Czciciel Niepokalanej
Św. Maksymilian nie ewangelizował przez teksty, on ewangelizował również wsiadając do pociągu. Natychmiast kogoś zaczepiał i zaczynał opowiadać o Niepokalanej, a jak ktoś chciał wysiąść, to wysiadał za nim. Nie jest problemem mieć w kieszeni kilka medalików i ewangelizować, rozmawiać, przekonywać. I on to robił. Trzeci element to uświadomienie sobie, jak istotne jest posłuszeństwo. W przypadku św. Maksymiliana było to posłuszeństwo przełożonym, w naszym - Kościołowi. Nie mamy wiedzieć lepiej niż Kościół.
Św. Maksymilian jest postrzegany najczęściej przez pryzmat męczeństwa. Mało akcentowane jest jego wcześniejsze życie. Pan postanowił to zmienić…
Św. Maksymilian wziął od Matki Bożej, chociaż miał możliwość wyboru, dwie korony – czystości i męczeństwa. W związku z tym trzeba patrzeć na niego w całości, nie tylko jako na męczennika, ale również na człowieka, który miał niezwykle bogate życie, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę, że przeżył jedynie 47 lat, z czego połowę – z zaawansowaną gruźlicą. Z powodu choroby musiał leżeć w łóżku, a dokonał tyle, ile rzadko zdoła zrobić mężczyzna przeżywszy 80 lat. To jest pierwszy powód, dla którego chciałem pokazać św. Maksymiliana. Po drugie miał on niezwykle ciekawe życie rodzinne. O ile pamięta się o jego matce Mariannie, to już o ojcu wspomina się z pewną nieśmiałością. Rodzice, oczywiście, byli pobożni, wierzący. Natomiast ich życie na pewno nie należało do typowych. Byli także dwaj bracia – o o. Alfonsie jeszcze się mówi, ale o Franciszku, który nawrócił się pod koniec życia, już nie, bo to postać bardzo trudna, z życiorysem zupełnie – na pierwszy rzut oka – niegodnym brata świętego. Chciałem w tym kontekście pokazać św. ...
Kinga Ochnio