Czego szukacie?
I właśnie wtedy z ust Zbawiciela pada bardzo ważne pytanie: „Czego szukacie?”. W tekście oryginalnym słowa te brzmią następująco: „Ti zēteite”. Tym prostym sformułowaniem Pan Jezus pyta o dążenia tych dwu, którzy zaczęli za Nim kroczyć – o ich prawdziwe cele, najgłębsze pragnienia i usiłowania. Sformułowanie „ti zēteite” można przetłumaczyć także jako „o co pytacie”, czy nawet – „jakie pytanie w sobie nosicie”.
Niemiecki teolog Karl Rahner stwierdził kiedyś, że człowiek został stworzony przez Boga jako „nie-odpowiedziane” pytanie. Człowiek sam dla siebie jest tajemnicą. Każdy z nas nosi w głębi serca znak zapytania, którego sam rozszyfrować nie potrafi. Jest to pytanie o nasze przeznaczenie i sens życia. To także codzienna niepewność losu, która stoi w opozycji do pragnienia nieskończoności. To wreszcie najgłębsza tęsknota duszy nieznajdująca spełnienia w niczym, co stworzone i przemijające. Człowiek, często nieświadomie, nosi w sobie egzystencjalny głód, który przejawia się jako wołanie o miłość i nadzieja nieskończoności. Jest to dążenie ku spełnieniu, które zmusza, byśmy nieustannie szukali – byśmy nie zapuszczali korzeni w doczesności, lecz jako pielgrzymi nieustannie spoglądali w przyszłość. Ostatecznie sam Bóg udzielił odpowiedzi na to „wewnętrzne” pytanie człowieka – Bożą odpowiedzią jest Jego Słowo, czyli nasz Pan, Jezus Chrystus.
Niestety często nie potrafimy odkryć tej duchowej głębi. Łatwo jest rozmienić duchowe bogactwo na drobne oraz stłamsić w sobie pragnienie nieskończoności. W konsekwencji człowiek zaczyna karmić zmysły, chociaż krzyczy jego dusza. Jakże aktualnie brzmią dziś słowa św. Pawła: „Ciało nie jest dla rozpusty, ale dla Pana, a Pan dla ciała”. Czyż my – ludzie XXI w. – nie oddaliśmy naszych ciał, a nawet dusz, na rozpustę konsumpcjonizmu i iluzorycznej wolności, by zasmakować namiastki spełnienia? Nie znajdując zaś szczęścia, czyż nie brniemy coraz dalej i dalej w pułapkę nicości? Udajemy przy tym, że znamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Pozostajemy jednak zagadką dla samych siebie. Dlatego Jezus wypowiada dziś te same słowa, które padły z Jego ust dwa tysiące lat temu: „Czego szukacie?” – Ti zēteite – dokąd dążysz człowieku ponowoczesnego świata?
W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy o młodym Samuelu, który jeszcze nie znał Pana. Samuel początkowo nie potrafił rozpoznać Bożego głosu. Nie rozumiał, że woła do niego sam Bóg – nie wiedział także, że jego młode serce zawsze pragnęło tego głosu i go nasłuchiwało. Być może my, jako dzieci swoich czasów, skurczyliśmy się i skarłowacieliśmy duchowo. Może wielu z nas zapomniało już głosu Pana. Bóg jednak nieustannie woła, a Jego Słowo ciągle wzywa do duchowego przebudzenia
KS. KAMIL DUSZEK