Diecezja
Źródło: Jarosław Kurzawa
Źródło: Jarosław Kurzawa

Człowiek wielkiego ducha

„Człowiekowi o wielkim sercu”. Ten napis na jednym z pogrzebowych wieńców oddaje najlepiej, kim był śp. ks. prałat Jan Siekierko. Jego pogrzeb, który odbył się w sobotę, 15 lutego, w kościele parafialnym w Zbuczynie, zgromadził ok. 180 kapłanów i półtora tysiąca wiernych.

Ksiądz prałat Jan Siekierko zmarł 12 lutego, przeżywszy 93 lata, z czego 64 w kapłaństwie. Ostatnie 38 lat spędził w Zbuczynie, gdzie w latach 1976-1995 był proboszczem parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika i Aniołów Stróżów, a następnie posługiwał jako emeryt.

To nie przypadek

Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Piotr Sawczuk, biskup pomocniczy diecezji siedleckiej. W wygłoszonej podczas pogrzebowej Eucharystii homilii ksiądz biskup zwrócił uwagę na ciekawą rzecz: śp. ks. prałat Jan Siekierko urodził się w 1920 r., w kwietniu. W tym samym roku przyszedł na świat bł. Jan Paweł II. Zdaniem ks. biskupa ta bliskość czasowa ich narodzin daje nam do myślenia. Wart zauważenia jest również fakt, że ks. Jan Siekierko pochodził z tych samych okolic, co bł. ks. Ignacy Kłopotowski. Ich rodzinne miejscowości należą dziś do tej samej parafii Miłkowice Maćki, leżącej na terenie diecezji drohiczyńskiej. A zatem – zauważył ks. biskup – śp. ks. Jan Siekierko i bł. ks. Ignacy Kłopotowski dorastali mając przed oczami te same krajobrazy – a serca ich rozpalały te same pragnienia i ideały.

 Wiara usuwa lęk

– Pogrzeb jest dla wszystkich jego uczestników okazją do przemyślenia swego życia. Do postawienia pytania o stan swego serca, ducha, o wiarę. Te pytania nie są łatwe. Dlatego w obliczu śmierci nawet tej spodziewanej, przychodzącej po długim życiu, po długiej chorobie, czujemy się nieswojo. Wielu ta sytuacja napawa lękiem, a Chrystus w dzisiejszej ewangelii mówi: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie…” – mówił w homilii bp P. Sawczuk. – Wiara usuwa lęk, wprawdzie w momencie śmierci człowiek opuszcza ziemski dom, do którego zwykle jest przywiązany i zna każdy jego fragment, jednak przychodzi moment otwarcia się na zupełnie coś innego. Istnieje dom lepszy, zbudowany nie przez ludzi, ale przez Boga, „…W domu Ojca mego jest mieszkań wiele…” – podkreślił ksiądz biskup.

 Kapłan o ogromnym sercu

Na zakończenie Eucharystii Zmarłego pożegnali kapłani, świeccy oraz przedstawiciele władz samorządowych. Jako pierwszy przemawiał ks. prałat Kazimierz Siekierko – kuzyn Zmarłego, dziekan z Bielska Podlaskiego, reprezentujący biskupa drohiczyńskiego. W imieniu wychowanków Księdza Prałata przemówił ks. infułat Kazimierz Korszniewicz. Następnie głos zabrał przyjaciel Zmarłego, ks. prof. Roman Bartnicki, były wieloletni rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, a obecnie wykładowca tej uczelni. Po nim słowa pożegnania wygłosili: ks. dr Mieczysław Głowacki, rektor WSD diecezji siedleckiej, ks. Marian Banasiuk, proboszcz parafii Milanów, przemawiający w imieniu byłych wikariuszy parafii Zbuczyn, parafianie z Bobrownik i Zbuczyna, wójt gminy Zbuczyn Tomasz Hapunowicz i obecny proboszcz parafii w Zbuczynie – ks. Stanisław Chodźko. Zauważył on, że choć zwykle na pogrzebach mówi się o zmarłym dobrze, to jednak w wypadku ks. prałata Siekierki wszystkie piękne słowa na jego temat nie wynikają z dyplomacji – są szczerą prawdą, gdyż naprawdę był to człowiek wielkiego ducha i wielkiego serca.

W Eucharystii wzięło udział wielu księży z diecezji siedleckiej i drohiczyńskiej, siostry zakonne, rodzina, przedstawiciele władz samorządowych, strażacy. Po nabożeństwie kondukt żałobny pod przewodnictwem bp. P. Sawczuka odprowadził trumnę z ciałem śp. księdza Jana na miejscowy cmentarz, gdzie został pochowany obok kilku innych kapłanów pracujących w parafii Zbuczyn.  


BIOGRAM 

Ks. prałat Jan Siekierko (1920-2014)

Urodził się 20 kwietnia 1920 r. w Miłkowicach Stawkach (wówczas parafia Drohiczyn w diecezji wileńskiej, obecnie parafia Miłkowice Maćki, diecezja drohiczyńska). Rodzicami jego byli Stanisław i Marianna z domu Korzeniewska, prowadzący gospodarstwo rolne.

W rodzinnej wiosce ukończył pięciooddziałową szkołę powszechną, a następnie kolejne dwie klasy w Siemiatyczach w 1934 r.

Naukę w zakresie szkoły średniej kontynuował w Gimnazjum Biskupim w Drohiczynie (wtedy diecezja pińska), które zakończył tzw. małą maturą w 1938 r. W tej szkole rozpoczął następnie kurs w zakresie liceum humanistycznego, przerwany wybuchem II wojny światowej. Tereny za Bugiem i Drohiczyn znalazły się pod okupacją ZSRR. 20 czerwca 1941 r. uzyskał maturę w ówczesnej radzieckiej szkole średniej w Drohiczynie, było to dwa dni przed uderzeniem Niemiec na ZSRR.

Kolejne lata wojny spędził w domu rodzinnym, szczęśliwie unikając aresztowania i wywózki na Wschód. W październiku 1944 r. zgłosił się do Seminarium Duchownego w Siedlcach. Proboszcz jego rodzinnej parafii w opinii o kandydacie napisał: „znany mi jest jako młodzieniec wzorowych obyczajów, szczerze pobożny oraz mający aspiracje do stanu duchownego”. Został przyjęty do seminarium i podjął sześcioletnie studia filozoficzno-teologiczne. Święcenia kapłańskie otrzymał w katedrze siedleckiej 8 kwietnia 1950 r. z rąk bp. Ignacego Świrskiego.

Pracował jako wikariusz w parafiach: Ceranów (od 20 kwietnia 1950 do 20 sierpnia 1950 r., jednocześnie był także wikariuszem w parafii Sterdyń – od 25 lipca 1950 do 20 sierpnia1950); Okrzeja (od 20 sierpnia 1950 do 30 kwietnia 1952 r., a jednocześnie od 1 do 17 czerwca 1951 pełnił obowiązki wikariusza w parafii Adamów); Parczew (od 30 kwietnia 1952 do 4 lutego 1954).

4 lutego 1954 r. został zwolniony z obowiązków wikariusza i mianowany ojcem duchownym alumnów w Drohiczynie. Był to czas, kiedy klerycy kursów filozoficznych z diecezji siedleckiej czyli podlaskiej i diecezji pińskiej mieszkali w Drohiczynie, a równolegle studia teologiczne odbywały się w Siedlcach. Posługę ojca duchownego pełnił do 4 września 1958 r. Następnie został kierowany do pracy duszpasterskiej jako administrator i proboszcz parafii: Wiśniew k. Mińska Mazowieckiego (od 3 września 1958 r. do 4 października 1966); Bobrowniki (od 4 października 1966 do 18 sierpnia 1976; Zbuczyn (od 18 sierpnia 1976 do 19 sierpnia 1995 r.).

Na prośbę bp. Jana Mazura 12 kwietnia 1973 r. został odznaczony przez papieża Pawła VI godnością kapelana Jego Świątobliwości. 18 stycznia 1988 r. bp J. Mazur mianował go kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej Siedleckiej. Od 18 stycznia 1969 r. pełnił obowiązki wicedziekana dekanatu ryckiego przez trzyletnią kadencję. Od 8 grudnia 1972 r. przez trzy lata był członkiem Rady Duszpasterskiej diecezji siedleckiej czyli podlaskiej, jak też członkiem Diecezjalnej Rady Kapłańskiej oraz Kolegium Konsulatorów.

Ks. Prałat był czynnie zaangażowany w budowę nowego gmachu Wyższego Seminarium Duchownego w Nowym Opolu. Przez wiele lat posługiwał jako spowiednik alumnów w Siedlcach i w wielu domach sióstr zakonnych.

Po ukończeniu 75 lat przeszedł na emeryturę, nadal mieszkając na plebanii w Zbuczynie. Pomocą duszpasterską służył prawie do ostatnich dni życia. W parafiach cieszył się ogromną sympatią i szacunkiem wiernych, ceniących jego posługę kapłańską i troskę gospodarczą, m.in. budowę kaplic mszalnych w Paduchach i Dziewulach, która stała się początkiem nowej parafii. W Zbuczynie przeżywał jubileusze kapłaństwa – złoty (50 lat) i diamentowy (60 lat). Kapłani naszej diecezji z wielkim szacunkiem i uznaniem postrzegali osobę i posługę Księdza Prałata.

Podczas ostatniego pobytu w szpitalu w Siedlcach poprosił o zwolnienie do domu, aby móc umrzeć w Zbuczynie. Zmarł na plebanii 12 lutego. Przeżył prawie 93 lata, w tym prawie 64 w kapłaństwie. Był najstarszym aktualnie wiekiem i kapłaństwem księdzem diecezji siedleckiej. Requiescat in pace.

opr. ks. Bernard Błoński

 

WSPOMNIENIE
Był jak prawdziwy duchowy ojciec

Świętej pamięci księdza prałata Jana Siekierkę poznałem ponad 15 lat temu, gdy po święceniach zostałem mianowany wikariuszem parafii Zbuczyn. Jednak już wcześniej słyszałem o nim wiele dobrych rzeczy. Szybko mogłem przekonać się, że opinie te nie były przesadzone.

Od pierwszej chwili osobowość Księdza Prałata urzekła mnie. Podziwiałem jego pogodę ducha, pokorę i ogromną życzliwość wobec ludzi, zwłaszcza kapłanów. Dla mnie, neoprezbitera, sposób jego zachowania, głęboka duchowość, rozmodlenie, wyciszenie, życzliwość były jakimś punktem odniesienia, wzorem. Patrząc na niego, myślałem: „Tak, ja też chcę tak przeżywać swoje kapłaństwo”.

Po moim przeniesieniu ze Zbuczyna do kolejnej parafii (a później po skierowaniu mnie na studia specjalistyczne do Warszawy) więź z Księdzem Prałatem przetrwała. Na ile pozwalał czas i odległości, starałem się go odwiedzać. Rozmowy z nim dawały mi bardzo wiele, zawsze wychodziłem od niego podniesiony na duchu. Byłem też pod wrażeniem tego, że mimo coraz bardziej podeszłego wieku zachowywał tak jasny umysł. Miał świetną pamięć i orientację w bieżących wydarzeniach w Polsce, na świecie i w Kościele.

Będzie mi brakowało Jego obecności… ale jestem przekonany, że jest już szczęśliwy w domu Ojca. I że nadal będzie się modlił za mnie i za innych kapłanów, dla których był na ziemi jak prawdziwy duchowy ojciec – tak, jak robił to podczas swego ziemskiego życia.

 Ks. dr hab. Andrzej Adamski

wykładowca UKSW, asystent kościelny „Echa Katolickiego”

 

Ks. Andrzej Adamski