Region
Czy pomoże regionowi?

Czy pomoże regionowi?

Komisja Europejska zgodziła się na podział Mazowsza na dwie odrębne jednostki statystyczne. Według zwolenników takiego rozwiązania biedniejsza część regionu będzie mogła otrzymać środki unijne po 2020 r. Są też głosy sceptyczne. - To tylko nadzieja, a wiadomo, co mówi o niej przysłowie - stwierdza Karol Tchórzewski, radny sejmiku województwa mazowieckiego.

Po podziale województwo mazowieckie będzie składało się z dwóch jednostek statystycznych. Pierwsza to region Warszawa wraz z dziewięcioma powiatami: legionowskim, mińskim, nowodworskim, otwockim, wołomińskim, grodziskim, piaseczyńskim, pruszkowskim i warszawskim zachodnim.

Druga obejmie pozostałą część województwa mazowieckiego, czyli subregiony: siedlecki, ostrołęcki, radomski, płocki i ciechanowski.

Wsparcie z UE

Marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik podkreślał wielokrotnie, że podział statystyczny jest niezwykle istotny dla regionu. – To nasz wielki wspólny sukces. Udało się nam przekonać Komisję Europejską do podziału statystycznego Mazowsza. Starania o to prowadziliśmy od 2011 r. Dzięki tej decyzji nasz region po 2020 r. może liczyć na poważne wsparcie z UE. Nie ma więc już żadnego racjonalnego powodu, aby wracać do pomysłów podziału administracyjnego – stwierdza A. Struzik.

Podział statystyczny to, zdaniem marszałka, jedyne rozwiązanie. Taki zabieg, jak podkreśla A. Struzik, nie generuje żadnych kosztów i nie niszczy tożsamości Mazowsza, a zwiększa szansę subregionów: siedleckiego, ostrołęckiego, radomskiego, płockiego i ciechanowskiego na skorzystanie ze środków unijnych w przyszłej perspektywie.

Bogata stolica, biedniejsze regiony

Jak wynika z danych, Mazowsze było w latach 2008-2014 najszybciej rozwijającym się regionem UE pod względem PKB na głowę mieszkańca. W 2008 r. PKB per capita w województwie mazowieckim (liczonym wraz z Warszawą) wynosiło niecałe 83%, a pięć lat później już ponad 107% unijnej średniej. Po przekroczeniu tego wskaźnika Mazowsze nie mogłoby już sięgać po pieniądze z unijnych funduszy na rozwój infrastruktury. Stałoby się tak dlatego, że to wyniki ekonomiczne regionów są podstawą przydziału środków w ramach unijnej polityki spójności. Objęte zostały nią wszystkie regiony UE, ale większość funduszy unijnych (a dokładniej strukturalnych) kierowana jest tam, gdzie PKB na mieszkańca nie przekracza 75% średniej dla 28 państw UE.

Wysoki wzrost PKB dał województwu mazowieckiemu pozycję lidera w tempie rozwoju gospodarczego wśród 276 regionów UE. Jest też druga strona medalu – bogactwo regionu zawyża Warszawa i przylegające do niej powiaty, podczas gdy cała reszta jest stosunkowo biedna. Tymczasem realizacja koncepcji statystycznego podziału ma sprawić, że wyodrębnienie Warszawy wraz z okolicznymi powiatami obniży średni dochód na mieszkańca w pozostałej części Mazowsza, co zakwalifikuje tę część województwa do wyższego wsparcia z funduszy europejskich.

Za późno?

Decyzja o podziale statystycznym nie satysfakcjonuje Karola Tchórzewskiego, radnego sejmiku województwa mazowieckiego. Jego zdaniem może być już za późno, aby zmienić zasady dystrybucji pieniędzy pomiędzy bogatą stolicą i coraz biedniejszymi peryferiami województwa, bowiem realny jest brak unijnych środków. – To gruszki na wierzbie. Pierwsze efekty tej decyzji odczujemy być może, o ile nic się nie zmieni, dopiero w 2022 r. Z tym że – w związku z Brexitem, uchodźcami, zmianą polityki militarnej UE – z Brukseli dochodzi coraz więcej sygnałów, iż w następnym budżecie środki z Funduszu Spójności – z założenia przeznaczone na zredukowanie dysproporcji gospodarczych i społecznych w krajach i regionach UE, a także promocji zrównoważonego rozwoju – będą stanowczo ograniczone. Zatem tak naprawdę ta decyzja może nam nic nie dać – stwierdza radny PiS.

Jak zauważa, podział statystyczny Mazowsza powinien być przeprowadzony dużo wcześniej, bo już w 2010 r., kiedy po raz pierwszy wystąpił o to sejmik województwa. – Wtedy Eurostat (Europejski Urząd Statystyczny) stwierdził, że to niemożliwe. Nie zauważyłem, by w międzyczasie zmieniły się jakieś traktaty – zwraca uwagę K. Tchórzowski i wskazuje na inne województwa – świętokrzyskie, podlaskie czy lubelskie – które korzystają z dużo większych środków, choćby dzięki programowi rozwoju Polski Wschodniej. – My nie mamy nic. Jest 2016 r., drugi rok programowania unijnego i nigdzie nie ma żadnych inwestycji ze środków unijnych – podkreśla radny sejmiku. – Marszałek Struzik odtrąbił sukces. Jednak poczekajmy na efekty. Moim zdaniem nie ma powodu do skakania z radości. Decyzja o podziale statystycznym daje nadzieję na przyszłość, ale to tylko nadzieja, a wiadomo, co mówi o niej przysłowie – tłumaczy K. Tchórzewski.

Przebudowa systemu administracyjnego

Zdaniem radnego sejmiku lepszym rozwiązaniem byłaby przebudowa podziału administracyjnego w całej Polsce. – Popatrzmy na Niemcy. Oni nie bawią się w tak duże okręgi, jak nasze. Kraj zbudowany z 16 landów, ale w nich jest 40 okręgów, które są jednostkami administracji rządowej, i między nimi dzielone są środki unijne – zwraca uwagę K. Tchórzewski. Podważa tym samym sensowność planowanego podziału. – Jakie związki Siedlce mają z Płockiem albo Radomiem, z którymi to miastami zostały zaklasyfikowane do jednego okręgu? Żadnych. Dlatego wskazana jest przebudowa podziału administracyjnego, a tym samym zmiana struktury dzielenia funduszy UE. Podział środków unijnych na takich wielkich ośrodkach, jak u nas w Polsce, jest, moim zdaniem, błędne. Powinny być to mniejsze jednostki, bardziej efektywne w rozwiązywaniu problemów mieszkańców – wyjaśnia radny PiS. I podsumowuje: – Po kilku latach okazało się, że cały ten system administracyjny został zbudowany po to, by ze środków unijnych czerpały wielkie miasta.

KO