Komentarze
Czy się stoi, czy się leży…

Czy się stoi, czy się leży…

Czy zastanawiali się kiedyś Państwo, jak wyglądałoby ich życie, gdyby co miesiąc dostawali pewną sumę pieniędzy - ot tak, zupełnie gratis.

Tak, tak, słyszę ten śmiech... Też znam takich, co to nie pracują i bez żadnych skrupułów pobierają... Ale wracając do tematu. W mediach buchnęła właśnie wiadomość o tym, że w kilku gminach na Warmii i Mazurach planowane jest przeprowadzenie eksperymentu polegającego na dawaniu ludziom pieniędzy za… nicnierobienie. Nazywa się to bezwarunkowym dochodem gwarantowanym i jest jednym z lewicowych pomysłów na powszechną szczęśliwość. Świadczenie pieniężne w wysokości 1,3 tys. zł miałoby otrzymywać przez dwa lata nawet 30 tys. obywateli w wieku produkcyjnym, niezależnie od dochodu czy statusu zawodowego.

Polski eksperyment jest promowany przez skrajną lewicę i przygotowują go m.in. socjologowie z Poznania, w tym dr Maciej Szlinder (członek zarządu krajowego Partii Razem). Koncepcja zyskała akceptację Stowarzyszenia Warmińsko-Mazurskich Gmin Pogranicza, gdzie zaczęli się już zgłaszać pierwsi chętni do wzięcia udziału w pracach badawczych, mimo że nie ma jeszcze pomysłu na to, jak owo przedsięwzięcie sfinansować. Sam dr Szlinder wyznał ostatnio w jednym z wywiadów, że warunkiem niezbędnym do działania takiego projektu jest wprowadzenie zmian w systemie podatkowym polegających na podniesieniu stawek. „Najlepszy model, jaki znam, to jest model opracowany przez Hiszpanów. Oni mówią, że da się podnieść podatek dochodowy do 50% dla wszystkich i wprowadzić bezwarunkowy dochód” – tłumaczył lewicowy aktywista.

No cóż, żeby komuś dać, trzeba najpierw zabrać. Innej opcji nie ma, gdyż każda władza dysponuje tylko tymi pieniędzmi, które wcześniej odbierze obywatelom w formie różnych danin. To jest klasyczne robienie ludziom wody z mózgu, by zgodzili się na coś, o czym bez odpowiedniej propagandowej otoczki nie chcieliby nawet słyszeć. W tym przypadku chodzi o legalną grabież.

Ale pomijając kwestie finansowe, trzeba mocno podkreślić, że tego typu eksperyment jest bardzo szkodliwy społecznie i moralnie. Doprowadzi on przede wszystkim do sytuacji, w której tysiące rodaków dostających pieniądze w myśl popularnej – w słusznie minionych czasach – zasady: „Czy się stoi czy się leży…” połknie przy okazji każdą rzuconą im strawę ideologiczną. Uzależnieni od kilku złotych ludzie, niczym zniewolone stado, zaczną postępować według reguł narzucanych przez władzę, poddając się pokornie o wiele gorszym eksperymentom, przy których covid czy wkraczająca właśnie na salony małpia ospa to, jak mawiają młodzi, pikuś.

Takie rozwiązanie doprowadzi również do jeszcze większego uzależnienia obywateli od państwa, które w Polsce, dzięki ogromnej ilości różnych transferów socjalnych, jest i tak już na bardzo wysokim poziomie. Kolejne rozdawnictwo jest także mocno demoralizujące i skrajnie niesprawiedliwe. Pieniądze za nic ma dostać zarówno ciężko pracująca na dwóch etatach matka samotnie wychowująca dzieci, jak i trzymający się kałuży pijaczyna, który całą pozyskaną kwotę wyda na kolejne flaszki wina. Wreszcie coś takiego musi doprowadzić do zerwania związku przyczynowo-skutkowego między pracą a bogactwem. Wielu ludzi szybko przyzwyczai się do tego, że aby coś posiadać, nie trzeba nawet wychodzić z domu. A stąd już prosta droga do upowszechniania czegoś, co zwykło się nazywać patologią i marginesem społecznym. I właśnie przeciwko takim rozwiązaniom powinien buntować się każdy mający choć odrobinę poczucia godności człowiek.

Leszek Sawicki