Czas próby
Kobiety z dziećmi, które otrzymały w Polsce wikt i opierunek - nie w jakichś tam ośrodkach dla uchodźców, ale w domach wśród rodzin, w hotelach, internatach czy specjalnie dla nich przygotowanych miejscach - wyjeżdżają do swojego kraju, gdzie czekają na nich dzielni ojcowie, bracia i mężowie... A może jest wręcz przeciwnie. Na terytorium naszego wschodniego sąsiada wciąż trwają zaciekłe walki i giną niewinni ludzie. Dalej bombardowane są osiedla, budynki użyteczności publicznej, różne strategiczne obiekty... Być może większość cywilizowanych państw nieustannie przeciwko temu protestuje i, kibicując niebiesko-żółtym, podsyła żywność, odzież, broń i środki opatrunkowe.
Możliwe, że żywiące się sianiem paniki telewizje pokazują właśnie jakieś zniszczone miasto, płonący domy, rannych, zabitych…
Niewykluczone wreszcie, że jesteśmy świadkami jeszcze jakiejś innej rzeczywistości. Czegoś, co – jak się do niedawna wydawało – nigdy, pod żadnym pretekstem, nie powinno wydarzyć się w tej części świata…
Bez względu na to, z jakimi realiami mamy dziś do czynienia, jedno wydaje się być pewne. Po okresie względnej stabilizacji, w miarę beztroskich i leniwych czasach nadszedł dla nas moment próby. Oddzielenia ziarna od plew. Dobre samopoczucie, zwłaszcza starej Europy, powoli obraca się w proch. Wszechobecne układy, partykularne interesy, kalkulacje, korupcja, zakłamanie, rozbój w biały dzień sprawiają, że na naszych oczach upada autorytet wielu instytucji, na których miały opierać się demokracja i światowy pokój. Jakie sankcje na Rosję może nałożyć choćby taki ONZ, skoro, by weszły one w życie, musi się na nie zgodzić… sama Rosja. A kupiona już dawno temu przez Putina i uzależniona m.in. od rosyjskich dostaw surowców energetycznych Unia Europejska? Czy można wyobrazić sobie na przykład funkcjonowanie niemieckiej gospodarki bez rosyjskiego węgla? Tak, tego samego, który jest bardzo trujący w Polsce, a za naszą zachodnią granicą (gdzie zaczopowano kopalnie i odchodzi się od energii jądrowej) stanowi ważny czynnik stabilizujący rynek energetyczny.
Dziś wydaje się, że ludzkość musi wiele rzeczy przemyśleć na nowo. Obecne systemy bezpieczeństwa, różne międzypaństwowe organy i instytucje czy w końcu zbierający się regularnie areopagi „mędrców” tego świata oraz ich groteskowe ustalenia i piękne zaśpiewy o wartościach są farsą niczym pandemia, która skończyła się niemal z godziny na godzinę. W cieniu wojny watahy cyników – co widać i w naszym kraju – wciąż załatwiają interesy, których nie zdołali zrealizować w okresie minionych dwóch pandemicznych lat.
Stare się kończy. A nowe? Nowe zależy od tak ogromnej ilości niewiadomych, że dziś możliwym wydaje się być chyba każdy scenariusz.
Leszek Sawicki