Czytelny autorytet
Ks. inf. Jan Sobechowicz urodził się 3 września 1930 r. w Łomazach jako najstarsze dziecko w rodzinie; miał dwóch braci oraz dwie siostry. Jego rodzicami byli Teofil i Janina z d. Miczko. Jan Sobechowicz swoją edukację rozpoczął w Szkole Podstawowej w Łomazach (1937-1944). Następnym etapem edukacji było Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. J. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. Szkoła ta była znaczącym centrum kształcenia zdolnej młodzieży południowego Podlasia. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1950 r. Jan wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach. Święcenia diakońskie otrzymał 9 kwietnia 1955 r., natomiast święcenia kapłańskie przyjął z rąk bp. Ignacego Świrskiego we wspomnienie św. Filipa Neri, 26 maja 1956 r. Po święceniach ks. J. Sobechowicz został mianowany wikariuszem w parafii Żelechów (1956-1957), a następnie rozpoczął pracę jako wikariusz w parafii św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim (1957- 1961). Po pięciu latach pracy na stanowisku wikariusza, w latach 1961-1971 został administratorem parafii Kolembrody.
W tym czasie podjął studia specjalistyczne z teologii pastoralnej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (1967-1970). Następnie posługiwał w parafii Kąkolewnica (1971-1983). W latach 1983-1984 pełnił funkcję wikariusza pomocnika w parafii pw. Niepokalanego Serca NMP w Sokołowie Podlaskim, aby następnie objąć urząd proboszcza tejże parafii. W 2006 r. przeszedł na emeryturę, pozostając w Sokołowie Podlaskim. W 1992 r. został inkardynowany do diecezji drohiczyńskiej mocą Bulli Jana Pawła II „Totus Tuus Poloniae Populus”. Za swoją posługę i postawę kapłańską został mianowany kanonikiem gremialnym i dziekanem kapituły kolegiaty janowskiej; kanonikiem gremialnym i dziekanem drohiczyńskiej kapituły katedralnej; prałatem honorowym Jego Świątobliwości; protonotariuszem apostolskim – infułatem. W 1994 r. uzyskał tytuł magistra teologii na wydziale teologii KUL.
Działanie i modlitwa
Księdza infułata znałem prawie 50 lat, od momentu kiedy został proboszczem w Kąkolewnicy w 1971 r. Nasza znajomość przerodziła się w kapłańską przyjaźń, która trwała aż do jego śmierci, jednakże przyjacielska pamięć będzie trwała dalej. Jako wychowanek księdza infułata pragnę zwrócić uwagę na cztery główne rysy jego charakteru.
Pierwszą cechą była jego religijność i duchowość. Ich fundamenty wyniósł ze swojego rodzinnego domu przepełnionego pracą, ale również modlitwą, wzajemnym osobowym szacunkiem i miłością. Na tym fundamencie budował duchową i religijną konstrukcję. Modlitwa dla księdza Jana była codziennym tworzywem jego pasterskiej aktywności. Była to modlitwa publiczna z wiernymi oraz modlitwa indywidualna. Miał umiejętność wielkiej koncentracji, potrafił wyłączyć się z dynamiki codzienności i w ciszy rozmawiać z Bogiem. Znał wiele modlitw na pamięć, nawet w czasie podróży odmawiał Litanię Loretańską i wiele innych. Odznaczał się pobożnością maryjną, czcił szczególnie Matkę Bożą Kolembrodzką, twierdząc, iż dzięki Jej wstawiennictwu wiele w życiu otrzymał.
W swoim życiu ze czcią i wdzięcznością wspominał również postać św. Filipa Neri. W jego liturgiczne wspomnienie 26 maja 1956 r. otrzymał święcenia kapłańskie, a potem przez 12 lat pracował w parafii pod wezwaniem tego świętego w Kąkolewnicy. Ks. Jan czytał dzieła poświęcone duchowości m.in. św. Jana od Krzyża, św. Teresy z Avila czy też św. Faustyny Kowalskiej. Można powiedzieć, iż doskonale łączył dwa elementy kapłańskiego życia: działanie i modlitwę (actio et contemplatio).
Proboszcz posoborowej odnowy
Drugą wyróżniającą się cechą jego osobowości było oddanie się w służbie Kościołowi. Każda podjęta przez niego duszpasterska inicjatywa była działaniem na rzecz Chrystusowego Kościoła. Jego przedsięwzięcia były wcześniej starannie przemyślane i wymodlone. Zawsze czuł się kapłanem odpowiedzialnym za Kościół lokalny (najpierw w diecezji siedleckiej, następnie drohiczyńskiej). Swoich przełożonych – biskupów darzył ogromnym szacunkiem i bezdyskusyjnym posłuszeństwem. Na jego pogrzebie pojawiło się czterech biskupów: Antoni Pacyfik Dydycz, Tadeusz Pikus, Piotr Sawczuk oraz Grzegorz Suchodolski.
Kiedy ksiądz Jan pojawił się w parafii Kąkolewnica, podjął wiele trudnych prac budowlanych i remontowych, a zaczął m.in. od ogrodzenia cmentarza grzebalnego. Zachęcał parafian do pracy społecznej na rzecz parafii. Osobiście pracował fizycznie razem z nimi. Na początku wzbudzał zdziwienie i niedowierzanie, ale powoli zdobywał autorytet i wielkie poważanie. Ludzie mawiali, iż proboszcz zna się na pracach budowlanych jak wykształcony inżynier. Wdrażał, czasami pokonując niemałe przeszkody, zmiany w liturgii proponowane przez Sobór Watykański II. Obserwując działania księdza Jana, w późniejszych latach naszej przyjaźni nazwałem go „proboszczem posoborowej odnowy”. Podziwiał go, wymagający, ale równocześnie doświadczony i mądry jego poprzednik – emeryt ks. kan. Aleksander Kornilak, były kapelan wojskowy i więzień władz komunistycznych. Tę cechę osobowości ks. Jan kultywował aż do śmierci. Za jego wzbudzonych zostało w parafii Kąkolewnica wiele powołań kapłańskich i zakonnych: ks. Stanisław Zając (archidiecezja lubelska), ks. Marian Zdzisław Stepulak, ks. Stanisław Deleżuch – franciszkanin konwentualny (prowincja warszawska), a potem ks. Mieczysław Pociejuk i ks. Marek Zbaracki (diecezja kaliska).
Kultura i autorytet
Trzecia cecha osobowości to osobista kultura i niezwykła gościnność. Plebania był otwartym domem dla wszystkich, którzy potrzebowali pomocy i pocieszenia. Ogromnym wsparciem w tym działaniu była gospodyni – pani Marianna Chalecka, obecnie spoczywająca na cmentarzu w rodzinnej parafii w Platerowie. Ks. infułat dbał o język, którym się posługiwał, mówił piękną, poprawną polszczyzną. Język wypowiedzi był logiczny i spójny, nie było w nim zbędnych słów, który mogłyby budować nieporozumienia bądź konflikty. Jako klerycy uczyliśmy się od niego właściwych i nienagannych postaw. Przekazywał nam dyskretnie i subtelnie zasady dobrego wychowania i zachowania się, a jeżeli zauważył błędy, to rozmawiał wyłącznie „w cztery oczy”. O innych ludziach wyrażał się pozytywnie, doszukując się w każdym człowieku dobra, w swoim sercu nie nosił urazy, nigdy nie oczerniał ani nie obmawiał.
Nie miałem wcześniej takich wychowawców, takich nauczycieli. Z ogromnym szacunkiem odnosił się do moich rodziców i rodziny, uczestniczył w rodzinnych uroczystościach – i tych radosnych, i smutnych. Na początku rodzice czuli się nieswojo, ale potem ksiądz infułat był przyjmowany jak bliski członek naszej rodziny. Proboszcz, którego obserwowałem jako młody człowiek, stawał się dla mnie bardzo czytelnym autorytetem. Pojawiło się w moim sercu pragnienie kapłaństwa. Po maturze zdecydowałem się do wstąpienie w progi Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie, ale ks. Jan przekonał mnie, iż w przyszłości powinienem służyć Kościołowi siedleckiemu. Osobiście zawiózł mnie do Siedlec, gdzie przyjmował mnie rektor WSD ks. dr Edmund Barbasiewicz.
Otwarty umysł
Wreszcie ostatnia z wielu pozytywnych cech osobowości ks. inf. J. Sobechowicza to ciekawość poznawcza. Wyrażała się ona w nieustannym poszukiwaniu naukowo dowiedzionej prawdy. Poszukiwał jej w dziełach nie tylko teologiczno-biblijnych, ale również filozoficznych, historycznych, jak też w obszarze literatury pięknej, nauk humanistycznych i społecznych. Posiadał bardzo bogatą bibliotekę, którą systematycznie uzupełniał. Odrębną dziedziną jego zainteresowań były nauki techniczne. Potrafił wykonać osobiście naprawę samochodu, sprzętu elektronicznego, orientował się w zagadnieniach dotyczących architektury, samodzielnie wykonywał plany konstrukcji budowlanych, znał się na zabytkach sakralnych oraz na metodach i technikach ich konserwacji.
W czasie studiów psychologicznych na Wydziale Nauk Społecznych w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim często przyjeżdżałem do Sokołowa Podlaskiego. Na ile pozwalał mi czas, pomagałem w duszpasterstwie. Parafia liczyła bardzo dużo wiernych, stąd też potrzebowała większej liczby pomagających księży. Poznawałem parafię, obserwowałem pracę ks. Jana, cieszyłem się wspólnie z osiąganych celów, smuciłem – kiedy piętrzyły się trudności. A ks. Jan nie załamywał się nigdy, szedł z modlitwą, wiarą i umysłem otwartym na to, co nowe i co może przynieść pozytywne rozwiązanie. W czasie naszych rozmów wspominał czas, gdy studiował na KUL teologię pastoralną, ale ze względu na ogrom obowiązków duszpasterskich nie zakończył tychże studiów pracą magisterską. Mając 64 lata, podjął to wyzwanie: napisał i obronił pod moim kierunkiem znakomitą pracę magisterską z obszaru psychologii humanistycznej. Recenzentem tej pracy był ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik, który szczerze podkreślał zaangażowanie, wiedzę i kompetencję nowego magistra.
Księże infułacie, dla mnie – przyjacielu Janie, odpoczywaj w pokoju, ciesząc się bliską obecnością Boga Wszechmogącego.
KS. MARIAN STEPULAK