Czas (nie)zatrzymany
– Dobrze, żeś przyszła – mówi, poprawiając się na ławce. – To mi i co powiesz. Albo ja tobie. Bo ja, widzisz, teraz mam czas, tylko pogadać nigdy nie ma z kim. Każdy jak kot z pęcherzem lata. – Naciąga na ramiona wielką, wełnianą chustę.
– Ciepła – bardziej stwierdzam niż pytam.
– O, i jeszcze jaka – zgadza się od razu. – Sama ją udziergałam. W ’43 chyba, dokładnie już nie pamiętam. Takie wtedy sobie dziewczyny robiły, jak która wełnę miała. Ta z cieniusieńkiej nitki, o, widzisz. Już się gdzieniegdzie przesiała. Ile to razy trzeba było tym szydełkiem dziubnąć – dziwi się swojej robocie. – Bo jak z grubszej, to grubszym i szybciej wtedy szło.
Piąte koło
Teraz to ja już jestem piąte koło u wozu. ...
Anna Wolańska