Czują się jak w teatrze polskiego radia
Czasy pandemii nie należą do łatwych. Od roku przekonują się o tym wszyscy, w tym lokalni artyści z „łabędziego grodu”. Grupa teatralna skupiona przy Annie Kapczyńskiej planowała wystawić nową sztukę. Tradycyjnie miała to być komedia, ale z racji obostrzeń premiera, niestety, musiała zostać przełożona. Wszelkie próby i spotkania też uległy zawieszeniu. Nadszedł jednak czas, że aktorzy powiedzieli pandemii dość. Chociaż do normalności jeszcze daleko, grupa zaczęła na nowo pracować. Powody takiej decyzji były oczywiste. - Po długiej przerwie stęskniliśmy się za sobą - przyznaje kierowniczka i założycielka teatru. Chęci do działania nie brakowało, ale pojawił się problem z wyborem odpowiedniego repertuaru, który mógłby nadawać się do zrealizowania w czasie obostrzeń. - Zastanawialiśmy się nad Sienkiewiczem lub bajkami dla dzieci. Chodziło o takie teksty, które podtrzymują na duchu i służą pokrzepieniu serc. W końcu w toku dyskusji ktoś zaproponował „Pana Tadeusza”, bo akurat ostatnio go przeczytał. Pomysł natychmiast został podchwycony przez wszystkich - zauważa A. Kapczyńska.
Mając wybrany utwór, aktorom nie pozostało nic innego, jak zabrać się do tworzenia spektaklu. Występ na scenie przed publicznością nie wchodził w grę. Dlatego grupa postawiła na audiobook. Dobrym miejscem do nagrań okazała się sala widowiskowa Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Żelechowie. – Mamy tam zaciszne miejsce – zaznacza jeden z aktorów Łukasz Bogusz. Wystarczyło ustawić fotel i zacząć nagrania. Ani stroje z epoki, ani rekwizyty nie były potrzebne.
Zaangażować młodzież
Opracowaniem scenariusza i podziałem ról pierwszych dwóch ksiąg grupa zajęła się wspólnie. Później zadanie przejęła kierownik teatru. – Dzielę tekst Mickiewicza na dłuższe fragmenty i dobieram odpowiednich aktorów. Zastanawiam się, kto ma właściwy głos do danej sceny i przyporządkowuję go tej właśnie osobie – tłumaczy A. Kapczyńska. Scenarzystka postawiła sobie za cel wykorzystanie wszystkich strof epopei – bez wycinania jakiejkolwiek.
Tekst „Pana Tadeusza” został podzielony na wszystkich członków teatru. Co ciekawe, w produkcji wezmą także gościnnie udział dwie osoby (Irena Syczewska-Syroka i Andrzej Bernacki), które były związane z teatrem Niby Nic w przeszłości. Ale na tym nie koniec. Pani Anna chciałaby zaprosić do przedsięwzięcia również młodzież. – Mam pomysł, aby młodzi przeczytali ostatnią księgę naszej narodowej epopei – zdradza reżyserka.
Nagrania odbywają się z zachowaniem wszelkich wymogów sanitarnych. Przed kamerą staje tylko jeden aktor. Zwykle kolejne fragmenty są kręcone w siedzibie MGOK, ale jeśli ktoś nie może dotrzeć na miejsce, nagrywa w domu. Wyjątkiem była pierwsza księga „Pana Tadeusza”. – Skorzystaliśmy z uprzejmości pana burmistrza, który zaprosił nas do swojego gabinetu. W stylowych wnętrzach scena wyszła bardzo okazale – zauważa A. Kapczyńska.
Cieszymy się tym bardzo
Jak przyznają aktorzy, nagrywanie audiobooka nie należy do prostych. – Czasami trzeba dogrywać fragmenty albo przerywać, bo słychać np. przejeżdżający samochód – mówi Ł. Bogusz. Ale zdarzają się i momenty zabawne. – Na nagrania przyjeżdża koleżanka, która wychowuje dziecko. Gdy zabiera się za czytanie, jej córeczka natychmiast zaczyna śpiewać – wspomina Ł. Bogusz.
Jednak chyba najwięcej pracy nad dziełem ma Grzegorz Szymczak. Wieloletni dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych w Żelechowie – z racji doświadczenia – zajął się nagrywaniem i obróbką techniczną całości. – Muszę posortować nagrania, dobrać podkład i obrazy. Czasem trzeba popracować nad dźwiękiem. Najbardziej obawiam się, żeby niczego nie uciąć – tłumaczy aktor i montażysta. Jego praca nad obróbką jednej księgi trwa nawet tydzień.
Nad zmontowanym nagraniem pochylają się później wszyscy, wyłapując usterki i zgłaszając sugestie. Mimo takiego nawału pracy – wykonywanej najczęściej wieczorami – nikt nie narzeka. – Cieszymy się tym bardzo. To wielka radość, że możemy razem coś zrobić – tłumaczy A. Kapczyńska. – Czujemy się jak w teatrze polskiego radia – dodaje Ł. Bogusz.
Internauci pod wrażeniem
Obecnie żelechowscy aktorzy są na etapie kręcenia czwartej księgi „Pana Tadeusza”. Poprzednie już można znaleźć w serwisie youtube i na facebookowym profilu teatru Niby Nic. Każdy odcinek trwa ponad godzinę. Dlaczego warto je obejrzeć? Powodem mogą być nie tylko wspaniałe interpretacje lokalnych aktorów-amatorów, ale również podkład muzyczny i wizualny. W każdej księdze pojawia się muzyka Fryderyka Chopina oraz fragmenty filmu Andrzeja Wajdy i rycin Michała Andriollego.
Pracę grupy teatralnej doceniają widzowie. Gratulacje i brawa pojawiają się w każdym komentarzu pod postem z nagraniem. Wielu zapewnia w, że dzieło już widziało i nie może doczekać się kolejnych ksiąg. Jak deklarują aktorzy, będą się one pojawiały sukcesywnie.
Są plany, by z nagrań powstała płyta. Czy to się uda? Czas pokaże. Na razie polonistki z miejscowych szkół zapowiedziały, że na pewno skorzystają z produkcji teatru na lekcjach języka polskiego. To z pewnością dla teatru Niby Nic miła wiadomość.
Tomasz Kępka