała konsekwencje na koniec turnieju.
Niestety nie udało się, gdyż Trójka miała słabszy stosunek setów, przy równej ilości zdobytych punktów, od dwóch rywali i zajęła trzecie miejsce, a awans uzyskały dwie pierwsze drużyny. Co teraz z zespołami: męskim i żeńskim?
Zamykamy wszystkie sprawy związane z budżetem, na który duży wpływ miała obecna inflacja. Chcemy wszystko zbilansować, by wyjść na czysto. Gdy to zrobimy, zabierzemy się do budowy zespołu pod przyszły sezon. Jeżeli chodzi o męską siatkówkę, jesteśmy na etapie poszukiwania nowego trenera, gdyż ja po trzyletniej pracy rezygnuję z tej funkcji. Nie do końca jestem zadowolony z wyników swojej pracy i w tej sytuacji może trzeba wnieść trochę świeżości do zespołu. Po zatrudnieniu nowego trenera będziemy rozmawiali z zawodnikami o grze w przyszłym sezonie. Natomiast jeżeli chodzi o drużynę żeńską, to również przeprowadzimy rozmowy z zawodniczkami, co do ich dalszej gry.
Czy mogą nastąpić duże zmiany w kadrze męskiej drużyny?
To będzie zależało od pomysłu, jaki będzie miał nowy trener. Oczywiście mam tu też swoje przemyślenia, ale w tej sytuacji będę mógł tylko doradzać. Koncepcję prowadzenia zespołu przedstawi już nowy szkoleniowiec.
Pełni Pan jednocześnie funkcję prezesa Trójki. Czy będzie Pan ją kontynuował?
Nie jest łatwo zmienić osobę pełniącą tę funkcję, bo wszystko musi być prawnie uregulowane. Zgłoszę jednak wniosek, by dokonać zmiany na tym stanowisku. Stanie się to na początku przyszłego roku, bo chcę, by został on zamknięty i rozliczony, jeżeli chodzi o mnie. Gdy tylko pojawi się taka możliwość, to nastąpi zmiana na funkcji prezesa.
Czy pozostanie Pan w Trójce w roli na przykład szkoleniowca młodzieży?
Chcę odpocząć, zregenerować się mentalnie od tego wszystkiego. Nie wykluczam, że do młodzieży będę chciał wrócić. A w jakiej roli, to czas pokaże.
Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Materski