Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Czuło się prawdziwą solidarność

Przez wiele lat pracowała Pani jako pielęgniarka w Bialskiej Spółdzielni Inwalidów, która - podobnie jak większość miejscowych zakładów pracy - była prawdziwą ostoją Solidarności...

W Spółdzielni na ponad 1.000 pracowników było blisko 900 członków Solidarności, podobnie było w Biawenie czy fabryce mebli. Funkcjonowały też inne związki, ale procentowo do Solidarności należało najwięcej osób. Bialska Spółdzielnia Inwalidów jako jedyny zakład w stanie wojennym wyhaftowała sztandar. Potem odbyła się przepiękna Msza za Ojczyznę z jego poświęceniem. Ten sztandar był spłacany na raty. Teraz wisi on w Spółdzielni Inwalidów na honorowym miejscu.

Bialskie Msze za Ojczyznę miały niezwykłą oprawę…

Przyjeżdżało na nie wielu księży – z Siedlec, Warszawy czy Terespola. Ich dobrym duchem był ks. Roman Wiśniewski. Proszę sobie wyobrazić Mszę, podczas której milicja wchodzi w szyku i przez całe nabożeństwo stoi przy ołtarzu w mundurach. Jakie to było przeżycie, kiedy usłyszałam, jak komendant mówi z pamięci Modlitwę Wiernych! My nie wyszliśmy z Kościoła – aniołowie nas wynieśli, wyfrunęliśmy… To było coś cudownego. Msze za Ojczyznę dodawały nam sił, w czasie tych nabożeństw gromadziła się cała Biała. ...

Magdalena Szewczuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł