Czyste, bo nieużywane?
Wyrzuty sumienia traktowane są przez wielu jako słabość, nad którą należy zapanować. W powszechnym mniemaniu istnieją dziedziny życia, ekonomii, polityki, gdzie prawość sumienia wyklucza z działania. Nie brakuje przykładów, gdzie otwarte przyznanie się do wiary i deklaracja o kierowaniu się przy podejmowaniu przyszłych decyzji nakazami sumienia, dyskwalifikuje, w najlepszym przypadku wzbudza uśmiech politowania.
Adwokat we własnej sprawie
Dziedzina sumienia to problem niezwykle delikatny, indywidualny. Człowiek nie rodzi się wyposażony w pełni we wszelkie władze poznawcze – sumienie dojrzewa wraz z nim, przeobraża się, pięknieje albo ulega deformacjom. Dużo zależy od nas, jakim się stanie.
Problem w tym, że niewiele rzeczy tak dobrze wychodzi człowiekowi, jak usprawiedliwianie się. Każdy z nas to świetny adwokat siebie! Ludzie wymyślili dziesiątki sposobów na to, jak sobie poradzić z głosem sumienia. W myśl demokratycznej zasady o słuszności racji podjętej przez większość, określenie „wszyscy tak robią” skutecznie unicestwia wszelkie wewnętrzne poruszenia prawdy buntującej się przeciwko jaskrawemu jej naruszaniu. Dotyka to nie tylko pokolenia wychowanego w kolektywnej rzeczywistości minionego systemu, ale także najmłodszych, urodzonych i wychowanych już w wolnej Polsce. Bywa, że sumienie przypomina dziurawe sito: większe brudy się zatrzymują, ale cała „drobnica” przecieka. Często też stroi się w szaty faryzejskie. Zapada wtedy na duchowe schorzenie, które objawia się przywiązywaniem wielkiej wagi do zewnętrznej poprawności, zachowania przepisów, z jednoczesnym zaniedbaniem troski o wewnętrzną czystość. Rzeczy drobne urastają do rangi wielkiej wagi, sprawy istotne zostają pominięte. ...
Ks. Paweł Siedlanowski